28 grudnia 2010, 13:48
Mianowicie,jestem katoliczką i po raz pierwszy od czterech lat poczułam mus wyspowiadania się przed swiętami. od czterech lat nie żyję z mężem,nic mnie z nim nie łączy prócz dzieci i wspólnego dachu,nie jestem też z nikim związana. Więc do rzeczy,klasztornik właściwie nic mi złego nie powiedział,szczerze powiedziawszy spodziewałam się,że mnie skarci ale on nie! wręcz stwierdził,że muszę też myśleć o własnych potrzebach zaraz po po tym,że najważniejsze jest dobro dzieci. Wiem,że wcześniej czy później rozwiodę się z mężem bo taka wegetacja nie ma sensu,jestem szalenie nieszczęśliwa i wierzę,że jeszcze wiele przede mną. Wiec jak to jest właściwie? Jak się rozwiodę i z kimś zwiążę to nie będę mogła przystępować do spowiedzi i komunii św?Bo ja się już pogubiłam,ostatni spowiednik nie pomógł mi wcale a chciała bym żyć kochac kiedyś...Więc pytam rozwódki i osoby w drugich związkach,jak to jest???
28 grudnia 2010, 20:28
ja właśnie też próbuję się "wypisać"
28 grudnia 2010, 20:32
Hmmm... Ja jestem Katoliczką. Zbadałam dokładniej dogmaty Nauki Społecznej Kościoła, ponieważ moja mama jest obecnie w podobnej sytuacji. Ogólnie rzecz biorąc Kościół jest przeciwny związkom pozamałżeńskim, zaś po rozwodzie może Pani przystępować do Sakramentów jeśli będzie sama:/ Kiedy wstąpi Pani w związek konkordatowy jest on niezgodny z Wiarą. Sakramenty mogą być przyjmowane jedynie w wyjątkowych okolicznościach: ślub/pogrzeb.
Jeśli chce Pani poznać moje zdanie, to wydaje mi się, że to jest zaprzeczenie samemu sobie- Bóg powołał przecież każdego człowieka do szczęścia i do tego, by nie popadać w bierność. Więc radzę zmienić spowiednika :) I proszę się nie poddawać !
28 grudnia 2010, 21:30
Mogłabyś przystępować do spowiedzi i komunii tylko wtedy, gdy nie będziesz żyła pełną parą w innym związku, czyli w grzechu.
Księża i zakonnicy często wydają nam się jakimiś z innej planety, ale tak naprawdę to normalni ludzie, którzy nie raz powiedzą Ci, że masz dbać właśnie o swoje dobro i być w pewnym sensie ''egoistką":)
Jeśli masz być nieszczęśliwa żyjąc na siłę w związku, to sprawiasz krzywdę nie tylko sobie ale także mężowi. Przez tkwienie w tym nie dajesz sobie szansy na poznanie kogoś innego, w kim mogłabyś się zakochać. A jesteś jeszcze młoda i bez wątpienia mogłabyś sobie na nowo ułożyć życie z kimś innym :)