Temat: Sobota wieczór = siedzę w domu.

Wiecie co?
Wkurzona jestem, bo jak byłam w związku weekendy spędzałam na mieście, ze znajomymi albo z Nim.
Odkąd nie jesteśmy razem, rzadko kiedy w sumie wychodzę, a najbardziej boli mnie chyba to, że mało kto się odezwie, że coś się święci, żeby gdzieś wyjść czy coś. Poirytowana tym jestem, bo mi tego mega brakuje.

Dlatego ściskam Was mocno, sprzed komputera popijając Lecha Shandy i wspominając, jak to było fajnie i dobrze. Chyba za dobrze.
Buziaki, Chudzinki.

Nawet nie mam z kim pogadać...
 jestem w takiej samej sytuacji autorko :(  zdrówko :)
a ja czasem bardzo lubię taki spokojne, domowe wieczory, przed telewizorem, komputerem..:) robię co chcę i się relaksuję. no ale może to też jest zasługa tego, że jednak regularnie wychodzę ze znajomymi i się spotykam z ludźmi, więc nie grozi mi uczucie osamotnienia:)
Pasek wagi
Dokładnie, nie ty pierwsza i nie ostatnia. Ja sobie zrobiłam przebieżkę wczoraj. Było fajnie, lubie takie bieganie w samotności nocą:)

openyoureyes1 napisał(a):

nie ty pierwsza nie ostatnia 
nie byłaś i nie jesteś sama 
eeej następnym razem pijemy razem!
Jako że mój chłopak nie jest zwierzęciem imprezowym, a ja studiuję zaocznie to przez ostatni rok byłam na 1 imprezie... A mam 23 lata, załamać się można.. 
Wczoraj o tej godzinie też piłam w domu sama ze sobą wino! Jakbym wiedziała, że tu jest impreza to bym odłożyła "Jeźdźca miedzianego" i nie płakała nad książką.. Cholera :P
I serio można by zrobić jakieś spotkanie z vitalii, na pewno byłoby ciekawie. ;)
Trzeba się zgadać na np sobotę następną, założymy temat i będzie impreza :D
Pasek wagi
Jestem za. :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.