Temat: Potrącony kot.

Właśnie wróciłam z biegania. Po drodze zobaczylam lezącego koło ulicy kota, zauważyłam, że jest z nim coś nie tak po tym jak leżał z dziwnie ułożonymi nogami i sapał. Nie miałam przy sobie telefonu, więc zatrzymałam pierwsze lepsze auto i poprosiłam żeby kierowca zadzwonił na straż pożarną (niech go uratują albo dobiją). Dyspozytor ze straży kazał mi zadzwonić do straży miejskiej, a że jest już późno to nikt nie odebrał, bo już tam nie pracują.

Co mam zrobić ? Mam straszne wyrzuty sumienia, ze go tam zostawiłam. Zaniosłam mu trochę wody, ale ten na mój widok tylko zaczął przeraźliwie miauczeć. Nie mógł ruszać tylnymi łapkami. 
Gdybym miała taką możliwość, to wzięłabym go domu a jutro do weterynarza, ale niestety..
A nie ma w pobliżu jakiegoś schroniska żeby można było zadzwonić? Ratuj go, bez tego zginie w męczarniach..
Niestety nie ma... Gdyby było inaczej, to zawiozłabym go tam.
Jeśli masz jakąś strzykawkę czy coś w tym stylu, to tym mu wodę możesz podać. Ma jakieś rany czy coś? Może przenieś go bliżej swojego domu. Spróbuj zadzwonić jutro do jakiegoś weterynarza czy coś.
Moją pierwszą myślą też była straż miejska... Wrzuć szybko w google, czy masz w mieście jakieś towarzystwo opieki nad zwierzętami, czy coś...
Pasek wagi
Jak moglas go zostawic samego w takich cierpieniach?
Jezuuu. Az nie moge o tym myslec teraz bo plakac mi sie chce. Wez go do domu, albo na klatke chociaz, na podworko. Daj mu wody. I moze cos przeciwbolowego pokrusz i pomieszkaj z woda, no nie wiem ale zrob cos!!!!!!

kamkamas napisał(a):

Jak moglas go zostawic samego w takich cierpieniach?Jezuuu. Az nie moge o tym myslec teraz bo plakac mi sie chce. Wez go do domu, albo na klatke chociaz, na podworko. Daj mu wody. I moze cos przeciwbolowego pokrusz i pomieszkaj z woda, no nie wiem ale zrob cos!!!!!!

A co miałam zrobić !? PObiegłam do domu i przyniosłam mu wodę. Nie mogę go zabrać do siebie a inne służby odsyłają mnie od drzwi do drzwi

brzydula99 napisał(a):

kamkamas napisał(a):

Jak moglas go zostawic samego w takich cierpieniach?Jezuuu. Az nie moge o tym myslec teraz bo plakac mi sie chce. Wez go do domu, albo na klatke chociaz, na podworko. Daj mu wody. I moze cos przeciwbolowego pokrusz i pomieszkaj z woda, no nie wiem ale zrob cos!!!!!!
A co miałam zrobić !? PObiegłam do domu i przyniosłam mu wodę. Nie mogę go zabrać do siebie a inne służby odsyłają mnie od drzwi do drzwi

Dlaczego nie możesz go zabrać do domu?

Nie mieszkam sama i nie mam do tego warunków. Bardzo wcześnie rano wychodzimy do pracy i z kim miałby zostać ?

kamkamas napisał(a):

Jak moglas go zostawic samego w takich cierpieniach?Jezuuu. Az nie moge o tym myslec teraz bo plakac mi sie chce. Wez go do domu, albo na klatke chociaz, na podworko. Daj mu wody. I moze cos przeciwbolowego pokrusz i pomieszkaj z woda, no nie wiem ale zrob cos!!!!!!

Bez przesadyzmu ...jak ma mu pomóc?.... Trzeba umieć udzielić pierwszej pomocy zwierzętom i  nie każdy ludzki lek można podać zwierzęciu. Nawet przy przenoszeniu zwierzaka można mu zrobić niechcący większą krzywdę. Ponadto po kiego groma te wyrzuty, tyle ludzi omija umierające zwierzęta bez zmrużenia oka, a dziewczyna pyta co zrobić i jeszcze dostaje histeryczny opiernicz.
A służby porządkowe powinny ponosić konsekwencje za umywanie rąk od obowiązków.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.