11 stycznia 2013, 23:00
.
Edytowany przez szagaa 12 stycznia 2013, 09:36
12 stycznia 2013, 10:12
Zala21 napisał(a):
Magduska1983 napisał(a):
ale podziwiasz za co? nigdy nie mam pewności czy malzon nie zacznie ponownie pic, ale juz sie nauczylam zyc swoim zyciem, robic to co ja uwazam, a przede wszystkim byc sobą a nie żoną alko ;)
No właśnie za tą postawę Cię podziwiam.I za to, że walczysz, aby z nim być; że go nie zostawiłaś, tylko nadal z nim jesteś. Nie wiem, czy dobrze wnioskuję, ale skoro nadal jesteście małżeństwem, to wierzysz że będzie dobrze, tak? Wierzysz w niego? W was?Fajnie, że nie masz postawy ofiary tylko po prostu jesteś sobą. To mądre.
nie zostawiłam męża bo mamy dzieci, dla nich jestem w stanie dużo zrobic, poza tym nasze codzienne życie to bardzo skomplikowana sprawa i nie do opisania, ale małżona nie ma na codzień w domu, więc trochę mi łatwiej...Postawa ofiary? ależ ja byłam jego Ofiarą- albo ofiarą jego picia, Jego wódka zrobiła ze mnie bezwartościowego człowieka, z poczuciem niskiej samooceny, z zaburzeniami odżywiania etc, ale pierwszym etapem walki z uzależnieniem osoby bliskiej jest wyjście z Jego Cienia! Mój Małż zawsze pił, piwko dwa ale kiedy osiągnęło to rozmiary 4 dniowego znikania z domu albo tygodniowych ciągów, gdzie przy ostatnim najbardziej ucierpiał nasz syn to ja powiedziałam krótko- "albo leczenie albo wypierdalaj", nie wiem skąd była we mnie siła wtedy ale gadka szmatka że już nie będę, że nigdy więcej mnie nie interesowała....tego samego dnia zgłosił się na terapię i od tamtego dnia nie wypił kropli, Wierzę, że będzie dobrze dopóki nie pije :D ot moje podejscie- do pierwszego wyczutego przeze mnie alkoholu
12 stycznia 2013, 10:45
i wlasnie podziwiam cie za to ze jestes w tym wszystkim i walczysz...
ja mam juz swoj dom swoje dzieci swojego m i jestem dalej od problemu alk... wreszcie sie nie boję nie stresuje nei mysle nie czekam
wiem co bedzie jutro wiem o ktorej przyjdzie do domu moj m wiec co zrobi gdy wroci z imprezy z pracy i wiele innych spraw