- Dołączył: 2013-04-20
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 255
27 września 2013, 20:26
Właśnie się pakuję.. Jutro wyprowadzam się z rodzinnego domu, zaczynam studia.
To tylko 60 km, ale jest mi niewyobrażalnie przykro..
Mimo, iż z rodzicami nie jestem szczególnie związana, mało tego zawsze marzyłam o wyprowadzce, żeby mieć od nich święty spokój, a kiedy właśnie ten dzień nadszedł, chce mi się płakać.. Żal mi wszystkiego, mojego małego, przytulnego pokoju, w którym tyle rozmyślałam, płakałam, śmiałam się, marzyłam.., żal mi widoku z okna, no dosłownie wszystkiego.. Jeszcze się nie wyprowadziłam, a już tęsknię.. ![]()
Za wrażliwa chyba jestem..
A jak to z Wami było? Też ciężko? Jak sobie poradziłyście?
ZarejestrujSieAbyPrzegladac
27 września 2013, 20:28
Ja dojeżdżam i mieszkam wciąż z rodzicami, więc cholernie Ci zazdroszczę tego mieszkania.
U mnie to tylko 20km, więc rodzice postanowili, że nie ma sensu wynajmować.
Znam dziewczyny, co dojeżdżają po 100km na uczelnie, ale to inna bajka.
27 września 2013, 20:30
Mi w ogóle nie było szkoda wyprowadzać się z domu :P pierwsze miesiące to co tydzień jeździłam do domu (studiuję 50 km od mojego domu), a teraz jeżdżę co 2 tygodnie :)
Musisz po prostu to przetrwać, pomyśl o tym w ten sposób, że jesteś dorosła i czas najwyższy opuścić rodzinne gniazdko i założyć "swoje własne" ;) Wkrótce Ci to minie i zapomnisz o tęsknocie :)
- Dołączył: 2013-09-16
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 125
27 września 2013, 20:30
Zaczną się studia, poznasz ludzi i przejdzie :) W nowym pokoju zbudujesz nowe wspomnienia, spokojnie ;)
A poza tym na pewno będziesz wracała do domku - myśl pozytywnie :)
- Dołączył: 2012-11-15
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1151
27 września 2013, 20:34
Studia to najlepszy okres w życiu! Jak się troszke zaklimatyzujesz, to zaraz Ci przestanie być przykro:) Głowa do góry i myśl pozytywnie:)
- Dołączył: 2013-06-17
- Miasto: Katania
- Liczba postów: 6528
27 września 2013, 20:41
jeśli chodzi o dom to niczego nie było mi szkoda, jedynie tęskno było mi do moich zakątków miasta i do niektórych ludzi
- Dołączył: 2011-10-28
- Miasto: Niue
- Liczba postów: 8484
27 września 2013, 20:41
Ja też płakałam, gdy wyprowadzałam się z domu, ale gdy po 5 dniach jechałam na weekend do rodziców, doszłam do wniosku, że to było głupie...
![]()
Z czasem tak mi się podobało (i nadal podoba) życie studenckie, że rodzice musieli sie prosić, żebym przyjechała ;)
Edytowany przez agacik1988 27 września 2013, 20:50
- Dołączył: 2010-10-25
- Miasto: Wyspy Kokosowe
- Liczba postów: 1107
27 września 2013, 20:43
Kocham to życie po wyprowadzce :) Oczywiście nie bardziej niz moją najlepsiejszą rodzinkę na świecie, ale dzięki studiom, w końcu poczułam się prawdziwie dorośle, a gdy znalazłam pracę to już całkiem. Jestem za siebie odpowiedzialna i ponoszę konsekwencję na to co robię. Mam świadomość, że muszę pewne decyzje podejmować sama i że nie ma obok mnie mamy, która mnie złapie za rękę w razie ochoty, by zrobić jakieś głupstwo. Wiem, że mogę liczyć na rodziców w każdej sytuacji, ale też wiem, że potrzebuję samodzielności :))
Dasz sobie radę, zobaczysz. Te pierwsze tygodnie będą najgorsze, ale potem wszystko się ułoży . Powodzenia!
![]()
- Dołączył: 2011-05-21
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 317
27 września 2013, 20:50
Dzisiaj przyjechałam do akademika, zaczynam 4 rok, uwielbiam moje życie na studiach ale za każdym razem wyjazd jest trudny, szkoda mi mamy która jest sama z babcią, szkoda mi kota którego kocham, szkoda mi trochę domu chociaż już nie tak bardzo, no ale taka kolej rzeczy.
Pamiętam jak dziś kiedy miałam jechać na pierwszy rok, 600 km od domu, w obcym mieście, nie znałam nikogo, wieczór przed wyjazdem spędziłam w pokoju i rycząc dotykałam każdej rzeczy z którą wiązały się jakieś wspomnienia. Później pojechałam z mamą, ona została jeszcze parę dni ze mną, 2 raz ryczałam jak odjeżdżała do domu. A później poleciało jak szalone, zajęcia, imprezy, nowi ludzie, zupełnie inne życie niż to w domu ( chociaż niczego mi nigdy nie zabraniano), teraz kiedy wracam jest mi w domu tak strasznie niewygodnie, duszno, wiem że to nie jest to, brakuje mi ludzi, różnych zajęć, mojego pokoju i samodzielności.
- Dołączył: 2010-11-19
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 1094
27 września 2013, 20:58
ja to się cieszyłam jak głupia ;) i w sumie nie przyjeżdżałam zbyt często do rodzinnego miasta, nawet na święta jakoś specjalnie się wybierałam
ciężko się na początku przyzwyczaić ale po jakimś czasie nie będziesz chciała już mieszkać z rodzinką ;))