Temat: Problem z wykładowcą

Mamy taką jedną wykładowczynię na studiach... Kobieta bardzo humorzasta, raz Cię uwielbia, raz wrzeszczy - takich ludzi najbardziej nie lubię, bo nie wiadomo, co się po nich spodziewać.
Generalnie kobieta faworyzuje część osób, które chodzą na zajęcia dodatkowe (niezwiązane z przedmiotem, który ona wykłada) przez nią prowadzone. Nigdzie nie jest napisane, że aby dostać bardzo dobrą ocenę, należy chodzić na te zajęcia.
Otóż, żeby zaliczyć u niej przedmiot trzeba było zrobić szereg prac. Ja z moją koleżanką bardzo się do wszystkiego przykładałyśmy, ale, szczerze mówiąc, stawiałyśmy na treść prac, nie na wygląd. I tak pisałyśmy np. referaty po 8 stron, na trudne tematy, do niektórych nawet nie było literatury w j. polskim i specjalnie ślęczałam po nocach i tłumaczyłam fragmenty książek z j. angielskiego.
Natomiast niektóre dziewczyny stawiały na wygląd, np. prezentacja na 60 slajdów, na każdym slajdzie 1 zdanie z wikipedii (wiem, bo czytałam te prezentacje).
No i teraz do meritum, ja z koleżanką dostałyśmy najniższą ocenę na koniec. Dziewczyna, która nie oddała 2 prac, ale chodziła na dodatkowe zajęcia - najwyższą...
I w tym momencie nie wiem co robić... Napisałam już maila, czy dałoby się poprawić ocenę, ale jeśli nie... To czy ryzykować ze zdawaniem komisyjnego egzaminu? Napisać skargę na wykładowcę (wiadomo, ci co chodzili na dodatkowe zajęcia jej nie poprą...)?
Przepraszam, za chaos wypowiedzi, ale jestem niesamowicie zdenerwowana...
Pasek wagi
Wiesz, ja jestem bardzo ambitna. chcę się dostać na studia na prestiżową zagraniczną uczelnię i po prostu chcę mieć bardzo wysoką średnią.
Jakbym faktycznie się nie starała, olewała przedmiot - to ok. Ale ja się naprawdę starałam!
Ja wiem, że są też tacy wykładowcy, którzy wymagają łapówek na wyższe oceny... Ale po prostu aż się we mnie gotuje jak pomyślę, że osoby, które praktycznie nic nie robiły dostały 5, a ja... I mimo wszystko ta ocena jest widoczna, gdzie indziej przecież nie pomyślą "to dlatego, że wykładowca był niesprawiedliwy" tylko "to dlatego, ze nie zasługiwała na 5".
I mam też taką wadę, że nie umiem ustępować... zwłaszcza, jak mam rację... ech...
Pasek wagi

maharet17 napisał(a):

Wiesz, ja jestem bardzo ambitna. chcę się dostać na studia na prestiżową zagraniczną uczelnię i po prostu chcę mieć bardzo wysoką średnią.Jakbym faktycznie się nie starała, olewała przedmiot - to ok. Ale ja się naprawdę starałam!Ja wiem, że są też tacy wykładowcy, którzy wymagają łapówek na wyższe oceny... Ale po prostu aż się we mnie gotuje jak pomyślę, że osoby, które praktycznie nic nie robiły dostały 5, a ja... I mimo wszystko ta ocena jest widoczna, gdzie indziej przecież nie pomyślą "to dlatego, że wykładowca był niesprawiedliwy" tylko "to dlatego, ze nie zasługiwała na 5".I mam też taką wadę, że nie umiem ustępować... zwłaszcza, jak mam rację... ech...

No to walcz! Trzymam kciuki :)
Daj znać, jak się sprawa zakończyła.

Odradzam skargę, słyszałam co się działo gdy studenci z mojej uczelni  z nizszego roku napisali dwie skargi na dwóch wykładowców, które poparło około 80 % z nich, to był pogrom, największa głupota jaką mogli zrobić i wykładowcy nie pozostali im dłużni. Już chyba lepiej egzamin komisyjny chociaż na to też krzywo patrzą przynajmniej umnie.
Pasek wagi
Wiesz, takie coś się zdarza często. Ja miałam podobne niesprawiedliwe sytuacje, właśnie referat, podkreślają, że trzeba mówić - więc mialam mało na slajdach, wszystko z glowy mowilam, a i tak lepiej odebrali prezentacje, ktore byly czytane jednym tchem z kopiuj-wklej.

Skargę odradzam, jak się uprze, to i nie zdasz przedmiotu potem. A egzamin to cóż, jak się czujesz na siłach, ale ja bym pewnie już przebolała ta ocenę. Następnym razem po prostu zrobisz minimum, a nie będziesz tak się wysilać. Tego niestety uczą na studiach...
Pasek wagi

maharet17 napisał(a):

Wiesz, ja jestem bardzo ambitna. chcę się dostać na studia na prestiżową zagraniczną uczelnię i po prostu chcę mieć bardzo wysoką średnią.Jakbym faktycznie się nie starała, olewała przedmiot - to ok. Ale ja się naprawdę starałam!Ja wiem, że są też tacy wykładowcy, którzy wymagają łapówek na wyższe oceny... Ale po prostu aż się we mnie gotuje jak pomyślę, że osoby, które praktycznie nic nie robiły dostały 5, a ja... I mimo wszystko ta ocena jest widoczna, gdzie indziej przecież nie pomyślą "to dlatego, że wykładowca był niesprawiedliwy" tylko "to dlatego, ze nie zasługiwała na 5".I mam też taką wadę, że nie umiem ustępować... zwłaszcza, jak mam rację... ech...



Noo, jak to taka ważna ocena, to próbuj walczyć, tylko to wiesz, jak walka z wiatrakami często.
Pasek wagi
Sprawiedliwości nie ma, są równi i równiejsi. Sama studiuję i w grupie mam laskę, która zalicza kolokwia na 3/4, a na koniec od góry do dołu ma same piątki. Też mnie krew zalewa...
Pójdę do niej w poniedziałek i będę zaliczać na lepszą ocenę. Też problem, bo sama nie wiem, z czego (jej zajęcia polegają na tym, że opowiada o sobie i o swoich poglądach na życie - jest trochę nawiedzona)... W dodatku mam świadomość, że nawet jakbym się nauczyła na 5, to jak będzie mieć ochotę, to i tak mi zostawi tamtą ocenę...
Pasek wagi
walka z wykładowcami to jak walka z wiatrakami... odpuść sobie, emocje niedługo opadną :)
Moj wykladowca kiedys mi powiedzial, ze egzamin komisyjny to osmieszenie dla wykladowcy (bo wykladowca ma zawsze racje i podwazasz jego swiete racje), wiec jesli babka jest walnieta to w zyciu nie zdasz tego komisa. U mnie na uczelni tez byl taki wykladowca, ktory niestety byl moim promotorem na licencjacie. Kiedys mial podobno sytuacje - jakas studentka chciala egzamin komisyjny, to sie zgodzil a potem mojej grupie seminaryjnej z usmiechem na twarzy powiedzial, ze mial kilka takich egzaminow i jeszcze nikt nigdy nie zdal i nie zda. A sprawiedliwosc na studiach nie istnieje, naucz sie tego.
No niestety, na studiach trzeba mieć grubą skórę... :)
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.