- Dołączył: 2011-02-03
- Miasto: Haiti
- Liczba postów: 908
17 lipca 2013, 00:08
Sytuacja przedstawia się mniej więcej tak pokrótce. Mieliśmy znajomych dobrych od strony mojego ukochanego pomagaliśmy im kiedy mieli problemy zdrowotne jakiś czas temu mój luby miał problemy i z ich strony był brak zainteresowania. Wkurzyłam się na nich i otwarcie o tym powiedziałam .Nie widzieli w sobie winy. Ostatnio bardzo chamsko zachowali się wobec mojej mamy i to doprowadziło mnie do przekleństw w stosunku cd nich... Usunęli mnie ze znajomych na portalach, zero skruchy a teraz widzę, że starają się jeszcze mi dopiec przez gadanie typu , że jadą razem gdzieś na wczasy itp.... Nie mam zamiaru się do nich odzywać ale jest mi przykro. Jednak sporą część życia poświęciłam tej przyjaźni. Teraz mam ślub i też ci bliscy przyjaciele nie wykazali chęci pojawienia się co mnie zabolało...Ech ciężko. Jak wy sobie radzicie gdy zawiedzie was ktoś bliski? Ja rozumiem, że nie ma sensu roztrząsanie ale z drugiej strony serducho boli...
Edytowany przez Talia1988 17 lipca 2013, 00:10
- Dołączył: 2011-08-29
- Miasto: Dreamland
- Liczba postów: 3330
17 lipca 2013, 06:47
No niestety ja już też się nauczyłam, że w życiu zawodzą czasem i przyjaciele i rodzina. Ludzi nie zmienisz. Ja sobie myślę tak- dobrych przyjaciół poznasz w biedzie a drugi sprawdzian to w powodzeniu. Jeśli ktoś sprawdzi się jako przyjaciel gdy spotka Cię jakieś nieszczęście i szczęście to dopiero można to nazwać przyjaźnią. A nawet i takie przyjaźnie kończą się czasem przez głupotę bo jesteśmy tylko ludźmi... Ja mam niewielu przyjaciół a raczej dawne przyjaźnie to teraz znajomości.
Edytowany przez caiyah 17 lipca 2013, 06:49
17 lipca 2013, 09:21
niestety nie wiem jak pomoc, a obecnie mam podobna sytuacje: 5 lat temu zapoznalam sie z moja sasiadka z naprzeciwka, obie mamy po 2 dzieci w tym samym wieku, obie jestesmy obecnie na wychowawczym, wiadomo podobne problemy, podobne tematy do rozmowy, zzylysmy sie bardzo, przynajmniej tak ja myslalam i wszystko bylo ok az do teraz; otoz sasiadka obrazila sie na mnie... bo ja, maz i dzieci sami pojechalismy na wakacje (czerwiec br) bez niej i jej rodziny (poprzednie 2 lata jezdzilismy razem); jeszcze w kwietniu pytalam sie jej czy tez beda chcieli jechac, ona powiedziala ze w tym roku nie jada bo robia remont lazienki, no wiec wiecej nie pytalam, pojechalismy sami; no i jak wrocilismy to sie zaczelo - sasiadka udaje ze mnie nie zna, jak mnie widzi z daleka to albo szybko ucieka do klatki albo czeka az ja przejde dalej, nie odbiera tel, nie otwiera drzwi, choc slychac ze jest w domu, kilkakrotnie spotkalysmy sie juz na klatce schodowej, powiedzialam czesc, ani razu nie odpowiedziala; ale najgorsze ze nastawia swoje dzieci przeciwko moim, dzieci sa w wieku 5-3 latka, bardzo sie lubia i nawet z balkonu zagaduja do siebie i juz nieraz slyszalam jak krzyczala na swoje "nie odzywaj sie do nich bo ci wleje itp", dla mnie to niepowazne; sytuacja okropna bo to najblizsza sasiadka wiec spotkan nie da sie uniknac; od innej sasiadki dowiedzialam sie ze z tego remontu lazienki nic nie bedzie, no i ze ta moja sasiadka chcialaby jednak jechac tez na wakacje, ale teraz jej maz nie dostanie juz urlopu (a w czerwcu moglby wziac), no ale czy to moja wina? mimo wszystko czuje sie okropnie z ta sytuacja, strasznie sie na niej zawiodlam, zawsze pomagalam jej we wszystkim, a to przy dzieciach, a to zakupy itp,ja ja uwazalam nie tylko za sasiadke ale i za przyjaciolke, a ona teraz tak sie zachowuje i jeszcze dzieci przeciwko nastawia:( dodam ze ona ma 34 lata, moj maz sie smieje ze ona zachowuje sie jak obrazone dziecko, mi jednak nie jest do smiechu, zle na mnie wplywa ta sytuacja;
Edytowany przez agnieszka1503 17 lipca 2013, 09:27
17 lipca 2013, 11:43
To dobra okazja, by uświadomić sobie, że przyjaciele nie byli warci tej przyjaźni. Chyba nie ma czego żałować.. Powodzenia w przygotowaniach
- Dołączył: 2011-02-03
- Miasto: Haiti
- Liczba postów: 908
17 lipca 2013, 12:12
Myślę, że trzeba dać sobie spokój z toksycznymi przyjaźniami. Jak sobie pomyślę mam dobrą przyjaciółkę wiem , że powie mi coś szczerze ale tak by mnie nigdy nie zranić. Rozumie też moje błędy i ja wybaczam jej błędy.Sprawdziła się też nasza przyjaźń mimo rozłąki. Przykro jest tej relacji o której wspomniałam wcześniej ale gdyby im zależało sądzę, że zrobiliby wszystko by ratować znajomość. Jak widać jednostronna relacja a w takie układy nie ma co się pchać . Bo uwaga też mam swój honor i też jestem coś warta mimo , że oni mnie olali zwyczajnie. Muszę podbudować swoje ego bo jest zranione. W końcu odkryłam przed tymi ludźmi swoją duszę .... A oni zdeptali to i napluli.To nic dobrego nie daje. Muszę po prostu zachowywać spokój i nie dawać wciągać się w ich gierki, dziecinne obrażanki. Trzymajcie się kobitki moje!
- Dołączył: 2011-07-21
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 3127
17 lipca 2013, 12:23
ja w przypadku takiego odrzucenia radzę sobie zawsze tak samo: najpierw staję na rzęsach, żeby poprawić relacje. jeśli to jest trudne lub niemożliwe-odcinam się od takiej toksycznej więzi. w tym wypadku (po wyjaśnieniu sprawy dla obu stron) tak bym zrobiła.