Temat: kurzajki

Od dłuższego czasu się z nimi męczę, przykładałam cytryną moczoną w occie, bolało jak cholera, zaczął się robić strup, niestety to było jeszcze kilka dni za mało, oderwałam strupa a korzeń został, pojawiały się nowe, a ta zaczęła odrastać. Później przykładałam Vericaust, znowu to samo, zaczął robić się strup, powoli odchodził to oderwałam, a korzeń znowu został i znowu nowe kurzajki. 
Jak byłam mała miałam jedną, ale sama zniknęła, teraz... gdzieś tak w grudniu była jedna, teraz jest ich... 6! Co najgorsze nie mam nerwów do nich i zaczęłam je drapać (wiem, jeszcze bardziej pomogłam im się rozsiewać). Tylko co teraz robić? Aby czekam aż kolejne wyskoczą. Nawet jak to się trochę zagoi, można zastosować ciekły azot? Czy jakiś laser? Ogólnie zabiegi kosmetyczne. Już nie mam cierpliwości przykładać te wszelkie specyfiki, bo jak tylko cokolwiek zaczyna czernieć to odrywam. Polecicie coś?
a ja wam powiem, że smarowałam tym środkiem i odrywałam ją jak była trochę wysuszona, później tą rane smarowałam - ogromny ból, ale wytrzymałam ... i tak w kołko smarowałam, zrywałam, smarowałam, zrywałam .... aż korzenie było widać, zrobiła się taka czarna i odpadła :-) po czasie zagoił się palec i nie ma śladu :-) ale ból naprawdę okropny ...
Mój P używał Vericaust, nie wiem co zrobiłaś źle, ale jemu dzięki temu zeszło kilka kurzajek i jak widać nie mają zamiaru wrócić. Owszem, męczył się z największą kilka tygodni, odrywał strupki, robiła się dziura. I na tą dziurę od nowa kwas, dopóki korzenia się nie pozbył. Tani i skuteczny lek.
jeszcze jest taka domowa metoda, kosmetyczka mi to poleciła :-) musisz pokroić skórę cytryny, wrzucić do jakiego pojemniczka i zalać octem na dobe :-) później tą skórkę przykładasz do kurzajki, możesz obwiązać jakimś opatrunkiem i pozostawić na 30 min. zabieg powinno powtarzać się do skutku :-) 
tylko na jedną osobę działa brodacid, na inną jaskółcze ziele, a na jeszcze inną co innego ... bo kurzajek jest kilka rodzai i są trudne do wytępienia :-)

Rusalka93 napisał(a):

a ja wam powiem, że smarowałam tym środkiem i odrywałam ją jak była trochę wysuszona, później tą rane smarowałam - ogromny ból, ale wytrzymałam ... i tak w kołko smarowałam, zrywałam, smarowałam, zrywałam .... aż korzenie było widać, zrobiła się taka czarna i odpadła :-) po czasie zagoił się palec i nie ma śladu :-) ale ból naprawdę okropny ...


Robiłam identycznie i pomogło, do tej pory nie ma śladu a było to kilka lat temu. Fakt ból jest nie do opisania.
Pasek wagi
ostatnio pozbyłam się jednej poprzez "brodacid" jest to coś jak lakier do paznokci, po zaschnięciu robi się biały. Trzeba smarować 2 razy dziennie.
Po 2 tygodniach i zdrapaniu tej "skorupy" pozbyłam się kurzajki :)

dokładnie taki mam:
miałam dokładnie taki sam problem. Próbowałam wszystkiego i nic nie działało. Byłam nawet u dermatologa na wypalaniu, pomagało, ale zaraz narastała nowa kurzajka.
Potem poszłam do apteki i sprzedawczyni poleciła mi BRODACID. to taki żelowy płyn, nakładasz go na kurzajke. Ma takie coś jak lakier do paznokci i tym nakładasz. powiem ci że pomogło. już 2 miesiące nie mam kurzajek , a lek kosztował tylko 7 zł. Na prawdę polecam.
ja dostalam jakies smarowidlo i robilan wedlug instrukcji , mialam posmarowac plyn na ten poprzedni ale ten zastygniety plyn mi na drugi dzien schodzil z kurzajki i od nowa zabawa.
odpuscilami wycinam cazkami babla
Pasek wagi

jurysdykcja napisał(a):

U mnie tylko Vericaust (to taki mocny apteczny kwas? Bo nie pamiętam dokładnie czy to ta sama nazwa), a stosowalam dosłownie wszystko. Mrożenie, palenie, wartner, brodacid. Tylko właśnie nie możesz nic odrywać, musi się wszystko samo zagoić. No I przynajmniej ja, to tym kwasem tak solidnie to traktowałam, że faktycznie była rana.Inna sprawa - to w bardzo dużej części kwestia stresu i odporności organizmu. Jak wyszłam z moich stanów depresyjnych, to kurzajki też zniknęły, a teraz jak się nawet coś pojawi, to samo znika zanim urośnie.
No ja właśnie tego kwasu używam;)
Nigdy nie wymrażaj azotem! nigdy! rozsieją Ci się. Idź do dobrego dermatologa na wypalanie laserem
Jest wiosna, poszukaj jaskółczego ziela :) mi kiedyś pomogło. Wcześniej używałam jakiegoś specyfiku z apteki i nic nie pomagało, a później w krótkim czasie wyleczyłam się właśnie jaskółczym zielem

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.