- Dołączył: 2013-07-29
- Miasto:
- Liczba postów: 1001
25 listopada 2013, 23:32
Nie byłam nigdy osobą zbytnio towarzyską, ale idąc na studia zamiast się otworzyć ja się w sobie bardziej zamknęłam.. Mam poczucie niskiej wartości i często się porównuję do innych i stąd pytanie (może doświadczyłyście tego)- czy poznając np. drugą połówkę można wyjść ze skorupki? otworzyć się na innych i odepchnąć na bok wszelkie ograniczenia, rodzące się w głowie?
25 listopada 2013, 23:37
Ja poznałam mojego faceta i chociaż podziwia mnie jak szalony, podnieca się mną z zawrotną prędkością, prawi komplementy itd itd.. To.. Nadal jestem tak samo zakompleksioną osobą z niskim poczuciem własnej wartości. A może i jest nawet gorzej, bo teraz mam jego i ciągle się boję, że jakaś lepsza i ładniejsza go zauroczy :D
To chyba zależy od osoby..
- Dołączył: 2013-03-07
- Miasto: Malbork
- Liczba postów: 2695
25 listopada 2013, 23:37
u mnie trochę na innej zasadzie, ale powiem Ci że trzeba trafić na osobę która Ci w tym pomoże, której zaufasz i wyjdziesz samoczynnie, okaże się to oczywiste.
25 listopada 2013, 23:40
bedejedrna napisał(a):
Ja poznałam mojego faceta i chociaż podziwia mnie jak szalony, podnieca się mną z zawrotną prędkością, prawi komplementy itd itd.. To.. Nadal jestem tak samo zakompleksioną osobą z niskim poczuciem własnej wartości. A może i jest nawet gorzej, bo teraz mam jego i ciągle się boję, że jakaś lepsza i ładniejsza go zauroczy :D To chyba zależy od osoby..
hehe tez to mam choc nie wiem jak by mi kto mówil ze jaka to ja nie jestem , ładna, inteligentna etc to słabo w to wierze
trzeba samemu w to uwierzyc i stac sie pewniejszym siebie
- Dołączył: 2010-04-20
- Miasto: Muchowa
- Liczba postów: 841
26 listopada 2013, 00:09
Mnie, że tak powiem nauczyło "gimnazjum"te8 lat temu jak je skonczylam nauczylo oj nauczylo , przedewszystkim pseudo przyjaciółeczki które dupe obrabiały na każdym kroku i wkopały we wszystko jak tylko mogły.. ale dziękuje im za to bo od tamtego momentu jestem twardsza niż marmur, niż skała ale z drugiej strony nigdy nie byłam osobą problemową, zkażdym mogę się dogadać o ile druga strona tego chce ... poprostu nie przejmuje się tym, że ktoś mi powie coś nie miłego , odpowiem tym samym albo nie powiem nic, strzelę głupi uśmieszek i pojdę dalej...
- Dołączył: 2013-01-16
- Miasto: Oslo
- Liczba postów: 408
26 listopada 2013, 01:48
Ja zawsze bylam dosc zamknieta w sobie. Na pierwszy rzut oka - mroze ludzi spojrzeniem, Bardzo szybko oceniam, i zapewne bardzo szybko jestem oceniania. Ale ma to swoje plusy - byle dupki nie zawracaja mi glowy, bo nie maja jaj zeby o cos prosic:) A Ci, ktorym daje sie poznac,lub ktorzy daja poznac sie - uwazaja mnie za osobe bardzo otwarta. Dzis np uslyszalam w pracy wielki komplement, ze jestem taka otwarta i ciagle sie smieje (pracuje tam od 2 mcy). Ja sama o sobie mam raczej inne mniemanie. Uwazam sie za osobe niesmiala...ale jak mi ktos nadepnie na odcisk, riposta jest tak szybka, ze sie nie zdazy obejrzec a juz dotkliwa sarkastyczna uwaga leci..:) Bedac w PL bardziej sie przejmowalam tym co ludzie moga sobie pomyslec, bedac tu mam to bardziej gdzies... Spotykalam sie z facetami bardzo otwartymi, wrecz popularnymi - jak dla mnie nie zmienilo to nic. Wrecz wkurzalo mnie ze oni z kazdym potrafia pogadac o wszystkim, a ja musze sie temu przysluchiwac...bo tak nie potraflam.. teraz temat pogody, pracy, i narzekania na wszystko co mozna zdaje sie byc idealnym tematem na pogaduszki z kazdym, wiec chyba ta moja skorupa w koncu pekla...:)