Temat: Mieszkanie z chłopakiem w kawalerce.

Od przyszłego roku chciałabym zamieszkać z chłopakiem "na swoim" - w wynajmowanej kawalerce. Najpierw myślałam o pokoju z nim, ale teoretycznie na jedno wyjdzie jeśli chodzi o miejsce, prywatność a w dodatku muszę znosić inne osoby z innych pokojów w mieszkaniu. Wszyscy są jednak zaskoczeni. Z wyjątkiem moich rodziców, którzy pochwalą ten pomysł. Za to koleżanki uważają, że to bez sensu, bo kawalerka to jeden pokój, zero prywatności, włączy mi się chęć uduszenia go, komplikacje w stylu życia (on będzie chciał obejrzeć mecz a ja się pouczyć, on iść spać a ja poczytać książkę itd itd.)

Moi rodzice uważają, że to fajny pomysł a ceny kawalerek nie są chyba AŻ TAKIE straszne. Mój chłopak się "napalił" i muszę przyznać, że ja też. Ale inni gaszą mój entuzjazm mówiąc mi takie rzeczy. Ale przecież kiedyś trzeba spróbować bycia z kimś prawie 24h/dobę. Wiadomo, że nie zacznę od 3pokojowego mieszkania z tarasem. A jeszcze nie zarabiam. Jakie są Wasze doświadczenia? Aż tak źle? Nie da się żyć?

Przemyślałabym to, bo potem wstyd tak wracać do domu. I nie chodzi mi o metraż, ale czy napewno to ten. 

Jesteśmy ze sobą trzy lata. Zamieszkalibyśmy ze sobą za jakiś rok. Ok. lutego. 

_morena napisał(a):

Przemyślałabym to, bo potem wstyd tak wracać do domu. I nie chodzi mi o metraż, ale czy napewno to ten. 

Y, no jesteśmy ze sobą 3 lata. A czy to "ten" to nigdy tego się nie wie do końca. Ja nie preferuję określeni "ten jedyny". Wolę się rozczarować teraz i rozstać z tego powodu niż po ślubie czy coś. To dopiero wstyd.

Btw, kiedyś musi nadejść taki moment. Moment zamieszkania razem i sprawdzenia się.

ceny kawalerek sa bardzo porownywalne do cen mieszkan 2-pokojowych, wiec ja bym sie za takim rozjerzala, bo nie wyobrazam sobie, ze ja chce spac, a ON oglada tv itp.. ale ja to ja, powodzenia :)

Pasek wagi

_morena napisał(a):

Przemyślałabym to, bo potem wstyd tak wracać do domu. I nie chodzi mi o metraż, ale czy napewno to ten. 

To chyba lepiej się przekonać czy to ten teraz, a nie po ślubie... lepiej wrócić do domu niż się męczyć nie z tym co trzeba po ślubie...

meryZpakamery napisał(a):

_morena napisał(a):

Przemyślałabym to, bo potem wstyd tak wracać do domu. I nie chodzi mi o metraż, ale czy napewno to ten. 
To chyba lepiej się przekonać czy to ten teraz, a nie po ślubie... lepiej wrócić do domu niż się męczyć nie z tym co trzeba po ślubie...

tu też nie ma reguły, często tu czytałam, ze mieszkali razem przed ślubem i było ok a nagle po ślubie trach, odmiana o 180st. 

edit w sumie to jeśli już bym się wyprowadzila a nie daj Boże by nie wyszło to już bym nie wracała do domu tylko szukała wspollokatorki, bo jak juz sie decydować na taki krok to potem glupio wracac, wiec sprawa naprawde do przemyslenia no ale kazdy jest inny, ja mowie z perspektywy siebie.

---------------------------------------------------------------

a i jeszcze nie zarabiasz... według mnie to kompletnie nie przemyślane, zaczynanie wspólnego życia i z góry 1 osoba ma utrzymywać oboje. Znalazłabym pracę najpierw.

Ja muszę mieć przestrzeń dla siebie.

Pasek wagi

bedejedrna napisał(a):

_morena napisał(a):

Przemyślałabym to, bo potem wstyd tak wracać do domu. I nie chodzi mi o metraż, ale czy napewno to ten. 
Y, no jesteśmy ze sobą 3 lata. A czy to "ten" to nigdy tego się nie wie do końca. Ja nie preferuję określeni "ten jedyny". Wolę się rozczarować teraz i rozstać z tego powodu niż po ślubie czy coś. To dopiero wstyd.Btw, kiedyś musi nadejść taki moment. Moment zamieszkania razem i sprawdzenia się.

Masz bardzo dobre podejście, gratuluję, bo rzadko się to spotyka. Większość kobiet na pierwszej randce już wyobraża sobie jak sterczą pod ołtarzem :)

Pasek wagi

_morena napisał(a):

meryZpakamery napisał(a):

_morena napisał(a):

Przemyślałabym to, bo potem wstyd tak wracać do domu. I nie chodzi mi o metraż, ale czy napewno to ten. 
To chyba lepiej się przekonać czy to ten teraz, a nie po ślubie... lepiej wrócić do domu niż się męczyć nie z tym co trzeba po ślubie...
tu też nie ma reguły, często tu czytałam, ze mieszkali razem przed ślubem i było ok a nagle po ślubie trach, odmiana o 180st. edit w sumie to jeśli już bym się wyprowadzila a nie daj Boże by nie wyszło to już bym nie wracała do domu tylko szukała wspollokatorki, bo jak juz sie decydować na taki krok to potem glupio wracac, wiec sprawa naprawde do przemyslenia no ale kazdy jest inny, ja mowie z perspektywy siebie.---------------------------------------------------------------a i jeszcze nie zarabiasz... według mnie to kompletnie nie przemyślane, zaczynanie wspólnego życia i z góry 1 osoba ma utrzymywać oboje. Znalazłabym pracę najpierw.

Ale kto Ci powiedział, że ja będę na jego utrzymaniu? Po pierwsze, za rok chcę już załapać jakąś dorywczą pracę chociaż. A po drugie mam 750 zł renty ("na życie" - kosmetyki i jedzenie na miesiąc) + rodzice mi opłacają teraz pokój (ok. 500 zł). Z tych 750 sporo oszczędzam na przyszłość wiec utrzymam się spokojnie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.