Temat: osoby z zaburzeniami odżywiania.

Chciałam pogadać z osobami, które tak jak ja mają zaburzenia.
Piszcie proszę ;)

jooogusia napisał(a):

monika20monika napisał(a):

jooogusia napisał(a):

Najlepsze są osoby na vitalii piszące posty typu "miałam kompuls i zjadłam 5 mandarynek.. czy dużo przytyję". Dlaczego ja nie mam takich "kompulsów", no dlaczego!?
Mnie to normalnie denerwuje, bo jak sobie przypomne kompuls to mnie telepie- do dzis nie jem płatków bo zjadałam ich około pół kilo podczas kompulsu - nie gryząc nie mając na nie ochoty itd... zagryzając dwoma tabliczkami czekolady .. pierogami i cholera wie czym jeszcze... Oby mi to nigdy więcej nie wróciło !! Modle się o to codziennie ...
Najważniejsze to się przyznać kiedy człowiek się obżarł, bo tak i już. Czasem mam ochotę zjeść więcej.. jakaś mega porcja pierogów czy duży kebab. Trzeba umieć to rozróżnić od kompulsu. Wolałabym mieć brak silnej woli i się obżerać niż zrytą psychikę i kompulsować.


Jasne że tak , od września zdarzały się dni po 2 tys kcal bo się po prostu objadłam, czy sylwester 2600 ale wiem że to nie był kompuls- to sie czuje .... I wole obsesyjnie liczyć kalorie ale mieć chociaż nad tym kontrolę niż nie liczyć i nie wiedzieć ile zjadłam ...

jooogusia napisał(a):

OBŻERANIE się a KOMPULSY to nie to samo! Gdy się obżerasz to wiesz co robisz. Bierzesz to co lubisz i jesz w dużych ilościach. Ma się wtedy zwiększony apetyt i brak silnej woli. Ulega się pokusie. Kompulsy są wtedy (niestety mówię z doświadczenia) gdy nie patrzysz co jesz i ile jesz. Ja ostatnio mieszałam makrelę, mleko, maliny, czekoladę itp. Człowiek wtedy płacze z bólu żołądka a robi to dalej. Nad tym się nie panuje. Potem zostaje się samemu z myślami i pustymi pudełkami po jedzeniu...

A ja się nie do końca zgodzę z tym co napisałaś, ponieważ kompulsy nie muszę się składać z samych dziwnych połączeń typu masło i mandarynki a pod drugie podczas kompulsów też można odczuwać w jakiś sposób przyjemnosć z jedzenia , przynajmniej na początku . 
.

frilayla07 napisał(a):

jooogusia napisał(a):

OBŻERANIE się a KOMPULSY to nie to samo! Gdy się obżerasz to wiesz co robisz. Bierzesz to co lubisz i jesz w dużych ilościach. Ma się wtedy zwiększony apetyt i brak silnej woli. Ulega się pokusie. Kompulsy są wtedy (niestety mówię z doświadczenia) gdy nie patrzysz co jesz i ile jesz. Ja ostatnio mieszałam makrelę, mleko, maliny, czekoladę itp. Człowiek wtedy płacze z bólu żołądka a robi to dalej. Nad tym się nie panuje. Potem zostaje się samemu z myślami i pustymi pudełkami po jedzeniu...
A ja się nie do końca zgodzę z tym co napisałaś, ponieważ kompulsy nie muszę się składać z samych dziwnych połączeń typu masło i mandarynki a pod drugie podczas kompulsów też można odczuwać w jakiś sposób przyjemnosć z jedzenia , przynajmniej na początku . 


Nie sądzisz, że skoro masz czas zastanawiać się "co bym zjadła" to nie jest to napad? Chyba, że napad zaczyna się po jakiejś zjedzonej rzeczy...
3 lata temu pro ana
pózniej jojo
ciagłe bycie na diecie, tabela kalorii na pamiec i uzaleznianie swojego życia od wagi i wygladu, nie znanie znaczenia slów "jesc normalnie"
dzieki zaburzeniom odzywiania głeboka depresja i fobia społeczna
Amen
moim zdaniem takie szufladkowanie "to jest kompuls a to nie" też mija się z celem. ilu chorych, tyle chorób. tak jak bulimiczka nie musi rzygać, a anorektyczka nie musi ważyć 30 kg. właśnie to jest w tym wszystkim najgorsze, bo często ludzie są chorzy a nie wiedzą o tym, bo nie klasyfikują się do stereotypów. 

I.want.sth.sweet napisał(a):

moim zdaniem takie szufladkowanie "to jest kompuls a to nie" też mija się z celem. ilu chorych, tyle chorób. tak jak bulimiczka nie musi rzygać, a anorektyczka nie musi ważyć 30 kg. właśnie to jest w tym wszystkim najgorsze, bo często ludzie są chorzy a nie wiedzą o tym, bo nie klasyfikują się do stereotypów. 


To prawda, że trudno to określić w niektórych przypadkach, ale ktoś kto świadomie idzie ze znajomymi na pizze i mówi, że to kompuls to już przeginka. Osoba, która zjadła kanapkę/jabłko/batonika więcej też nie może powiedzieć, że miała kompuls. To brak silnej woli i tyle.

a niee, to w ogóle nie podlega dyskusji. teraz słowo kompuls jest nadużywane, bo to łatwiej powiedzieć niż "nażarłam sie, bo nie mam silnej woli" ;) mówię tu bardziej o wymianie zdań między Tobą, jooogusia, i frilaylą07, bo choć Wasze opisy różnią się, niewątpliwie obie mówicie o tym samym problemie, który można nazwać kompulsem. 

I.want.sth.sweet napisał(a):

moim zdaniem takie szufladkowanie "to jest kompuls a to nie" też mija się z celem. ilu chorych, tyle chorób. tak jak bulimiczka nie musi rzygać, a anorektyczka nie musi ważyć 30 kg. właśnie to jest w tym wszystkim najgorsze, bo często ludzie są chorzy a nie wiedzą o tym, bo nie klasyfikują się do stereotypów. 

Znaczy...moim zdaniem to nie jest zbyt normalne, nawet gdy człowiek je w miarę powoli i odczuwa jakąś tam przyjemność z jedzenia ,ale je takie ilości , które nie mieszczą się w żadnych normach np. 
kilka batonów zjedzonych jeden po drugim i zagryzionych jeszcze bułką słodką a potem doprawione obiadem. 
Obżarstwo czy kompuls ...?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.