- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 czerwca 2014, 19:28
Czesc. Chcialam sie wam troche "wyzalic" i prosic o rade, bo juz nie wytrzymuje psychicznie.. Aktualnie koncze 1 klase liceum. Dojezdzam do szkoly 30 km codziennie. Idac do nowej szkoly, nowej klasy nie znalam nikogo i mialam nadzieje na lepszy poczatek, duzo nowych znajomosci.. Na poczatku bylo niby okej, ale pozniej wszyscy jak zwykle zaczeli mnie olewac. Wiekszosc osob z klasy zaprzyjaznila sie ze soba, a ja stoje tak na uboczu, kazdego dnia. Teraz beda wakacje, ale we wrzesniu bedzie jeszcze gorzej, bo reszta bedzie sie spotykac, a ja bede jeszcze bardziej w tyle.. To nie jest tak, ze ja nie chce z nimi gdzies wyjsc, ale ostatni autobus do domu mam o 18 i nie ma kto po mnie przyjechac zazwyczaj, a oni spotykaja sie np. o 20. Poza tym tych spotkan nawet nikt mi nie proponuje. Ja nie wiem, co jest ze mna nie tak. Moze moj wyglad odstrasza ich wszystkich? Staram sie byc mila, pomocna kazdemu, nigdy nikogo nie olalam, nawet kiedy odzywali sie do mnie jedynie, zeby spytac "co bylo zadane" i koniec rozmowy. Na poczatku jeszcze wydawalo mi sie, ze mam lepszy kontakt z kilkoma dziewczynami, ktore tworzyly taka jakby paczke, a jedna z nich tez byla kompletnie nowa, z innego miasta. Ale po pewnym czasie po prostu one wszystkie spotykaly sie po szkole nie wspominajac mi ani razu o tym, mialy swoje tematy.. A ja nie chcialam sie wpychac na sile. I tak wyszlo, ze zamienie kilka slow w szkole z kims i siedze ze sluchawkami w uszach. Nie wiem, dlaczego tak sie dzieje, po prostu juz nie mam sily, przez caly rok staralam sie cos zmienic, zaczynac rozmowy, ale zadnego rewanzu, zadnego. Czy radzilybyscie mi zmienic szkole? Czy to cokolwiek w ogole pomoze? Ogolnie potrafie gadac na wiele tematow z ludzmi, ale mysle, ze moim ogromnym minusem jest to, ze nie interesuja sie mna chlopcy i na ten temat nie mam nic do powiedzenia. A dziewczyny 3/4 czasu gadaja o swoich chlopakach. Ogolnie poza szkola mam 3 takie blisze kolezanki i to wszystko. Wizja wakacji mnie przeraza, bo po prostu poza nimi nie mam nawet z kim wyjsc, gdziekolwiek. Czesto jak do kogos pisze to nie odpisuje mi w ogole, albo odpisuje od niechcenia. Co jest ze mna nie tak?
24 czerwca 2014, 12:42
u mnie w klasie wśród dziewczyn tez tematem przewodnim byli chłopcy ;-) nie nalezałam do grupek, ale nie miałam problemu z kontaktem, mimo, że poza szkołą nie utrzymywaliśmy relacji. ale to chyba zależy od człowieka, bo ja jestem samotniczką i nie zależało mi na relacjach, w których miałabym się komuś przypodobać, albo udawać kogoś kim nie jestem. w liceum miałam to samo, ludzie się pogrupowali a ja sobie stałam z boku, miałam kilkoro przyjaciół w całej szkole i też nie czułam się z tym źle
24 czerwca 2014, 13:44
u mnie w klasie wśród dziewczyn tez tematem przewodnim byli chłopcy ;-) nie nalezałam do grupek, ale nie miałam problemu z kontaktem, mimo, że poza szkołą nie utrzymywaliśmy relacji. ale to chyba zależy od człowieka, bo ja jestem samotniczką i nie zależało mi na relacjach, w których miałabym się komuś przypodobać, albo udawać kogoś kim nie jestem. w liceum miałam to samo, ludzie się pogrupowali a ja sobie stałam z boku, miałam kilkoro przyjaciół w całej szkole i też nie czułam się z tym źle
ja miałam to samo ;) na początku starałam sie gdzieś wbić, ale na tych różnych imprezach, spotkaniach źle sie czułam i stwierdziłam, że to wale.. siedziała sobie z boku i miała święty spokój
24 czerwca 2014, 14:04
miałam tak samo... Ale to dla tego, ze byłam bardziej dojrzała. Tak jak już mówiłam od 15 roku życia mieszkam sama i podczas gdy dziewczyny gadaly o tym co maja jutro ubrać, i który chłopak im sie podoba ja szukałam kolejnej pracy i myślałam jak żrobic, zeby starczyło mi na rachunki... I tak mam do dzisiaj. Lepiej rozmawia mi sie z ludźmi starszymi odemnie niż z dziewczynami w moim wieku...
24 czerwca 2014, 15:31
Ja w pierwszej klasie liceum miałam klase podzieloną tak jakby na 2 grupki <mam na myslil dziewczyny, bo chłopacy to raczej oddzielnie siedzieli wtedy jeszcze> jedna grupka to były te bardziej gwiazdy i druga <ja w niej byłam> to mniej udzielające się dzieczyny na tle klasy ale między sobą jak najbardziej dużo się gadało. Głównie trzymałam sie z dwiema dziewczynami, z jedną siedziałam prawie w każdej sali <bo usadowienie było zależne od sali> ogólnie to miałyśmy podobny charakter, dogadywałysmy się i wgl było fajnie a z drugą zaczełam trzymać nieco później też ale bardziej na przerwach itp. Niestety pech chciał, że obydwie nie zdały 1 klasy ;/ i zostałam tak jakby sama. Wiadomo już w 2 kl. owieleeee cieżej się wgrać, że tak powiem do reszty, bo każdy ma te swoje tematy, grupki i wgl, dziewczyny nawet mówiły co ja bede tu bez nich robić :PP no i 2 klasy liceum przebyłam bez bliższej relacji z żadną z pozostałych dziewczyn w klasie.
24 czerwca 2014, 18:54
Wy naprawdę uważacie że nirwarto mieć przyjaciół e klasie? Ją zawsze rrzymalam sie z większą paczka i to jest super, nie wiecie co tracicie ;)ja mialam zdegenerowana klase Oo masakra uwazalam ze przewyzszam ich inteligencja i to sporo wiec nie trzymalam sie z zadnymi grupkami zawsze bylam na uboczu. I dobrze mi z tym bylo przyzwyczaisz sie te szkolne znajomosci sa takie ze tu psiapsioleczka z kasy a za twoimi plecami jedzie po tobie ostro ^^ Najlepiej byc neutralnym wtedy ma sie blogi spokoj
Ja nie uważam, że cokolwiek tracę, jako introwertyk i domator. Oni jarają się jakimiś wyjściami, a ja sobie siedzę w domu robiąc coś, co jest dla mnie dwa razy bardziej interesujące i produktywne od marnowania czasu z jakimiś ludźmi. Ale to kwestia temperamentu i charakteru.
Kiedyś wychodziłam w różnym towarzystwie i szczerze to nie dla mnie.
Edytowany przez CrunchyP0rn 24 czerwca 2014, 18:55