- Dołączył: 2008-02-27
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 373
12 grudnia 2010, 18:19
dziewczyny musze sie wygadac, bo mnie roznosi.... dlaczego w tych sklepach odzieżowych pracują takie chuderlaki, ze jak czlowiek tam wchodzi to sie wstydzi poprosic o swój rozmiar ?!!? :/ powinni tam zatrudniac same kobity przy kości, zeby sie czuć swojsko... a jeszcze jak jedna pani z drugą stoi pod przymierzalnia i swoim słodkim głosikiem mowi "no i jak?? dobrze leżą?" a ja zaciskam zeby i mowie "jednak chyba to nie ten fason...", zeby nie powiedziec 'NIE PRZECISNĘ ICH PRZEZ UDA1!"...
uff..juz mi troszkę lżej....
- Dołączył: 2009-03-16
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 5060
13 grudnia 2010, 11:28
A mnie to nie przeszkadza i nigdy nie przeszkadzalo, jakos nie mialam problemu zeby prosic o taki rozmiar jaki kiedys nosilam i niby czemu mialabym sie wstydzic tych ktore tam pracuja? Zreszta one na pewno to rozumieja bo choc sa sliczne i szczuplutkie to zapewne sie za takie nie uwazaja jak to juz bywa z nami kobietami
- Dołączył: 2010-04-18
- Miasto: Vincenty
- Liczba postów: 1389
13 grudnia 2010, 11:30
Te dziewczyny są jak już ktoś wspomniał, żywą reklamą sklepu. Nie przeszkadzają mi, nawet dobrze, bo w ten sposób przyciągają klientów. Denerwuje mnie tylko ich wzrok "co ty tu robisz".
Bardziej demotywującym mnie faktem jest to, że największy rozmiar i tak był albo jest za mały...
- Dołączył: 2010-09-22
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 637
13 grudnia 2010, 11:31
> na wieszakach sa również i L i Xl i XXL po co
> brać do przymierzalni za małe i potem sie
> stresować że "przez uda nie przejdzie"
to ze sa to niezanczy ze beda dobre, sam wiem jak to jest gdy poszlam do sklepu i w xxl spodnie nie weszlam... masakra zalamka, ale tez wroznych sklepach sa rozne rozmiarowki i xxl to nie zawsze xxl...a np l
a to prawda ze zregoly sa szczuple osoby ale czesto dlatego ze tam studentki pracuja a one sa prawie wszystkie szczupla tak jak patrze na kampusie ... ale np. sa sklepy dla pan puszystych i tam pracuja takie wlasnie panie ;:)
- Dołączył: 2007-08-29
- Miasto: Pod Bagnami
- Liczba postów: 7808
13 grudnia 2010, 12:11
rozumiem autorkę tego tematu, tym bardziej że ważę 2x tyle co większość tych ekspedientek o ktorych mowa
bardzo doceniam takie, które są czujne ale nie nachalne - w mniejszych sklepach często wystarczy kontakt wzrokowy - i przeważnie jest to odbierane jako "proszę, obsłuż mnie"
ostatnio robię zakupy w dużych sklepach, gdzie ekspedientki zajęte są układaniem, odwieszaniem czy metkowaniem. Jak czegoś szukam - to podchodzę i pytam.
generalnie lubię jak w obsłudze sklepu są dziewczyny o różnych rozmiarach, zadbane i ciekawie ubrane, bo to wtedy też świadczy o sklepie
- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
13 grudnia 2010, 12:44
A mnie nie razi ani chuderlak, ani grubasek, razi mnie zly ubior i odsloniete czesci ciala ktorych nie powinno sie odslaniac. Np grubasek w miniowie albo chuderlak nieumiesniony tylko obwisly z boczkami wyciągniętymi poza spodnie. Albo stringi takiej laski wylazace zza spodni. Jesli takie cos ma mi doradzac to, jak cos na mnie lezy to ja dziekuje, mam niesmak. Natomiast, moze to glupie, ale bardziej uwierze chuderlakowi jak powie 'lezy idealnie' niz grubaskomi. Nie wiem dlaczego... :/ jestem niedobra.
13 grudnia 2010, 12:54
Ja jak pracowałam w sklepach z ubraniami to pracowały ze mna osoby o roznych wymiarach. Mysle ze to przypadek ze trafiaja sie chudzielce
- Dołączył: 2010-07-20
- Miasto: Costa Brava
- Liczba postów: 1910
13 grudnia 2010, 13:04
Ja tam też jestem wkurzona że w sklepach same chudziny:)) Ja np jak wchodzę do sklepu innego niż HM, mam wrażenie że te ekspedientki patrzą na mnie i zaraz mi powiedzą że tutaj nie mają rozmiarów na mnie:D
Tak jak w preety women nie chcieli sprzedać Julii Roberts ciuchów w drogim sklepie;)
- Dołączył: 2010-12-12
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 151
13 grudnia 2010, 13:15
A mnie nic nie denerwuje bardziej jak to, że w niemalże każdym sklepie są już tylko rozmiary 34-36. A co mają powiedziec kobiety z rozmiarem 40 i w zwyż? Ja i tak pół biedy bo noszę rozmiar 38 ale bywa i tak, że rozmiar 38 spdni wchodzi mi zaledwie do kolan. Porazka jakas i dopiero wtedy człowiek czuje sie jak jakas świnia wsród tych rozmiarów jak dla mnie w wiekszości dla anorektyczek.
13 grudnia 2010, 13:16
Dla mnie nie ma znaczenia, czy obsługuje mnie ktoś szczupły czy bardziej zbliżony gabarytami do mnie. Owszem, kiedyś tak było, że wolałam, żeby mnie obsługiwały sprzedawczynie zbliżone gabarytami do mnie, ale nabrałam do tego dystansu i uodporniłam się:-)
Czy szczupła, czy grubsza, powinna po prostu być uprzejma i niezbyt nachalna. Niezależnie od gabarytów klientki, sprzedawczyni powinna się zachowywać w taki sposób, żeby klientka nie czuła się źle, czyli wykluczone są jakieś pogardliwe spojrzenia, złośliwe uwagi itp.
Też nie przepadam, jak za mną chodzą i pytają, czy czegoś nie potrzebuję, ale wtedy z miłych uśmiechem uprzejmie im dziękuję i mówię, że zwrócę się do nich jak tylko będę czegoś potrzebować. To przeważnie skutkuje.
Co do rozmiarów, zazwyczaj biorę sobie dwa rozmiary do wypróbowania, bo rozmiarówka bywa różna i nie zawsze od razu trafię. Jednak wcale nie wstydzę się w razie czego poprosić o większy rozmiar. Jestem klientką i mam być obsłużona, a co kto uważa o moim rozmiarze to już jego sprawa i nie powinien uzewnętrzniać swoich odczuć:-)