Temat: 10 % znaleźnego w UK

Witajcie.

Czy w UK również istnieje coś takiego jak 10 % znaleźnego ?? Tydzień temu miałam dość przykrą sytuację, i chciałam się dowiedzieć czy ktoś się na tym zna i wie. Znalazłam telefon iphone aple widać że był nowy, bez żadnej rysy. Wzięłam go do domu,i zadzwoniłam na numer podany na ekranie telefonu 'telefon został zgubiony. Jeżeli go znajdziesz proszę o kontakt ...' no i oczywiście zadzwoniłam, powiedziałam że znalazłam telefon a on nie wiedział o co chodzi, a po chwili powiedział 'tak tak jego córka i syn taki mają i to pewnie syna' powiedziałam mu że okej, oddam mu telefon ale nie za darmo. On powiedział okej, podałam mu mój numer telefonu i powiedział że się odezwie jak wróci syn. Po 3 godzinach ktoś wali do drzwi...otwieram a to kto?

trzech policjantów weszło jak do siebie do domu. i od razu do mnie czy mam tego gościa telefon, a ja że tak. I mi go zabrali.... zadawali tysiące pytań jakbym była oskarżona o kradzież, później stwierdził że ten facet oskarżył mnie o wymuszenie pieniędzy, powiedziałam im że w Polsce prawo mówi że jest 10% znaleźnego, a ten telefon był wart 700 funtów, że chciałam od niego na papierosy, czy na potrzeby. Policjant na samym początku powiedział 'lepiej uważaj co teraz powiesz, bo od tego zależy co z tobą zrobimy'. i powiedziałam mu jak było, i co powiedziałam dla tego gościa przez telefon. Po spisaniu zeznań powiedzieli mi że to jest tutaj nielegalne i że jak jeszcze raz tak zrobię to będę miała wielkie problemy. Na koniec się mnie zapytali czy mam mu coś do powiedzenia a ja że 'słucham? znalazłam telefon i jeszcze mam go przepraszać? to on powinien mi podziękować albo kupić chociaż kwiaty a nie jeszcze dzwonić na policje' to omal problemów nie miałam. Czy ktoś się orientuje jak to jest? kilka osób mówiło że policja mnie okłamała i tutaj też jest 10% znaleźnego? co o tym myślicie?


dodam że nie wymuszałam od niego pieniędzy, ani nie określiłam przez telefon czego oczekuję w zamian. Nie oceniajcie z góry.
przecież w Polsce też by tak samo było - 10% znaleźnego owszem, czasem się to zdarza ale w takich przypadkach jeśli zaniesiesz telefon najpierw na policję i oni tam spiszą zeznania i dopiero zadzwonią po właściciela kom (a jeśli nie dużo zależy od woli właściciela)... wyszedł z ciebie chytrusek i to cię zgubiło

  hania2007 nigdy niczego w Polsce nie znalazłam i nie wiedziałam co powinnam zrobić. A ten gość do którego zadzwoniłam to był Hindus, normalny Anglik by na to raczej poszedł. A to jakiś sknera się trafił . ani dziękuje ani pocałuj w du*e.

Ja w takiej sytuacji albo bym nie oczekiwała niczego od wlaściciela za oddanie, albo bym siedziała cicho i zachowała znalezioną rzecz dla siebie :P
Ewentualnie właściciel sam by zaproponował jakieś wynagrodzenie - i tyle.
Takie żądanie wynagrodzenia jest trochę chamskie, moim zdaniem.

LadyMela napisał(a):

Ja w takiej sytuacji albo bym nie oczekiwała niczego od wlaściciela za oddanie, albo bym siedziała cicho i zachowała znalezio ną rzecz dla siebie :PEwentualnie właściciel sam by zaproponował jakieś wynagrodzenie - i tyle.


W tych iphonach jest tak że nie można z nich baterii wyjąć bo mają wbudowaną w telefon, i można go namierzyć nawet jak jest wyłączony.

problemowezycie napisał(a):

Witajcie. Czy w UK również istnieje coś takiego jak 10 % znaleźnego ?? Tydzień temu miałam dość przykrą sytuację, i chciałam się dowiedzieć czy ktoś się na tym zna i wie. Znalazłam telefon iphone aple widać że był nowy, bez żadnej rysy. Wzięłam go do domu,i zadzwoniłam na numer podany na ekranie telefonu 'telefon został zgubiony. Jeżeli go znajdziesz proszę o kontakt ...' no i oczywiście zadzwoniłam, powiedziałam że znalazłam telefon a on nie wiedział o co chodzi, a po chwili powiedział 'tak tak jego córka i syn taki mają i to pewnie syna' powiedziałam mu że okej, oddam mu telefon ale nie za darmo. On powiedział okej, podałam mu mój numer telefonu i powiedział że się odezwie jak wróci syn. Po 3 godzinach ktoś wali do drzwi...otwieram a to kto? trzech policjantów weszło jak do siebie do domu. i od razu do mnie czy mam tego gościa telefon, a ja że tak. I mi go zabrali.... zadawali tysiące pytań jakbym była oskarżona o kradzież, później stwierdził że ten facet oskarżył mnie o wymuszenie pieniędzy, powiedziałam im że w Polsce prawo mówi że jest 10% znaleźnego, a ten telefon był wart 700 funtów, że chciałam od niego na papierosy, czy na potrzeby. Policjant na samym początku powiedział 'lepiej uważaj co teraz powiesz, bo od tego zależy co z tobą zrobimy'. i powiedziałam mu jak było, i co powiedziałam dla tego gościa przez telefon. Po spisaniu zeznań powiedzieli mi że to jest tutaj nielegalne i że jak jeszcze raz tak zrobię to będę miała wielkie problemy. Na koniec się mnie zapytali czy mam mu coś do powiedzenia a ja że 'słucham? znalazłam telefon i jeszcze mam go przepraszać? to on powinien mi podziękować albo kupić chociaż kwiaty a nie jeszcze dzwonić na policje' to omal problemów nie miałam. Czy ktoś się orientuje jak to jest? kilka osób mówiło że policja mnie okłamała i tutaj też jest 10% znaleźnego? co o tym myślicie?
10%znaleznego jest umowne:)mieszkam w Anglii od wielu wielu lat i raczej nie oczekiwalabym rekompensaty pienieznej...tekst pt"oddam ale nie za darmo"byl swego rodzaju wymuszeniem:)wlascieciel pewno mial wykupione ubezpieczenie,zatem dostalby nowy telefon z sieci z ktorej korzysta...natomiast uwazam,ze czekolada badz bombonierka bylyby na miejscu..ale to zalezy od kultury i grzecznosci,pamietaj to inny narod,inne wartosci i inna kultura.Policjantom sie nie dziwie,wzieli Cie za szantazystke...a nie wiem w jakim stopniu wladasz angielskim,mogli wziac Cie za szantazystke cudzoziemke~:)masz nauczke i przyklad na przyszlosc
Ja kiedyś znalazłam tu portfel z kartami, wizą, wszystkimi dokumentami i kasą. Zanim doszłam do domu to po akademikach były porozwieszane ogłoszenia. Nie zanosiłam nigdzie ponieważ moja współlokatorka pochodzi z tego samego kraju i myślałam, że szybciej mi pomoże znaleźć chłopaka. Zadzwoniłam pod numer, i przyszedł chłopak, chciał mi dać kasę ale przecież nie będę od studenta brać, bez przesady (od nie studenta też bym nie wzięła). Podziękował mi, a na drugi dzień przyszedł do mnie z prezentem z pudełkiem z takimi pierdołami z jego kraju, miłe to było, chociaż niczego odniego nie wymagałam. 

Jak dla mnie wymaganie znaleźnego jest trochę ekhm, jakby nie można było komuś nawet pomóc za darmo  

Ale to, jak się ten człowiek zachował, to naprawdę chamówa.

Ahh, i kiedyś będąc za granicą znalazłam telefon dość dobry, ale roztrzaskany na części na ulicy. Złożyłam go, nie było karty, niczego. Dałam ogłoszenia, że tu i tu znalazłam to i to. A znajomy policjant mi powiedział, żeby na policję nie iść bo mało kto tego szuka, telefony są ubezpieczone i więcej kasy dostaną, niż to warte, dlatego nikt na siłę takiej zguby nie szuka, no chyba, że telefon miał cenną zawartość.

zoykaa napisał(a):

problemowezycie napisał(a):

Witajcie. Czy w UK również istnieje coś takiego jak 10 % znaleźnego ?? Tydzień temu miałam dość przykrą sytuację, i chciałam się dowiedzieć czy ktoś się na tym zna i wie. Znalazłam telefon iphone aple widać że był nowy, bez żadnej rysy. Wzięłam go do domu,i zadzwoniłam na numer podany na ekranie telefonu 'telefon został zgubiony. Jeżeli go znajdziesz proszę o kontakt ...' no i oczywiście zadzwoniłam, powiedziałam że znalazłam telefon a on nie wiedział o co chodzi, a po chwili powiedział 'tak tak jego córka i syn taki mają i to pewnie syna' powiedziałam mu że okej, oddam mu telefon ale nie za darmo. On powiedział okej, podałam mu mój numer telefonu i powiedział że się odezwie jak wróci syn. Po 3 godzinach ktoś wali do drzwi...otwieram a to kto? trzech policjantów weszło jak do siebie do domu. i od razu do mnie czy mam tego gościa telefon, a ja że tak. I mi go zabrali.... zadawali tysiące pytań jakbym była oskarżona o kradzież, później stwierdził że ten facet oskarżył mnie o wymuszenie pieniędzy, powiedziałam im że w Polsce prawo mówi że jest 10% znaleźnego, a ten telefon był wart 700 funtów, że chciałam od niego na papierosy, czy na potrzeby. Policjant na samym początku powiedział 'lepiej uważaj co teraz powiesz, bo od tego zależy co z tobą zrobimy'. i powiedziałam mu jak było, i co powiedziałam dla tego gościa przez telefon. Po spisaniu zeznań powiedzieli mi że to jest tutaj nielegalne i że jak jeszcze raz tak zrobię to będę miała wielkie problemy. Na koniec się mnie zapytali czy mam mu coś do powiedzenia a ja że 'słucham? znalazłam telefon i jeszcze mam go przepraszać? to on powinien mi podziękować albo kupić chociaż kwiaty a nie jeszcze dzwonić na policje' to omal problemów nie miałam. Czy ktoś się orientuje jak to jest? kilka osób mówiło że policja mnie okłamała i tutaj też jest 10% znaleźnego? co o tym myślicie?
10%znaleznego jest umowne:)mieszkam w Anglii od wielu wielu lat i raczej nie oczekiwalabym rekompensaty pienieznej...tekst pt"oddam ale nie za darmo"byl swego rodzaju wymuszeniem:)wlascieciel pewno mial wykupione ubezpieczenie,zatem dostalby nowy telefon z sieci z ktorej korzysta...natomiast uwazam,ze czekolada badz bombonierka bylyby na miejscu..ale to zalezy od kultury i grzecznosci,pamietaj to inny narod,inne wartosci i inna kultura.Policjantom sie nie dziwie,wzieli Cie za szantazystke...a nie wiem w jakim stopniu wladasz angielskim,mogli wziac Cie za szantazystke cudzoziemke~:)masz nauczke i przyklad na przyszlosc


Powiedziałam mu że nie za darmo, co nie oznaczało że za pieniądze... nie powiedziałam mu czego oczekuję w zamian. A on zadzwonił na policję, myślę że nawet gdybym powiedziała że chce lizaka to by zadzwonił i im naskarżył. Tak mam nauczkę, najadłam się tylko wstydu. Powiedziałam Sobie następnym razem jak coś znajdę to po prostu ominę, i tyle. ;)
Boże, jaki wstyd ;/ Tak się zachowują Polacy za granicą, a potem dziwimy się, jaką mamy opinię...
Aż tak ważna była dla Ciebie tak kasa? Nie mogłaś po prostu oddać, z dobrej woli?...
taki sposób uważam za najlepszy:

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.