- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 czerwca 2014, 22:17
Mam jeszcze tydzien zeby podjac ostateczna decyzje, jestem juz prawie nastawiona na jeden kierunek, ale nie do konca przekonana. W gre wchodza niestety jedynie studia humanistyczne, scisle odpadaja, poza pielegniarstwem. Nie mam jakichs powaznych zainteresowan, lubie czytac, nauka jezykow takze sprawia mi przyjemnosc, dlatego nie mam jak wybrac dalszej sciezki ksztalcenia pod katem tego, co lubie robic.
Jaki, waszym zdaniem, jest najbardziej przyszlosciowy kierunek humanistyczny, o ile w ogole istnieje?
23 czerwca 2014, 23:15
Filologia, jakakolwiek (chyba ze poza japonistyka) to kompletna strata czasu. Fakt, jezyki trzeba znac ale same w sobie nic juz nie gwarantuja. Chyba ze prace w korporacji i wklepywanie danych do komputera. Zero rozwoju i mozliwosci. Z papierkiem np z filologii norweskiej w Norwegii.. mozna by bylo sobie za przeproszeniem podetrzec t..
Nie do końca zgodzę się z tym, że filologia to kompletna strata czasu, ponieważ znając biegle języki naprawdę można robić coś fajnego i nieźle zarabiać. Ja akurat wylądowałam w korporacji i wklepuję te dane do komputera, ale to wszystko z własnej woli, bo ja nadal nie wiem, co chcę w życiu robić :) Moi znajomi ze studiów świetnie sobie radzą. Pracują jako piloci wycieczek - jedna koleżanka mieszka i pracuje w Izraelu, gdzie oprowadza turystów z Kanady. Mam też koleżankę stewardessę, tłumaczkę - pracuje w domu i zarabia w euro (firma francuska), nauczycielkę - zarobki w samej szkole niezbyt satysfakcjonujące, ale dziewczyna dorabia jeszcze w szkole językowej i daje korepetycje. Znam też osoby, które pracują w agencjach reklamowych, albo redakcjach czasopism.
Myślę, że najważniejsze jest to, żeby określić sobie jakiś cel i go realizować. Moim zdaniem bardziej opłaca się skończyć studia filologiczne i dodatkowo zrobić kursy księgowości, ewentualnie studia podyplomowe, niż studiować finanse i rachunkowość przez 5 lat. Nawet u nas w firmie prędzej przyjmą filologa i przeszkolą go z księgowości, niż osobę wykształconą w tym kierunku, ponieważ łatwiej jest przeszkolić "świeżaka" z księgowości, niż księgowego nauczyć języków.
Mimo wszystko twierdzę, że najważniejsze jest studiować to, co nas interesuje. Bo 5 lat nudnych studiów, a później znienawidzona praca mogą być powodem do frustracji :)
24 czerwca 2014, 09:13
Prawda jest taka, że jak ktoś jest zaradny i ma odrobinę szczęścia to po każdym kierunku sobie w życiu poradzi ;)
24 czerwca 2014, 14:40
Ja Ci powiem, droga koleżanko, co ja bym teraz wybrała. :) Wybrałabym filologię norweską, ew. szwedzką. Uważam, że kraje skandynawskie to świetny wybór, o ile oczywiście po takich studiach okazałabyś się zaradna, miała pomysł na siebie i szczęście. :)
Ale najważniejsze jest to, co Ty lubisz.
24 czerwca 2014, 16:14
Nie do końca zgodzę się z tym, że filologia to kompletna strata czasu, ponieważ znając biegle języki naprawdę można robić coś fajnego i nieźle zarabiać. Ja akurat wylądowałam w korporacji i wklepuję te dane do komputera, ale to wszystko z własnej woli, bo ja nadal nie wiem, co chcę w życiu robić :) Moi znajomi ze studiów świetnie sobie radzą. Pracują jako piloci wycieczek - jedna koleżanka mieszka i pracuje w Izraelu, gdzie oprowadza turystów z Kanady. Mam też koleżankę stewardessę, tłumaczkę - pracuje w domu i zarabia w euro (firma francuska), nauczycielkę - zarobki w samej szkole niezbyt satysfakcjonujące, ale dziewczyna dorabia jeszcze w szkole językowej i daje korepetycje. Znam też osoby, które pracują w agencjach reklamowych, albo redakcjach czasopism. Myślę, że najważniejsze jest to, żeby określić sobie jakiś cel i go realizować. Moim zdaniem bardziej opłaca się skończyć studia filologiczne i dodatkowo zrobić kursy księgowości, ewentualnie studia podyplomowe, niż studiować finanse i rachunkowość przez 5 lat. Nawet u nas w firmie prędzej przyjmą filologa i przeszkolą go z księgowości, niż osobę wykształconą w tym kierunku, ponieważ łatwiej jest przeszkolić "świeżaka" z księgowości, niż księgowego nauczyć języków. Mimo wszystko twierdzę, że najważniejsze jest studiować to, co nas interesuje. Bo 5 lat nudnych studiów, a później znienawidzona praca mogą być powodem do frustracji :)Filologia, jakakolwiek (chyba ze poza japonistyka) to kompletna strata czasu. Fakt, jezyki trzeba znac ale same w sobie nic juz nie gwarantuja. Chyba ze prace w korporacji i wklepywanie danych do komputera. Zero rozwoju i mozliwosci. Z papierkiem np z filologii norweskiej w Norwegii.. mozna by bylo sobie za przeproszeniem podetrzec t..
języka jest się trudniej nauczyć niż księgowości? b****, please.
uczę się księgowości ( po ang) i języków osobno. mam porównanie i milion razy łatwiej nauczyć się języka niż księgowości. ale mówię tu o porządnych studiach, a nie na uniwersytecie ... opolskim :D
24 czerwca 2014, 23:13
języka jest się trudniej nauczyć niż księgowości? b****, please.uczę się księgowości ( po ang) i języków osobno. mam porównanie i milion razy łatwiej nauczyć się języka niż księgowości. ale mówię tu o porządnych studiach, a nie na uniwersytecie ... opolskim :D
Nie zamierzam się spierać, bo masz porównanie i na pewno wiesz lepiej ode mnie :) Tobie o milion razy łatwiej jest nauczyć się języka, bo widocznie masz do tego predyspozycje, ale uwierz mi, że dużo ludzi takowych nie posiada i nauka języka idzie im mozolnie. Przytaczam tylko to, co mawia szefostwo w mojej firmie. Chodzi o to, że taki kurs języka musi potrwać naprawdę długo, żeby ludzie z księgowości mogli swobodnie wykonywać swoją pracę (mówię tutaj o kontaktach z obcokrajowcami), no chyba, że mają predyspozycje do nauki języków i bardzo mocne podstawy. Twierdzą, że bardziej opłaca im się przeszkolić filologa w tym kierunku. Wiadomo oczywiście, że na początku są to podstawy podstaw, a zanim wezmą się za "prawdziwą" księgowość, muszą przejść długą drogę. Ale da się :) Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to nie jest to takie łatwe.