- Dołączył: 2009-01-10
- Miasto: Valim
- Liczba postów: 10627
13 grudnia 2010, 23:31
Tą zimową wieczorową pora przy herbatce chciałam z Wami dziewczyny pogadać jak to jest z waszą dietą jeśli jesteście w udanym związku, do poruszenia tematu natchnął mnie
ten artykuł
"Jak to się dzieje, że kiedy jesteśmy w udanym związku, trudno nam utrzymać prawidłową wagę? Z psychologicznego punktu widzenia działa prosty mechanizm: gdy jestesteśmy singlami, bardziej o siebie dbamy, chcąc spodobać się potencjalnemu partnerowi. Jednak kiedy już takiego znajdujemy, motywacja powoli spada... Czy można temu zapobiec? Oczywiście, wystarczy tylko zastosować kilka prostych zasad."
ja się przyznam że u mnie to bywa różnie
gdy jestem singlem ale takim z prawdziwego zdarzenia, czyli już zdążyłam opłakać poprzedni związek i ciesze sie z bycia samą, poznaje nowych ludzi, zwłaszcza facetów, to mam niesamowitą motywację do diety niestety jednak samotność sprzyja również objadaniu sie w domu bo zwykle zamiast wieczornego wyjścia kończy się z torebką chipsów czy czymś równie niezdrowym przed ekranem telewizora
jednak jeśli chodzi o moja dietę w prawdziwie udanym związku, gdzie facet mnie akceptuje i wspiera to mam siłę by walczyć! Chce mi sie działać, chce mi się zmieniać siebie by stawać sie lepsza osobą, chce mi sie odchudzać żeby zrobić wrażenie na moim wybranku mimo że paradoksalnie już robię ogromne (inaczej by przecież ze mną nie był)
Jak to jest z Wami?:) 14 grudnia 2010, 13:22
Jak jest się w pojedynkę, tj. mieszka się samemu to i odżywianie wygląda inaczej, na obiad kanapka itp. A bo to się
opłaca torebkę ryżu gotować na jedną osobę ;) i tego typu dylematy. Natomiast we dwójkę no cóż, gotuję obiady pod mojego połówka
i super light to one nie są... jem mniejsze porcje ale też razem z nim tzn. wieczorem, a późne jedzenie to też nic dobrego. Teraz jestem na smacznie dopasowanej no i mam dużo więcej roboty z tym podwójnym gotowaniem ale niestety coś za coś ;) chcę wrócić do swojej starej wagi i ładnie wyglądać zwłaszcza dlatego, żeby podobać się narzeczonemu, jest to większa motywacja niż kiedy byłam sama i odchudzałam się tylko dla siebie albo żeby się podobać "nie wiadomo komu"
- Dołączył: 2008-03-11
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2022
14 grudnia 2010, 14:12
No ja troszkę przytyłam, ale już zrzuciał z nawiązką;) wiadomo: wspólne obiadki, kolacyjki, lody, ciasteczka:D samemu nie smakuje to tak dobrze jak w duecie z ukochaną osobą;).
- Dołączył: 2010-01-15
- Miasto: Malediwy
- Liczba postów: 5607
14 grudnia 2010, 14:45
Jestem z moim M 2 lata. W ciągu pierwszego roku bycia razem przytyłam aż 14 kg ( pizza, piwko,kolacyjki, mnóstwo wyjazdów i jedzenie w restauracjach,czasami fast foody, ulubione serki pleśniowe,pistacje, bombonierki i chipsy prawie codziennie )
Ale od prawie roku jestem na diecie i udało mi się zrzucić ten balast.
Jednak na pewno bycie w związku sprzyja tyciu. Zdecydowanie tak i to nie dlatego, że przestajemy się starać, tylko właśnie jak wyżej (w moim przypadku)
14 grudnia 2010, 15:15
ja od kad jestemz moim narzeczonym to do tej pory schudlam ponad 30 kg :) zaczełąm wierzyc w siebie i dbam o siebie bardziej wczesniej robilam z siebie ofiare losu jadlam zalilam sie do tego problemy w szkole w domu. ale dzieki niemu milosc uskrzydla czuje się piękna ;]
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6671
14 grudnia 2010, 15:24
Jest w tym ogromna ilość prawdy, choć nie mogę do końca się zgodzić z teorią, że "odechciewa mi się o siebie dbać, bo już coś upolowałam". Mechanizm wygląda troszkę inaczej.
Zawsze, kiedy zaczynam związek, zaczynam okres większego stresu. Jako singielka staram się mieć wszystko pod kontrolą, jestem odpowiedzialna tylko za siebie, trzymam rękę na pulsie - więc i z dietą lepiej. Jednak wstępując w związek, jako że jestem dość trudną osobą, a przy okazji strasznie wrażliwą w relacjach z ludźmi, jestem pod wpływem ogromnych emocji, czasami i tych negatywnych wiadomo, co zaprowadza mnie do lodówki na rozładowanie stresów. No, no nieładnie.
- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 610
14 grudnia 2010, 16:11
Ja jestem w związku od trzech lat i w tym czasie schudłam jakieś 5 kg. Za to mój luby przeciwnie - tyje i ciężko go namówić, żeby się za siebie wziął.
A w sumie to aż się dziwię, że ni przytyłam, bo bez sprzeciwów dawałam w siebie wkarmiać wszelkie słodkości, czekoladki, pizzę...
Edytowany przez merique 14 grudnia 2010, 16:23
- Dołączył: 2008-03-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 342
14 grudnia 2010, 17:15
a ja przytyłam 6 kg w związku i słyszę tylko "no to zrób coś z tym" , które idzie w parze ze złośliwym podsuwaniem słodyczy, pałaszowaniem z rozkoszą kebaba - oczywiście kiedy jestem na diecie. Nie wiem co lepsze rzucić dziada czy dietę ? ;)
- Dołączył: 2010-12-09
- Miasto: Rekcin
- Liczba postów: 116
14 grudnia 2010, 17:53
asherah jaka świna z niego ;p