Temat: Brak wykształcenia

Cześć dziewczyny.

Różnie się układało moje życie, a w efekcie dzisiaj ledwo mam wykształcenie średnie. Kiedyś rzuciłam liceum, dopiero w tym roku udało mi się je skończyć. Nie zostałam dopuszczona do matury ze względu na wyniki w nauce z matematyki. Chodzi o to, że wydaje mi się, że wszyscy wokół, znajomi kończą studia wyższe, każdy ma przynajmniej tę maturę, a ja nie mam nic. Czuję się dużo gorsza od innych. Dobija mnie myśl, że przy jakimkolwiek spotkaniu, nawet w gronie rodzinnym, ktoś zapyta o moje wykształcenie (oczywiście za wyjątkiem najbliższych którzy sytuację znają) a ja będę siedzieć jak ostatnia ofiara i nic nie powiem, bo czym tu się chwalić...

Czy tak jak ja uważacie, że wykształcenie wyższe czyni z człowieka lepszym i chyba bardziej atrakcyjnym do rozmowy i ogólnie do przebywania w jego towarzystwie?

Dzisiaj siedzę w domu, nie spotykam się z nikim, nie chcę się ośmieszać, bo niby o czym można by ze mną porozmawiać. Czuję się jak wyrzutek, każdy wokoło ma swoje życie, przyjaciół, spotkania ze znajomymi itd. A ja nie mam nic. Ciągle przebywam jedynie w towarzystwie jednych i tych samych osób, nawet moją mamę z którą mam o dziwo dobry kontakt, mam bardzo daleko i pozostaje tylko głupia rozmowa telefoniczna. Kilka lat temu czułam się coś warta, czułam że chcę żyć. Dzisiaj to wszystko minęło. Wydaje się jakby tamtą mnie dzielił ogrom czasu, a to zaledwie kilka lat. 

Właściwie to nie szukam konkretniej porady. Jedyną radą mogłoby być zdanie matury, skończenie studiów, znalezienie przyjaciół. Ale to nie jest możliwe. Więc napisałam chyba, bo chciałam choć część z siebie wyrzucić. Do niczego to nie doprowadzi i niczego nie zmieni. Nadal mam przed sobą kolejny szary dzień, którego nie chcę przeżyć.

23lipca napisał(a):

kilka spraw:- mature zawsze mozesz zdac - jesli chcesz moge Cie za darmo pouczyc angielskiego przez skypa (moge Ci poswiecic 2 godziny tygodniowo) - moze jak sie zaczniesz uczyc czegos nowego to poczujesz sie lepiej :)- nie mysl, ze nie ma o czym z Toba rozmawiac jezeli nie skonczylas studiow - co za pierdola!! 

Problemem nie jest język angielski, problemem jest matematyka, której mimo wielu godzin korepetycji, nie opanowałam na tyle by maturę zdać.

Moim zdaniem czujesz sie teraz gorsza, dlatego, ze tam w srodku jestes bardzo ambitna osoba i masz swoje aspiracje, poczucie wartosci i stad to zle samopoczucie. Ale to tylko o Tobie dobrze swiadczy i dobrze rokuje na przyszlosc, bo wierze, ze predzej czy pozniej poprawisz wyniki i zdasz te mature, a tym bardziej studia. Trzeba troche przysiedziec przy tej matmie, moze pomysl juz teraz o wzieciu korepetycji i za rok zdawaniu. Im szybciej do tego usiadziesz i zaczniesz pracowac, tym z lepszymi wynikami zdasz za rok. Jednemu wystarczy miesiac na opanowanie materialu, a innemu dluzej, ale to nie jest istotne. 

Zobaczysz, ze gdy wezmiesz sie ostro do pracy /rok szybko zleci/ i bedziesz juz miala te przepustke na studia w reku, to poczujesz sie duzo pewniejsza siebie i nie bedziesz bala sie wychodzic do ludzi. 

Pamietaj, ze oceny sa na dany moment, na dzien egzaminu. Nikt Ci nie powie, ze to, ze teraz masz matme w plecy, to za pare lat...nie wiadomo w jakim bedziesz miejscu. Osobiscie mam przyjaciolke, ktora w liceum powtarzala klase przez matematyke. Ale tak sie zawziela poznije, ze nie tylko poprawila oceny, ale zdala i skonczyla matematyke na uniwersytecie i od wielu lat uczy w jednym z liceow. 

Wierze, ze i Tobie sie uda.../znam to uczucie, ktore opisalas, ja mam podobnie i ta sila /czasem wstyd, zazenowanie, a przede wszystkim zawiedzenie samej siebie/ popycha mnie do przodu /a raczej popychala...

Powodzenia!

Moze zmien korepetytora /moze jego metody na Ciebie nie dzialaja/ iposwiec 3 razy wiecej czasu na te matme. To zaden wstyd. Kiedys poznalam na egzaminach wstepnych przed egzaminem z matematyki, pewna dziewczyne. Obie zdawalysmy na architekture, z czego ona juz 3 raz. Dwa razy nie zdala przez matme, chociaz chodzila na korki. Za tym trzecim razem mowila, ze juz przeszla tyle korkow, tak sie zawziela, ze jest w stanie zdac egzaminy z zawiazanymi oczyma. Zdala z maksymalna punktacja. 

Matmy da sie nauczyc, tylko jedni musza duzo wiecej przysiedziec na faldach, ale tak jak napisalam wczesniej, to zaden wstyd i nie musisz sie przyznawac do tego przed znajomymi. Zacznij pracowac systematycznie i rozwiniesz sie....nie tacy moja droga przelkneli te zabe. 

ja mam studia, kursy, certyfikaty sraty i co? czuję się tak samo jak Ty, wszystko siedzi w głowie.

Po pierwsze, widzę po pasku, że schudłaś ponad 50 kg. Wow!!! Gratuluję! Przede wszystkim wytrwałości, bo zapewne kosztowało Cię to mnóstwo wyrzeczeń. 

W kwestii wykształcenia - nie trzeba go mieć, aby odnieść w życiu sukces. Oczywiście, jest łatwiej, ale z drugiej strony posiadanie wykształcenia nie jest gwarancją na to, że będzie się miało dobrą pracę. Znam kilka osób, które prowadzą swoją działalność, a nie skończyły nawet liceum. Jeśli masz pasję, dobry pomysł, dużo samozaparcia i chociaż odrobinę szczęścia, to wszystko się uda :)

hm, ja mam naprawdę różnych znajomych- i takich z tytułem doktora i wielokrotnych magistrów i techników i ludzi po zawodówkach. To nie wykształcenie świadczy o wartości człowieka, choć często pomaga- fascynujące dyskusje do białego rana z kulturoznawcami, filozofami i filologami bardzo zapadają w pamięć, ale to nie oznacza, że nie pójdę do kina czy nie zaproszę na obiad moich przyjaciół kucharzy, ogrodników czy mechaników. Zaproszę. Każdy wnosi coś innego.

Trzeba lubić siebie i siebie rozwijać. Mieć pasję i otwartą głowę. Czytać, słuchać, oglądać, doskonalić się. Nawet w smażeniu naleśników czy robieniu ogrodzeń.

A Ty? Powinnaś rozważyć zdanie matury, za rok, bo mentalnie jej potrzebujesz. To Ci da to, czego, Twoim zdaniem nie masz. Studia oczywiście są fajne, ale czy zdołasz je ukończyć i czy studiowanie dla samej przyjemności ułatwi Ci życie? Tego nie wiem. To Ty wiesz. Bez matematyki jest źle, nawet na filozofii czy socjologii. A  co z pracą potem? Chyba, że pracować nie musisz, albo ta praca nie musi mieć nic wspólnego ze studiami. Nie czuj się gorsza, nie porównuj się. Życie to nie wyścig, tylko wspinaczka po drabinie. Każdy z nas ma swoją

Pasek wagi

strach3 napisał(a):

Studia na pewno poszerzają horyzonty i uczą myśleć. Pewnie nie wszystkie i nie wszystkich ludzi, ale generalnie tak jest. Z drugiej strony nie jest to jedyny sposób, które takie korzyści zapewnia. Znam parę osób bez studiów, które są bardzo "kumate", mają rozległą wiedzę zdobytą we własnym zakresie i odnajdują się w dyskusjach na różne tematy często lepiej, niż osoby z mgr przed nazwiskiem.Poza tym w Polsce zbyt wiele ludzi rzuciło się na studia wyższe dla papierka i teraz mamy lukę na poziomie np. rzemiosła i różnej maści fachowców. Tak, jak na Zachodzie, choć chyba jeszcze nie tak bardzo. Jednocześnie poza dyplomem nie posiadają żadnych kwalifikacji, dołączają do masy produkowanych masowo magistrów, którzy nie potrafią / nie mają gdzie przełożyć zdobytej wiedzy na korzyść dla siebie i dla gospodarki.Tak więc nie uważam, żeby każdy musiał iść na studia. Można się realizować inaczej.Wydaje mi się, że Twój problem leży gdzie indziej - niskie poczucie własnej wartości i brak przyjaciół. Nad tym bym popracował.

O, to to... Jeśli bym nie poszła na studia, to pewnie bym nie wiedziała o czym rozmawiać, nie wiedziałabym wielu rzeczy, które teraz wiem.

Brak studiów ma się nijak do wartości człowieka, ale nie oszukujmy się - ciężko jest porozmawiać z kimś, kto nie wie "co w trawie piszczy". Nie chodzi mi tutaj o chwalenie się wiedzą np. prawniczą, medyczną etc. Po prostu - widać różnice w obyciu (po za nielicznymi wyjątkami, gdzie studia nic nie zmieniły w człowieku)

Średnie bez matury, to nie brak wykształcenia!! Dlatego nie zamartwiaj się, tylko zrób coś dla siebie. Ja osobiście mam średnie techniczne i niedokończone studia, których nie zamierzam już kończyć. Pracę znajdowałam na stanowiskach na równi ze studentami, więc tu nie sama szkoła się liczy, tylko jak ktoś wcześniej wspomniał - to co masz w głowie :)

A że nie masz wykształcenia, mogłabyś powiedzieć gdybyś była po gimnazjum.... a są też i takie osoby, i jakąś tam prace mają :)

Hehe to może Cię pociesze, mnie np trochę dobija fakt, że nie znam języków obcych, po angielsku się jakoś jeszcze dogadam i na tym koniec :/ a wynika to z tego ze wybrałam technikum, gdzie na języki w ogóle nacisku nie było a we własnym zakresie się nie uczyłam. I zaraz będę mieć mgr i co z tego? jak i tak z pracą lipa straszna :/ mam 25 lat - wszystko przede mną, może jeszcze się nauczę - ale Ty również, maturę zawsze możesz zdać, a to już wcale nie mało :)

Pasek wagi

Myślicie, że  kiedyś matematyka nie będzie obowiązkowa na maturze? Pech chciał, że jestem właśnie z tego rocznika który jako pierwszy pisał obowiązkową maturę z matematyki.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.