Temat: Seks dopiero po ślubie

Czy waszym zdaniem mężczyzna bardziej będzie szanował kobietę jeśli para poczeka z seksem do ślubu? Wiadomo jest związek, całowanie się, przytulanie itp na pewno obie strony ciągnie do seksu. Jednak jeśli mężczyźnie zalezy na kobiecie to poczeka  do slubu, tak samo w drugą stronę. Nie wiem co o tym myśleć, mam 18 lat, jestem dziewicą, chłopaka aktualnie nie mam, ale zastanawiam się jakie jest wasze zdanie na ten temat. Większość z was jest już w związkach itp. 

hubabuba1990 napisał(a):

ZarejestrujSieAbyPrzegladac napisał(a):

hubabuba1990 napisał(a):

A co do opinii, że facet przed ślubem może udawać kochanego, a po ślubie może zacząć bić - nie wierzę, że facet z którym się jest kilka grubych lat byłby w stanie tak długo grać i że nie jesteśmy zdolni poznać kogoś przez kilka lat związku przed ślubem. 
Zdziwiłabyś się...Moja mama chodziła z ojcem jakichś 5-6 lat. Cudowny Pan, po prostu ideał. Po ślubie wyszło wszystko - nie umie gotować, krzyczy, drze się. Nie potrafi nic zrobić, tylko krzyczy, denerwuje się, obraża... No cóż, życie takie jest.Mogę to porównać do obrzydliwych rzeczy - puszczenie bąków/bekanie/robienie kupy - przy kimś, w towarzystwie nie zrobisz tego, ale jak się z kimś mieszka, to przecież nie da się tego zahamować...
Widocznie dla nich te 6 lat to było za mało. Moim zdaniem wspólne mieszkanie razem (jeśli tylko jest taka możliwość) jest właściwie najlepszym sposobem poznania partnera praktycznie na wylot. Sama się o tym przekonałam, kiedy zaczęłam pomieszkiwać z nim to wiele rzeczy wyszło na wierzch, które teraz możemy poprawić wspólnie, żeby nie martwić się tym, kiedy już będziemy po ślubie i żeby nie było wzajemnych pretensji, bo "nie wiedziałam, że taki jesteś". Ale mówimy tu o seksie przedmałżeńskim, więc nie wnikam w ten temat :)

jak trafisz na świra, to i wspólne zamieszkanie nic nie pokaże, wyobraź sobie taki przykład, chłopak z bogatszej rodziny niż dziewczyna, ona w większej mierze chciała wyjść za niego, by poprostu mieć wygodne życie, nie martwić się o pieniądze no i przy okazji wiadomo, podobał jej się. Po ślubie okazało się, że wdepnęła w g*wienko. Do tej pory dżentelmen, szarmancki,  było mieszkanie razem, były wyjazdy,każda jej zazdrościła - od tej pory postanowił zrobić z niej szmatę (wiedział, czemu wyszła za niego, nie przeszkadzało mu to, strasznie ładna). Np. jak wracał do domu to rzucał ją na stół i kazał się wypiąć - wiadomo po co- mówiąc, że ma co chciała (dom, pieniadze itd. to teraz za to bedzie ja traktował jak szmate - mysle, ze go podniecało to), ona ze wsi, wstyd przed ludzmi, wesele było 'wydarzeniem roku' i jak tu odejsc? Przy ludziach był cód miód malina, nikt by nie uwierzył, meczyła się aż do 3 dziecka. 

_morena napisał(a):

hubabuba1990 napisał(a):

ZarejestrujSieAbyPrzegladac napisał(a):

hubabuba1990 napisał(a):

A co do opinii, że facet przed ślubem może udawać kochanego, a po ślubie może zacząć bić - nie wierzę, że facet z którym się jest kilka grubych lat byłby w stanie tak długo grać i że nie jesteśmy zdolni poznać kogoś przez kilka lat związku przed ślubem. 
Zdziwiłabyś się...Moja mama chodziła z ojcem jakichś 5-6 lat. Cudowny Pan, po prostu ideał. Po ślubie wyszło wszystko - nie umie gotować, krzyczy, drze się. Nie potrafi nic zrobić, tylko krzyczy, denerwuje się, obraża... No cóż, życie takie jest.Mogę to porównać do obrzydliwych rzeczy - puszczenie bąków/bekanie/robienie kupy - przy kimś, w towarzystwie nie zrobisz tego, ale jak się z kimś mieszka, to przecież nie da się tego zahamować...
Widocznie dla nich te 6 lat to było za mało. Moim zdaniem wspólne mieszkanie razem (jeśli tylko jest taka możliwość) jest właściwie najlepszym sposobem poznania partnera praktycznie na wylot. Sama się o tym przekonałam, kiedy zaczęłam pomieszkiwać z nim to wiele rzeczy wyszło na wierzch, które teraz możemy poprawić wspólnie, żeby nie martwić się tym, kiedy już będziemy po ślubie i żeby nie było wzajemnych pretensji, bo "nie wiedziałam, że taki jesteś". Ale mówimy tu o seksie przedmałżeńskim, więc nie wnikam w ten temat :)
jak trafisz na świra, to i wspólne zamieszkanie nic nie pokaże, wyobraź sobie taki przykład, chłopak z bogatszej rodziny niż dziewczyna, ona w większej mierze chciała wyjść za niego, by poprostu mieć wygodne życie, nie martwić się o pieniądze no i przy okazji wiadomo, podobał jej się. Po ślubie okazało się, że wdepnęła w g*wienko. Do tej pory dżentelmen, szarmancki,  było mieszkanie razem, były wyjazdy,każda jej zazdrościła - od tej pory postanowił zrobić z niej szmatę (wiedział, czemu wyszła za niego, nie przeszkadzało mu to, strasznie ładna). Np. jak wracał do domu to rzucał ją na stół i kazał się wypiąć - wiadomo po co- mówiąc, że ma co chciała (dom, pieniadze itd. to teraz za to bedzie ja traktował jak szmate - mysle, ze go podniecało to), ona ze wsi, wstyd przed ludzmi, wesele było 'wydarzeniem roku' i jak tu odejsc? Przy ludziach był cód miód malina, nikt by nie uwierzył, meczyła się aż do 3 dziecka. 


no ja nie twierdzę, że idiotów i psycholi na tym świecie nie ma. Ale ciekawi mnie ile znali się przed ślubem? pomijając fakt brania ślubu bez miłości dla wygodnego życia, bo dla mnie to trochę za grube. Jeśli byli ze sobą kilka dobrych lat, a mimo to z niego wyszło takie bydle to facet ma naprawdę coś z psychiką, skoro tyle lat był w stanie udawać porządnego faceta, żeby potem móc się pastwić nad żoną. Ale wiecie, może ja jestem subiektywna, bo ani w mojej rodzinie ani w moim otoczeniu nigdy nie było takiej sytuacji, że ktoś z naprawdę fajnej osoby zmieniał się po ślubie w potwora i dlatego dla mnie to jest w ogóle nie do pomyślenia, że to jest możliwe.
żadnego ślubu przed seksem
jeżeli facet szanuje swoją kobietę tylko ze względu na seks (za to, że poszła z nim do łóżka wystarczająco późno - wtf?) to, to jest dziecinada, a nie prawdziwa miłość, w której szacunek po prostu jest bo Ci na danej osobie zależy

martabuniaa napisał(a):

Jeśli facet wytrwa z Tobą do ślubu w czystości- to będziesz miała najlepszego obrońce do końca życia.Tymbardziej w każdej trudności przezwycieżycie.Nawet ze względu na Jezusa...grzech przed ślubem przyniesie tylko smutekPo ślubie seks to radość i dar Boży :)

Dawno się tak nie uśmiałam. Czekaj "ze względu na Jezusa" na seks, a potem płaczcie, że się nie dopasowaliście.

Czekanie na "po ślubie" jest jak dla mnie głupotą. Ludzie powinni szczerze rozmawiać o seksie i iść do łóżka wtedy, kiedy będą obydwoje na to gotowi, bez przyciskania i zbędnego pośpiechu, ale i również bez odkładania tego na bardzo odległą przyszłość, jeśli jest się gotowym wcześniej.

I nie rozumiem, jak to się ma do szacunku. Jeśli mężczyzna jest z kobietą, to chyba oczywiste, że kocha ją i szanuje. (napisałam mężczyzna, nie jakiś facet-oblech lub cham, który kieruje się rytmem swojego siusiaka, żeby nie było) Ja sobie nie wyobrażam zmuszać partnera do czekania kilku dobrych lat, bo to po prostu mija się z celem. Potrzeba zaspokojenia potrzeb jest zupełnie naturalna, a dziewictwo nie może być traktowane jako medal przyznawany za wytrwanie przez jakiś tam czas.
Pasek wagi
wiecie, tutaj jeszcze niektórzy mogą się zburzyć, że ślub biorą ze sobą osoby, które się kochają, a niedopasowanie seksem to nie jest powód, żeby potem to małżeństwo rozwiązywać. Że skoro się kochacie to problem z dotarciem się z sprawach seksu nie jest żadnym problemem. Że dwie osoby powinny iść ze sobą razem mimo wszystko, na dobre i na złe, a seks nie jest najważniejszy, że powinni się dopasowywać po ślubie i wzajemnie w tym wspierać w tym dopasowywaniu się. Ale moim zdaniem faktycznie, ślub powinien wiązać ludzi tak, żeby wspólnie rozwiązywali problemy, a nie od nich uciekali (chociaż nie jestem za stanowiskiem np trwania przy mężu mimo wszystko nawet jak cię chłosta deską, bo "taki mój krzyż, a to mój mąż") ale po cholerę czekać z tym dopasowaniem się po ślubie, skoro z praktycznego punktu widzenia lepiej zająć się tym przed ślubem? Jak ktoś chcę zgrywać męczennice to bardzo proszę, niech zostawia sobie sprawy nad którymi można wcześniej popracować i zacznie się nimi zajmować jak się zwalą inne kłopoty. Po ślubie i tak problemów nikomu nie brakuje, bo tu dom, bo tu praca, bo tu obowiązki, bo tu zaraz dzieci. Z większości z tych problemów, które mogą z nich wynikać nie mamy szans zmierzyć się przed ślubem, z dopasowaniem seksualnym - tak. Ja tam wolę sobie spokojnie teraz podocierać się ze swoim facetem, kiedy tak naprawdę seks jest najbardziej beztroski, a nie po ślubie, kiedy nie ukrywajmy seks zaczyna być w jakimś sensie też bardziej nakierowany na potomstwo. Poza tym osoby, które już uprawiają seks doskonale wiedzą, że jakieś konflikty w łóżku rzucają się cieniem na inne rzeczy, bo człowiek chodzi zły, ma pretensje, "wyżywa" się na drugiej połówce, ma żal. Kto nie uprawia seksu w związku nigdy tego nie zrozumie, ale tak jest.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.