Temat: Lubicie dzieci ?

...Pytane jak w temacie. Chodzi mi konkretnie o noworodki, niemowlęta itp. Ja mam do nich jakiś dziwny dystans . Tzn nie czuję tego czegoś, że zaraz muszę podlecieć do kołyski  z nietoperzym piskiem  i zacząć się rozpływać w zachwytach nad dzieciakiem . Kiedy kobiety z otoczenia tak robią, to zastanawiam się, czy to u mnie nie uaktywnił się instynkt macierzyński, jestem ślepa na fajność związaną z pieluchami, glutkami, kupkami itp, czy to właśnie tamte są nadwrażliwe i doznają automatycznego rozczulenia na widok każdego bobasa ? Nie mam jakiejś awersji do młodocianych, lubię pogawędzić ze stworzeniem, które opanowało już ludzką mowę. Np 4, 5 czy 6 latki są ciekawe, ale co takiego uroczego jest w noworodku ?

Pasek wagi

KotkaPsotka napisał(a):

Dorzuce wisieneczke.Najwieksze przegiecie jak mamy zjadaja to co akurat niemowlak wymemlal i wyplul, np ciasteczko ktore mu sie przed chwila dalo. Wiele mamus tak robi. Zbieraja paluszkiem resztki i am do swojej buzi :)

Tak! Jak moja siostra zrobiła coś takiego na moich oczach, to ostro ją objechałam, bo autentycznie zebrało mi się na wymioty, a w tej kwestii i tak twarda jestem. Okropieństwo, totalnie tego nie rozumiem, a jeszcze bardziej samego odruchu, jakby kurde te matki swojego jedzenia nie miały :x

jak zostaniesz mamą, to zrozumiesz ten fenomen

Mam bardzo podobnie. Za to rozpływam się nad kociętami i szczeniakami:D Są dla mnie zdecydowanie słodsze:P

Na późniejszym etapie tez mogę sobie z dzieckiem pogadać, ale nie szaleję na punkcie dzieci w żadnym wieku:P

RybkaArchitektka napisał(a):

jak zostaniesz mamą, to zrozumiesz ten fenomen

Nigdy w życiu i słowo "nigdy" używam w 100% konsekwentnie. Aaa i dodam jeszcze - o ile zostanę.

trauma napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

jak zostaniesz mamą, to zrozumiesz ten fenomen
Nigdy w życiu i słowo "nigdy" używam w 100% konsekwentnie. Aaa i dodam jeszcze - o ile zostanę.

Dokładnie tak!

Myślę, że kiedyś zostanę mamą, ale na poczet tego nie zamierzam rezygnować z siebie, nie wykraczać poza tematy o dzieciach ani jeść przemielonych herbatników :P Nie wyobrażam sobie nie wrócić szybko do pracy, życia bez niani. Dopiero jak będę mogła sobie na to pozwolić zdecyduję się na dziecko. 

Nie cierpię dzieci, ani tych malutkich, ani tych większych. Płacz, krzyk, pisk doprowadza mnie do szału, a niestety coraz częściej ludzie mają podejście że 'dziecko musi się wybawić' - tylko co udawanie syreny strażackiej z zabawą ma wspólnego nie wiem. (uprzedzając zarzuty, ja byłam ponoć bardzo grzecznym i cichym dzieckiem). Do zabawy też nie mam cierpliwości, kilkulatki ogólnie mnie drażnią.

Mi tam dzieci zastępują koty :D Mogę je nosić na rękach, troszczyć się, karmić, pogadać, sprzątnąć po nich (choć to żadna przyjemność)... ale przynajmniej nie wymuszają nic na mnie rykiem, nie drą paszczy i nie przeszkadzają.

mi nie przeszkadzają, mam stosunek obojętny, chyba jestem bardzo wyrozumiała bo nie umiem się wściekać na dzieciaki (a z tego co czytam jestem w mniejszości) po prostu rozumiem, że są małe, reagują inaczej niż dorośli, ciężko im usiedzieć w miejscu, są głośne itd. i nie wiedzą ani nie muszą się zachowywać jak my. Np. w samolocie... płaczące dziecko umiem traktować jako "odgłos tła" - nie wywołuje we mnie złości. Co innego upierdliwi dorośli! Tego już nie rozumiem, dorośli mają rozum i wiedzą co wypada a co nie. 

Swoich nie chcę. Może kiedyś mi się zmieni, ale wątpię.

Nie lubię dzieci, nie mogłabym za nic pracować np. w przedszkolu. Ale ogółem obcy dzieciak sam w sobie mi nie przeszkadza, dopóki jest pod kontrolą rodzica. Wkurza mnie rodzic, który nie potrafi zareagować, kiedy dziecko się drze, coś niszczy, zrzuca, albo - tak jak ostatnio miałam w sklepie - lata po całej przymierzalni i odsłania zasłony (a mamusia tylko pokrzykiwała ze swojej przymierzalni ''Oleńko, Oleńko, chodź tutaj''). Dziecko to dziecko, często nie wie, że tak czy tak nie wolno robić; a spora część denerwujących nas zachowań to po prostu wina rodziców, którzy często w miejscach publicznych olewają swoje dzieci, wręcz udają że to nie ich - ot, wózek z dzieciakiem w Rossmannie stoi sobie koło kas, dzieciak cały czerwony się drze, że aż mu bąbelki z nosa idą, kasjerki mają gromy w oczach, klientom uszy puchną, a mamusia pięć regałów dalej spokojnie wybiera sobie błyszczyk. Tego nie lubię.

Pasek wagi

sacria napisał(a):

trauma napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

jak zostaniesz mamą, to zrozumiesz ten fenomen
Nigdy w życiu i słowo "nigdy" używam w 100% konsekwentnie. Aaa i dodam jeszcze - o ile zostanę.
Dokładnie tak!Myślę, że kiedyś zostanę mamą, ale na poczet tego nie zamierzam rezygnować z siebie, nie wykraczać poza tematy o dzieciach ani jeść przemielonych herbatników :P Nie wyobrażam sobie nie wrócić szybko do pracy, życia bez niani. Dopiero jak będę mogła sobie na to pozwolić zdecyduję się na dziecko. 

Właśnie, również nie rozumiem jak można decydować się na dziecko nie posiadając do tego warunków. Tak zrobiła moja siostra... Użeraliśmy się z tym 3,5 roku, dopiero na wiosnę się wyprowadzili. Jestem na świeżo po tym koszmarze i to wszystko tylko spotęgowało moją niechęć. Obecnie współczuję tylko babciom, cholernie.

A już najgorsze, co może być: spotkanie z rodziną, jakiś alkohol i temat dzieci... I to trwa i trwaaaaa. A w tym czasie ja z moim facetem umieramy z nudów, a z drugiej strony zbiera się w nas niechęć i irytacja. Albo jak imprezy są robione pod dzieci, no po prostu przednia zabawa -.-

trauma napisał(a):

sacria napisał(a):

trauma napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

jak zostaniesz mamą, to zrozumiesz ten fenomen
Nigdy w życiu i słowo "nigdy" używam w 100% konsekwentnie. Aaa i dodam jeszcze - o ile zostanę.
Dokładnie tak!Myślę, że kiedyś zostanę mamą, ale na poczet tego nie zamierzam rezygnować z siebie, nie wykraczać poza tematy o dzieciach ani jeść przemielonych herbatników :P Nie wyobrażam sobie nie wrócić szybko do pracy, życia bez niani. Dopiero jak będę mogła sobie na to pozwolić zdecyduję się na dziecko. 
Właśnie, również nie rozumiem jak można decydować się na dziecko nie posiadając do tego warunków. Tak zrobiła moja siostra... Użeraliśmy się z tym 3,5 roku, dopiero na wiosnę się wyprowadzili. Jestem na świeżo po tym koszmarze i to wszystko tylko spotęgowało moją niechęć. Obecnie współczuję tylko babciom, cholernie.A już najgorsze, co może być: spotkanie z rodziną, jakiś alkohol i temat dzieci... I to trwa i trwaaaaa. A w tym czasie ja z moim facetem umieramy z nudów, a z drugiej strony zbiera się w nas niechęć i irytacja. Albo jak imprezy są robione pod dzieci, no po prostu przednia zabawa -.-

Dokładnie. Ja może częściowo jestem w stanie zrozumieć, że ktoś bardzo chce, nie chce czekać itd- ale to zdecydowanie opcja nie dla mnie.

Współczuję Ci. Ludzie, którzy mają nmałe dzieci często zapominają o innych tematach i mówią tylko o dzieciach:P Ja całe szczęście jestem najstarsza z "tego pokolenia" w rodzinie, siostra i kuzyn jeszcze studiują i w ogóle nie myślą o dzieciach, więc nie ma problemu- dzieci w rodzinie nie ma:P

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.