Temat: Nie stać nas na dziecko - zgadzacie się?

Często rozmawiając ze znajomymi parami oni wysuwają ten właśnie argument: "Nie stać nas teraz na dziecko". Czy uważacie, że finanse pełnią najistotniejszą rolę w podjęciu decyzji o dziecku?

Wyobraźcie sobie sytuację: po opłaceniu mieszkania, wszystkich opłat i jedzenia, zostaje Wam na życie 500 zł miesięcznie. Oboje z mężem/partnerem pragniecie dziecka. Zdecydowałybyście się?

Ja - tak. Powinno nam wystarczyć na wszystkie potrzeby, przynajmniej "na niskim poziomie", ale niczego by nie zbrakło. W razie jakiegoś kryzysu finansowego obie rodziny by nam pomogły.

Moja przyjaciółka - nie. Dopiero, kiedy mieliby 4-5 tys. miesięcznie, żeby żyć "na wysokim poziomie", zaczęłaby myśleć o dziecku. Tak, żeby wystarczyło na wszystkie ich potrzeby i na wszystkie potrzeby dziecka, żeby "niczego mu w życiu nie brakowało".

Jak jest w Waszym przypadku? Jeśli brak innych przeciwwskazań, to czy decyzję o dziecku uzależniałybyście od stanu portfela?

Według Was - ile "kosztuje" dziecko miesięcznie? Nie mówiąc o początkowej wyprawce ani potem o książkach do szkoły, ale miesięczny koszt jedzenia, ubranek i zabawek (mam na myśli oszczędne życie).
Pasek wagi

pyzav6 napisał(a):

zwłaszcza że starsza od września do zerówki i to będą dopiero wydatki:)


zgadza się moja teraz chodzi do zerówki. Za rok do pierwszej klasy i to dopiero będzie wyzwanie - w szkole obowiązują mundurki, no i to już są spore koszty. Sąsiadka wyliczyła że "wysłanie" córki do pierwszej klasy kosztowało ją 2000zł
Marzenaki, dziękuję! Co za dokładna rozpiska :) Jestem pewna, że to też wymaga Twojego dużego zaangażowania - upolować promocje, kupować większe ilości itd. Jeśli dzieciaczek jest zdrowy, to da się powiązać koniec z końcem :)
Pasek wagi
jeśli miałabym możliwość WYBORU. to nie zdecydowałabym się. 500 miesiecznie na 3 osoby to w sumie  nic.
a gdzie mleko? pampersy? dziecko tak syzbko rośnie! ubranka, lekarstwa, lekarze, no wszystko.
takze wybierajac i decydujac sie na dziecko świadomie to NIE.
a jakby sie przytrafilo to trzeba brac odpowiedzialnośc za czyny:) w koncu jest 9 msc na przygotowanie się.
mozna wiele rzeczy zaczac kupowac wczesniej, poki malenstwa nie ma i wtedy bedzie o wiele łatwiej:)


Wiadomo,ze jeżeli już sie przytafiło, dziecko w drodze badz jest, no to trzeba sobie dać radę.
rodzina też pomoże. ale myślę,ze każdyu rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej i dlatego malo kto decyduje sie na dziecko
zeby poźniej biedowac. życie jest coraz droższe.dziecko potrzebuje gdy juz podrośnie zdrowego jedzenia. Nie smalcu i salcesonu.
a ja uważam, że podjęcie decyzji o posiadaniu dziecka bez jakichś konkretnych dochodów jest wobec tego dziecka, no nazwijmy to nieuprzejme.
proszę mi nie mówić, że miłość i troska i idealna rodzina wynagradza braki materialne, bo tak nie jest. 
i nie chodzi tu o odpowiedzialność, o to, że chcę dziecko ubierać w super fatałaszki, a najlepiej oddać je niani, a sama przesiadywać u kosmetyczki. 
nie, chcę nie musieć oglądać każdej złotówki i karmić je naleśnikami (żeby nie było uwielbiam naleśniki) co drugi dzień lub zastanawiać się czy moje dziecko pójdzie na dodatkowy angielski, czy pojedzie na wakacje. 
Pasek wagi
O, ten argument przywoływała też moja przyjaciółka. Że zrobiłabym krzywdę własnemu dziecku.
Pasek wagi
nie wiem ile dziecko kosztuje, ale uslyszalam od kuzyna ze na same pampersy idzie 200 zl miesiecznie. wozek tysiak? lozeczko, nosidelka itp.

 ale 500 zl na 3 to jest nic. jesli bede chciala miec dzieckot o bede wtedy myslec.

uslyszane od faceta. znajomym wpadka przyspieszyla slub. ona sobie cos tam dorabiala o ile mi wiadomo. po porodzie - 1 jego pensja. moze ok  2 kola. wynajmuja mieszkanie, maja samochod.  zdarzylo sie ze przy lepszych wiatrach cos postawili, zaprosili nas ale bywalo ze oni maja pustki w domu zeby postawic na stol i to my sie zrewanzowalismy. o ile slyszalam to ona mu zarzuca malo kasy i sama sie teraz zbiera za kariere. ze wiekszosc idzie na dziecko i ze czynsz nie jest do konca regulowany. on jak bedzie mial mozliwosc to przeniesie sie gdzie indziej. ale przepraszam facet sam dziecka nie robil.
Pasek wagi

Nikki23 napisał(a):

Marzenaki, dziękuję! Co za dokładna rozpiska :) Jestem pewna, że to też wymaga Twojego dużego zaangażowania - upolować promocje, kupować większe ilości itd. Jeśli dzieciaczek jest zdrowy, to da się powiązać koniec z końcem :)
Najfajniejsze jest to, że lubię łapać promocje. Dlaczego za kaszki mam płacić więcej jak w promocji będą tańsze? Chodzi o te same kaszki, tej samej firmy :) Działam w taki sam sposób kupując ciuchy, spożywkę dla mnie i męża :) Dzięki temu mogę sporo odłożyć :) Koleżanki zastanawiają się jak ja to robię :) Zabrałam kiedyś koleżankę na zakupy i jednego dnia zaoszczędziła 70 zł :) Można kupić 2 w cenie 1, tylko trzeba się nachodzić (synek ma dodatkowy spacer do marketu) ale gra jest warta świeczki. Polecam stronę www. promocyjni.pl  - tutaj zaglądam co ciekawego jest w sklepach (po niższych cenach) zapisuję listę zakupów i idę :)
Aha problem z zakupami zabawek na gwiazdkę też rozwiązałam. W listopadzie w Tesco jest promocja - kupując zabawki dla dziecka, połowa kwoty wraca w kuponach. Tylko trzeba uważać, bo cena niektórych zabawek jest podwajana. Kupiłam zabawki za 400 zł - 200 zł dostałam w kuponach na zakupy w Tesco :) Przypomniało mi się, że czasami można zahaczyć promocję, której nie ma w gazetkach. Chrześnica uwielbia Barbie i konie - kupiłam jej właśnie Barbie (oryginalną) z koniem za bagatela 30 zł. Pięć razy sprawdzałam na czytniku czy to jest taka cena :)
Nie zarabiamy kokosów, a jesteśmy w stanie odłożyć i pojechać na wakacje za granicę. Teraz obiecałam sobie, że od lipca będę zapisywać zakupy zrobione w promocji i sprawdzę ilę oszczędzam w miesiącu. Są to nie małe pieniądze.


A mnie się wydaje że jak ktoś nie chce mieć dziecka w danym momencie to zawsze powie że nie ten czas bo: nie ma kasy/bo chce podróżować/bo chce się bawić itp. A jeśli ktoś zapragnie dziecka to będzie się o nie starał. Wiadomo, że dziecko kosztuje, ale bez przesady, wszystko można pogodzić. Najdroższe są pieluchy bo zużywa się ich dużo. Ale można używać wielorazowych (nie tetrowych). Łóżeczko/wózek/fotelik to koszt jednorazowy a zawsze można kupić używany w dobrym stanie za grosze (chyba ze ktoś wyżej sra niż dupę ma to wtedy musi mieć wszystko nowe). Wiele ubranek dostanie się od znajomych w prezencie na odwiedzinach u dzidziusia a część dadzą znajomi których dzieci powyrastały. U mnie do 4-5 miesiąca nie kupowałam ubranek wcale. Choroba to już insza inszość. Wtedy kasa idzie, nie ma co ukrywać, ale napisałaś że w kryzysowych sytuacjach rodzice pomogą. Więc teoretycznie dadzą radę. Ale może nie chcą po prostu teraz?
500 zł to mało jak na 3 osoby. Jeszcze na 3 osoby dorosłe to może dałoby radę, tak po studencku, ale jeśli chodzi o dziecko? Pampersy, jedzonko, mleko, ubrania. To wszystko kosztuje majątek. W takim wypadku wg mnie pozostaje jak najdłuższe karmienie piersią, jakieś najtańsze pampersy, używane ubranka, albo od znajomych, a jak się coś podzieje? Choroba, czy coś? Bardzo ciężko chyba się utrzymać za tak małą sumę. Z drugiej strony, to może w takiej sytuacji można się starać o jakąś zapomogę na dziecko? Natomiast Twoja przyjaciółka przesadza. Myślę, że połowa z tej kwoty, którą podała jest w sam raz na przyzwoite życie.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.