Temat: czy ja jestem nadgorliwa?porzadek w domu

Jak u was wyglada porzadek w mieszkaniu na co dzien? Nie chodzi mi o brud i kurz tylko o porzadek, ulozenie rzeczy itd. Jak do kogos przychodze to nie widze tony roznych papierow na stole, szafkach, kanapie, szklanek na parapecie, torby rzuconej w korytarzu. Tylko ze jak przychodze to zapowiadam sie z gory wiec ludzie sprzataja (zazwyczaj;) przed przyjsciem gosci, zakladam wiec ze to moze byc tylko taki sztuczny porzadek*.
A jak jest u was na codzien? Ja jak tylko przyjde z pracy to nawet sie dobrze nie rozbiore a juz cos ukladam. Wkurza mnie to ze gazety, rachunki, dokumenty leza na kanapie, stole, szafce, komodzie  korytarzu. do tego inne duperele jak ladowarki, sluchawki, kaski rowerowe, okulary, plecak w pokoju dziennym, jakas pusta butelka, olowki, dlugopisy, srubki. Nosi mnie poprostu jak to widze i szlag jasny mnie trafia bo na moje oko nigdy nie bede miec ladnego pokoju bo wszedzie sa duperele i rzeczy ktore wszystko psuja. Nie moge miec ladnej komody w korytarzu gdzie stoja tylko kwiatki i jakas rzezba czy ozdoba bo kolo niej zbiera sie tona innych bzdetow. ja nie nadazam z ogarnianiem, zreszt to syzyfowa praca. Czy ja jestem jakas nadgorliwa, pedantyczna, przesadzam? 

*Niedawno bylismy u kolezanki i wlasnie jej sie zalilam ze u nich to tak ladnie, czyasto, wszystko na swoim miejscu, elegancko a ona na to ze to tylko na nasz przyjazd a normalnei to sajgon jest.
Pasek wagi
Mam koleżankę która o każdej porze dnia i nocy ma idealnie w domu, można by było jeść z podłogi..
Jest pedantyczna i ma idealny porządek..
Ja na początku gdy na nią się napatrzyłam, a znam ją rok, i w tym okresie wynajęłam z mężem pierwsze mieszkanie, to tylko chodziłam i sprzątałam, poduszka na kanapie nie mogła krzywo leżeć, nie mówiąc o talerzu w zlewie..
Teraz mi przechodzi, odpuszczam powoli i myślę że jednak szkoda życia na PRZESADNE porządki..
U mnie jest raczej sajgon i raczej się tym nie przejmuję. 
Przykłady:
szafka pod tv: tv, świeczki, lusterko, kwiatek, kurczak (tak sobie stoi od Wielkanocy, chociaż szafka była przecierana już od tego czasu wiele razy), żel do brwi, penseta
ława: kwiatek, ibuprom, słuchawki, cukierniczka, milion długopisów, gazetki reklamowe chyba z pięciu marketów
Co kilka dni wszystko wraca na swoje miejsce, potem mijają trzy godziny i znowu wszystko jest wszędzie. :P

Szkoda mi czasu na sprzątanie, jak nie jest brudno. 
I często jest tak, że np. przecieram meble, nie wiem co mam zrobić z tymi wszystkimi rzeczami nie na swoim miejscu, więc kładę je z powrotem tam, gdzie leżały i bałagan nie znika i tak :P


Pasek wagi
Tez tak mam, kolega, ktory kiedys u nas mieszkal przez miesiac, nazwal mnie gestapowcem z powodu mojej przypadlosci wlasnie:) wszystko musze miec pochowane, codziennie wycieram kurze, odkurzam i myje podloge itp itd. Nic na to nie poradze. Musze.
Jestem pedantyczna i muszę mieć wszystko czyste i ładnie poukładane. Nie mieszkam sama także w całym domu idealnie nie jest tak jakbym chciała bo bym tego nie ogarnęła ale ogólnie jest porządek w miarę. Tylko moja siostra ma bałagan straszny zupełne przeciwieństwo mnie. Ja w swoim pokoju mam zawsze idealny porządek :) Nawet jak się trochę nakruszy to odrazu biorę zmiotkę i zamiatam.

Taritt napisał(a):

U mnie jest raczej sajgon i raczej się tym nie przejmuję. Przykłady:szafka pod tv: tv, świeczki, lusterko, kwiatek, kurczak (tak sobie stoi od Wielkanocy, chociaż szafka była przecierana już od tego czasu wiele razy), żel do brwi, pensetaława: kwiatek, ibuprom, słuchawki, cukierniczka, milion długopisów, gazetki reklamowe chyba z pięciu marketówCo kilka dni wszystko wraca na swoje miejsce, potem mijają trzy godziny i znowu wszystko jest wszędzie. :PSzkoda mi czasu na sprzątanie, jak nie jest brudno. 
u mnie tak samo, ja nigdy nie mogę nic znaleźć jak jest bałagan, a gdy zrobię "porządek" to tym bardziej nie mogę nic znaleźć, lubię nieład artystyczny
Ja mam tak samo, ale pedantką nie jestem, nie biegam z odkurzaczem i mopem co drugi dzień, nie szoruję okien co trzy dni, tak jak robi to moja przyjaciółka - pedantka. Ale nie cierpię, no po prostu nie mogę zdzierżyć takiego obrzydliwego syfu, czyli porozwalanych wszędzie rzeczy, brudnych naczyń czy to w pokojach dziennych, czy to w zlewie, nie znoszę miliona dupereli na komodach, parapetach, po prostu wygląda to dla mnie okropnie. Dla mnie większość rzeczy powinna mieć swoje miejsce: dokumenty w segregatorach i teczkach, ciuchy w szafie lub na wieszaku itd.

Taritt napisał(a):

U mnie jest raczej sajgon i raczej się tym nie przejmuję. Przykłady:szafka pod tv: tv, świeczki, lusterko, kwiatek, kurczak (tak sobie stoi od Wielkanocy, chociaż szafka była przecierana już od tego czasu wiele razy), żel do brwi, pensetaława: kwiatek, ibuprom, słuchawki, cukierniczka, milion długopisów, gazetki reklamowe chyba z pięciu marketów


To ja bym już szału dostała:) U mnie jest porządek, pomimo małego dziecka, które wszystko rozwala
Pasek wagi
U mnie tez kazda rzecz ma swoje miejsce, nie lawie nie bedzie lezec penseta a kurczak wielkanocny bedzie schowany. Moze nie to ze latam caly czas ale wszytsko musi byc na swoim miejscu, jak cos robie to odkladam to tam gdzie ma byc, a nie rzucam byle gdzie a potem mam dodatkowe zajecia.
U nie tez zawsze panuje "artystyczny porzadek" czyli balagan.. Nie lubie robic rzeczy, ktore trzeba powtarzac, meczy mnie to niesamowicie, moj partner ma to samo wiec do sprzatania zmuszamy sie, a i tak po paru minutach zaczyna sie tworzyc to samo. Wiec jest czysto, tj.podlogi, okna, talerze umyte ale na szafkach sterty ksiazek niepoukladanych bo zawsze cos wybieramy i zostawiamy cos innego, masa plyt czy winylow wszedzie, ubrania w ogromnych stertach i szczerze lubie to :) Nieporzadek jest fajny, wprowadza troche chaosu do naszego zycia.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.