Temat: Pies który zabija inne zwierzęta- poważny problem.

Proszę o jakąś radę bo nie wiem kompletnie co mam zrobić,
 jestem w naprawdę trudnej sytuacji i nie wiem jak mam to rozwiązać.

Ponad rok rok temu dostałam informację że moja ciocia(siostra mojej babci z którą mieszkam) zmarła i nie ma kto się zająć psem.
Ponieważ pies podobno jest strasznie nie wychowany i kiedy był u syna tej cioci zagryzł jakieś zwierze ten też wujek chciał go zabić z tego powodu (a konkretnie powiesić bo tak się na wsi robi). Wiem że to jest straszne ale takie właśnie są realia nie oddaję się psów do schroniska tylko szczeniaki topi w wiadrze a większe psy albo wiesza albo zabija łopatą. 
Podjęłam szybką decyzję żeby psa uratować i zaopiekować się nim na swoją odpowiedzialność.
Tego samego dnia pojechałam po psa i okazało się że to ok 9 miesięczna suczka owczarka niemieckiego (trochę pomieszana ale wygląda na owczarka). Szybko okazało się że Lula (bo tak się bawi) jest zupełnie nie wychowana, wszystkiego musiałam uczyć ją od postaw co zajęło mnóstwo czasu ale ciężką pracą mniej więcej jakieś normy w zachowaniu osiągnęła. 
Po dłuższym czasie jeśli chodzi o charakter to stała się miłym usłuchanym psiakiem z wyjątkiem..  
Prawdziwy problem zaczął się z przyjściem wiosny (mieszkam na typowym gospodarstwie rolnym na wsi) okazało się że Lula ma zupełnego fioła na punkcie mniejszych od siebie zwierząt typu kaczki,kury,gęsi itp.  
Gdy tylko została na sekundę bez opieki rzucała się na ptactwo i zabijała, nie jadła tylko po prostu zamęczyła na śmierć. 
Próbowałam ją na wszystkie sposoby nauczyć że nie wolno ale po prostu się nie dało, tysiąc razy kiedy goniła lub gryzła ptactwo dostawała jakąś karę raz czy dwa dostała nawet lanie od mojego ojca kiedy zabiła kurę i nic nie pomagało. Więc pomyślałam że może ja coś źle robię a nie pies i zarobiłam/ pożyczyłam trochę pieniędzy na tresuję. 
Tresura odbyła się u pana ojca na gospodarstwie w innej wsi i trwała 2 tygodnie. Podsumowując pies się nic nie nauczył a pan powiedział że to typowy pies do pilnowania posesji lub do zamieszkania w domku jednorodzinnym bez zwierząt hodowlanych.
No i co najgorsze że nie da się mu wbić do głowy ponieważ od szczeniaka wbito mu do głowy nie odpowiednie zachowania i teraz na tym nie jest w stanie zapanować. 
Po tej tresurze kombinowałam co zrobić. Postanowiłam po prostu zrobić dla niej klatkę z ogrodzeniem i trzymać w klatce kiedy zwierzęta będą wypuszczane. Wyłożyłam na siatkę i beton z pieniędzy zarobionych przez wakacje a ona jakimś cudem się i tak podkopuje i goni te kury i kaczki. 
Wiele razy mój ojciec i babcia kazali mi się jej pozbyć ale ja po prostu wierzyłam że mogę ją jeszcze nauczyć że się zmieni. 
W te wakacje mój ojciec wziął do hodowli 40 gęsi już po tygodniu zagryzła dwie, postanowiłam wtedy przywiązać ją dodatkowo na łańcuch (żeby nie było głodna nie chodziła i na spacery też ją wyprowadzałam oprócz tego na noc i wcześnie rano została wypuszczana). Kiedy moja babcia zachorowała i wszyscy domownicy pojechali do szpitala po powrocie znaleźliśmy 6 zamęczonych i zagryzionych gęsi ojca i 7 którą dało się odratować bo nie skończyła jeszcze. Okazało się że uciekła i zamęczyła połowę z małej grupki.  Wtedy właśnie dostałyśmy ostatnią szansę- czyli jeszcze jeden zabity ptak lub zwierzę ojciec się pozbędzie psa.
No i całe 2 miesiące ją pilnowałam jak ognia. 
Do dziś, dziś gdy byłam w kościele znowu uciekła i zagryzła tym razem 2 bażanty (miały zostać sprzedane na święta sąsiadom) wkurzyłam się strasznie i zamknęłam ją w domu a sama poszłam posprzątać wtedy przypadkowo wypuściła ją babcia bo jeszcze o niczym nie wiedziała i prawię zamęczyła koguta sąsiadów bo przeszedł przypadkowo na naszą posesję.
Teraz ojciec się na pewno dowie, a ja nie wiem co mam zrobić. Krzywdy jej zrobić nie dam ale kurczę ...   próbowałam już wszystkiego a strasznie się do niej przywiązałam i pokochałam ją. Od rana dzwonie po rodzinie/ znajomych żeby się nią zajęli a ja będę płaciła za karmę itp ale nikt nie chce dużego psa albo wszyscy mieszkają na gospodarstwie więc nadal był by problem.
Ma ktoś pomysł co mam teraz zrobić?

Ja myślę że skoro nie ma na nią rady, to może idź do jakieś leśniczówki lub daj ogłoszenie że oddasz psa do pilnowania posesji. Może ktoś będzie ją chciał, a będzie miał teren bez zwierząt
Pasek wagi
moja sunia jest grzeczna jak aniołek ale jak zobaczy kota to nie patrzy czy jedzie auto, leciiiiii za kotem z pianą na pysku....proponuję oddac psa do ludzi, którzy nie mają innych zwierzat.
Mój pies też jest jakiś.... inny ;p

Ja proponuję pieskowi kojec zrobić - 2 na 2 m zadaszony pod tym buda i jedzonko, a reszta trawa - najwięcej ile tylko możecie wydzielić u siebie. Jak pozamykacie wszystkie zwierzęta na noc to otwieracie kojec i puszczacie go na "ogród".

Skoro pies nie jest agresywny to nie widzę sensu oddawać go do kogoś, a już tym bardziej usypiać ;p
Pasek wagi
jednym wyjściem jest dać ogłoszenie że ją oddasz, ale do miasta albo ludzi którzy nie mają zwierząt, albo wydać jeszcze trochę kasy i zrobić kojec z podmurówką na 1,5 m żeby się nie mogła podkopać.i nie z siatki takiej zwykłej tylko jest taka gruba sztywna, bo znam psy co potrafią taką zwykłą porwać.
Albo zrób jej kojec na betonie masz taką możliwość?
Pasek wagi

MirellaSara napisał(a):

nie wiem...ja bym chyba nie wytrzymala z takim pesem, bo znam podobny przypadek.Mi sie wydaje ze niektore zwierzaki maja cos z glowa. Znam taki przypadek, ze pies " kakal " i za chwilke zjadal wszystko co "wydalil". Bleee. I tak kazdym razem. Do tego rzuca sie do wlascicieli.. Po prostu oddalabym do schroniska.. ( mimo ze baaardzo lubie zwierzaki ).Mozesz jeszcze ja do psiego psychologa, badz jakies leki od weterynarza..

Brak mi słów. Myślę, że jeśli w naszym społeczeństwie akceptowalne byłoby oddawanie dzieci, bo nie spełnia naszych oczekiwań ludzie robili by to bez wahania. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale jak podejmujesz się opieki nad jakąś żywą istotą, to to jest opieka dożywotnia. Jeśli dziewczyna nie radzi sobie z psem, to powinna znaleźć kogoś kto sobie z nim poradzi, a nie wrzucić go do boksu w schronisku gdzie pewnie zostanie już do końca życia. Mało rzeczy mnie tak strasznie denerwuje jak Twoja wypowiedź.
Pasek wagi

FabriFibra napisał(a):

MirellaSara napisał(a):

nie wiem...ja bym chyba nie wytrzymala z takim pesem, bo znam podobny przypadek.Mi sie wydaje ze niektore zwierzaki maja cos z glowa. Znam taki przypadek, ze pies " kakal " i za chwilke zjadal wszystko co "wydalil". Bleee. I tak kazdym razem. Do tego rzuca sie do wlascicieli.. Po prostu oddalabym do schroniska.. ( mimo ze baaardzo lubie zwierzaki ).Mozesz jeszcze ja do psiego psychologa, badz jakies leki od weterynarza..
Brak mi słów. Myślę, że jeśli w naszym społeczeństwie akceptowalne byłoby oddawanie dzieci, bo nie spełnia naszych oczekiwań ludzie robili by to bez wahania. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale jak podejmujesz się opieki nad jakąś żywą istotą, to to jest opieka dożywotnia. Jeśli dziewczyna nie radzi sobie z psem, to powinna znaleźć kogoś kto sobie z nim poradzi, a nie wrzucić go do boksu w schronisku gdzie pewnie zostanie już do końca życia. Mało rzeczy mnie tak strasznie denerwuje jak Twoja wypowiedź.


Fakt oddanie go do schroniska nic nie zmieni. Aczkolwiek pies stanowi zagrożenie. To że jeszcze nie zaatakował człowieka nie oznacza że tego nie zrobi. I to nie jest kwestia nie radzenia sobie bo pies sika na dywan a zagryza inne żywe istoty.
Pasek wagi
Pies morderca nie ma serca
Ja bym na pewno nie oddala. Pies ma uczucia. A ze zostal nie dobrze wychowany to nie jego wina.
Szukaj dobrego psiego psychologa(behawiorysty), tresera, zapisz się na szkolenie.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.