Temat: naprawdę jestem beznadziejna

Tak mnie dzisiaj dobiło wszystko. Od rana siedzę, myślę i ryczę. Już wrzesień a ja jak zwykle w czarnej du... Dzisiaj musiałam pilnie wyjść, miałam dużo załatwień i stałam z godzinę przed szafą, bo żywcem nie mam co na tłusty tyłek włożyć. Jaka ja jestem głupia kiedyś udało mi się schudnąć i sprzedałam/oddałam wszystkie ubrania w rozmiarze 52/50 Zamieniłam na 46 który był na mnie dobry do czasu aż znów nie przytyłam. Wyglądam jak hipopotam na serio. Mijam ludzi i słyszę ich myśli. Najchętniej normalnie strzeliłabym sobie w łeb... Ale kiedyś obiecałam sobie, że nie umrę otyła :/ Weźcie mnie dobijcie całkowicie, bo gorzej być nie może(szloch)

Będzie dobrze :) Ja nie wiem co się dzieje ale coraz więcej ludzi ma problemy ze sobą :/

Pasek wagi

ja jak mijam ludzi i "słyszę ich myśli" to nie mam ochoty sobie palnąć w łeb tylko uzbierać na czołg i innych porozwalać. no a tak serio - cóż, przybyło ci, dużo ci przybyło - a teraz przestań już o tym myśleć i śmigaj na godzinny spacer po okolicy, bo jeszcze wcześnie.

Potraktuj swój nick na serio :)

escasa napisał(a):

Potraktuj swój nick na serio :)

No miał być na serio, ale wszystko znów zawaliłam :/ Jak to możliwe, że najpierw schudnę 5 kilo a za miesiąc, że powiem tak brzydko daję du... i wszystko od początku :( A za każdym razem jak wracam do punktu wyjścia coraz mniej mi się chce znów zaczynać.

TomorrowWillBe...TooLate napisał(a):

escasa napisał(a):

Potraktuj swój nick na serio :)
No miał być na serio, ale wszystko znów zawaliłam :/ Jak to możliwe, że najpierw schudnę 5 kilo a za miesiąc, że powiem tak brzydko daję du... i wszystko od początku :( A za każdym razem jak wracam do punktu wyjścia coraz mniej mi się chce znów zaczynać.

To może przestań dawać dupy co miesiąc, tylko pociągnij odchudzanie trochę dłużej? Tak z rok?
Bo faktycznie za którym razem dasz sobie spokój na amen i zostaniesz z taką tuszą do końca życia? (strach)

Rozumiem Cię. To nie problem ciała tylko głowy, przy tej wadze. Ale koniec narzekania, od tego nie schudniemy. Bierzemy się do roboty, bo zaczynamy być żałosne z biadoleniem w momencie, gdy siedzimy na tyłku i udajemy bezsilne.;)

Ważę więcej od Ciebie. Nie poddamy się, ok?

Wszyscy będą Cię tu pocieszać i kibicować, więc ja się wyłamię i powiem, że niestety od takiego jęczenia to jeszcze nikt nie schudł. Wmawianie sobie, jaka to jesteś beznadziejna jest strzałem w stopę. Nic tylko pokwilić, pomarudzić i opierniczyć kawał ciasta na pocieszenie a od jutra to samo...

daj spokój pełno już takich grubasów chodzi po ulicach nikt na chacie nie zwruci uwagi chyba że go staranujesz hehe albo wyjedź do ameryki tam się poczujesz jak pamela anderson

Adriana82 napisał(a):

Wszyscy będą Cię tu pocieszać i kibicować, więc ja się wyłamię i powiem, że niestety od takiego jęczenia to jeszcze nikt nie schudł. Wmawianie sobie, jaka to jesteś beznadziejna jest strzałem w stopę. Nic tylko pokwilić, pomarudzić i opierniczyć kawał ciasta na pocieszenie a od jutra to samo...

Też się wyłamię. Sama tak jęczałam, w formie usprawiedliwienia się - bo przecież jestem beznadziejna, sama na siebie pomarudzę i sama postawię tezę o swojej beznadziejności, to potem można chociaż się pocieszyć jedzeniem. Klasyka. 

Pomyśl sobie, że jak dzisiaj się ogarniesz to za rok o tej samej porze możesz już mieć kiladziesiąt kilogramów mniej, jak będziesz jęczeć dalej to wątpię.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.