14 grudnia 2010, 10:47
.
Edytowany przez TusiaKW 5 maja 2011, 12:23
- Dołączył: 2010-11-05
- Miasto:
- Liczba postów: 1341
14 grudnia 2010, 17:15
> zaden psycholog zadne inne glupoty, poprostu
nie zgodze sie z Tobą.Owszem na poczatku na pewno bedzie trzeba porozmawiac, ale skoro mowila ze sie zabije cos musi byc nie tak wiec psycholog jak najbardziej.
- Dołączył: 2010-06-17
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 51
14 grudnia 2010, 18:51
koniecznie z nią porozmawiaj, ale musisz być bardzo cierpliwa, musisz jej okazać, że chcesz ją do końca wysłuchać i po prostu siedź z nią, jeśli nie będzie chciała nic powiedzieć. W końcu pęknie jej cienka skorupka i się wyżali :)
14 grudnia 2010, 19:30
ja mam depresje już od 3 lat, najlepiej by było jakbyś poszła z nią do psychologa i żeby ten psycholog wytłumaczył twojej mamie na czym polega choroba twojej siostry, żeby to w końcu do niej dotarło bo nie będzie dobrze jak jej powiesz tylko żeby się nie przejmowała, wiem po sobie że puste słowa nie wystarczą, trzeba działać i to jak najszybciej jeśli już doszło do tego że chce popełnić samobójstwo, według mnie konieczny psycholog lub chociaż pedagog szkolny...
14 grudnia 2010, 19:31
Tak czytam Wasze komentarze z którymi oczywiście w 100% się zgadzam ! I koniecznie postaraj sie przekonać mame :)
Powiem Ci jeszcze, że taka siostra jak Ty to skarb :) Też miałam problemy, poważne problemy ze sobą, takie że również chciałam popełnić samobójstwo, tylko, że ja nikogo nie miałam. A gdy rodzice się o tym dowiedzieli, to jeszcze ochrzanili mnie z góry na doł, twierdząc, że robie z siebie 'męczennicę' i nie docieniam tego jacy oni są dla mnie 'dobrzy'. Niestety ja nie mam rodzeństwa.
Życzę Ci z całego serca, aby jakoś sie ta sprawa ułozyła !
14 grudnia 2010, 20:57
Mam siostrę cioteczną ma 21 również spokojna i nie śmiała dziewczyna...również z podobnymi problemami jak Twoja siostra...W żadnym towarzystwie nie mogła się odnaleźć,wszędzie czuła sie obca,nie akceptowana,nie lubiana...
Nie bagatelizujcie objawów,obserwuj ja,a najlepiej pomóż(idź do psychologa).Moja siostra jakieś 2 lata temu w szkolnym internacie-połknęła tabletki i gdyby nie zauważyła jej koleżanka to stałoby się najgorsze;(
Dłuzszy czas po tym co się stało była pod opieką psychiatry i psychologa i była na prochach....Smutne to,jak taki człowiek zamknie sie w sobie i w żaden sposób nie pozwala by mu pomóc...smutne jest również to,ze bije się z własnymi myślami i nie chce nic mówić...
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1494
14 grudnia 2010, 21:01
Słuchaj jeżeli jestes osobą pełnoletnią (aż wstyd ale nie sprawdziłam) to możesz w instytucjach normalnie reprezentowac siostrę i ją gdzies zapisać, wyrazić zgodę, poza tym każdy terapeuta Ci pomoze jesli usłyszy, że matka nie chce pomóc dziecku w tym problemie. Wasza mama jest zatem tu mało kluczową osobą. Jesli widzisz problem z siostrą to pomóż jej zanim rzeczywiście słowa wcieli w zycie. Trzymam za Was kciuki :)
14 grudnia 2010, 21:08
Stanowczo odradzam wizytę u psychologa lub pedagoga szkolnego bo wtedy w szkole to na prawdę zrobią jej takie piekło, że zrobi coś głupiego. Polecam psychologa ale takiego spoza szkoły i to jak najszybciej. Ewentualnie myślę, że Ty sama jesteś w stanie jej pomóc, potrzba jej kogoś komu może się wyżalić ale widocznie tak bardzo ją to dręczy, że wstydzi się o tym powiedzieć nawet Tobie. Wydaje mi się, że po prostu możesz jej nie zrozumieć. Wiem co piszę, gdyż miałam to samo - piekło w szkole z powodu mojej nieśmiałości i nadwagi. To pozostaje w człowieku na całe życie. Ja nie poszłam do psychologa i dalej się z tym wsyzstkim męczę, sama sobie nie pomogłam. Zarówno z nadwagą jak i z nieśmiałością. Z uwagi na te wspomnienia, mimo że minęło już parę lat, dziś czuję się wyobcowana, nieakceptowana, niezależnie w jakim towarzystwie bym się znalazła, to we mnie siedzi. Czasem bywało i tak, że myśłałam, po co ja żyję, skoro nikt mnie tu nie potrzebuje, nie chce i ciągle odrzuca. Myślę, że zmiana szkoły może się tu na niewiele zdać, może pomóc jej trcohę w nabraniu pewności siebie albo odwrotnie jeszzce bardziej pogrążyć. Zmiana musi nastąpić w niej samej a nie w jej otoczeniu, bo taką osobę każde otoczenie będzie tak odbierało. Potrzeba wiele lat pracy nad sobą, czegoś co ją dowartościuje, albo też kogoś, np. chłopaka. Na dzień dzisiejszy możesz dużo zrobić, nie masz związanych rąk. Nawet nie wiesz jak bardzo jej pomożesz rozmową, dobrą radą, albo podpowiedzią jak Ty zachowałabyś się w podobnej sytuacji, dodaj jej trochę odwagi, pewności siebie, żeby codziennie miała siłę zmagać się z dniem codziennym. Co do mamy - moja jest identyczna - ona tego nie rozumie i wydaje mi się, że nie zrozumie, to dla niej za trudne. Na nic tu się zda namawianie ją i przekonywanie przez inne osoby. Nie zwracaj uwagi na to tylko porozmawiaj szczerze z siostrą. Tylko jej nie dołuj, bo to pogorszy sprawę.
15 grudnia 2010, 08:25
Dziękuję wam bardzo za rady.. .
Edytowany przez TusiaKW 5 maja 2011, 12:26