Temat: Wizyta księdza - zapomniałam o pieniądzach!

pracowałam przy parafii. notują tylko a'la księża. nie ma obowiązku dawać koperty. ja trzy lata temu, kiedy ksiądz zastukał z pytaniem, czy go przyjmiemy, odpowiedziałam ; chętnie, ale nie mam pieniędzy. odpowiedział ze nie po to przyszedł, ale był niemiły. w zeszłym roku miałam kopertę i duży brzuszek, ksiądz powiedział ze bardziej mi są te pieniądze potrzebne.

ha ha widocznie nie zasłużył jak nie dostał bo opatrzność boska tak chciała.

U mnie w kościele na ogłoszeniach gdy ksiądz czyta plan kolędy na najbliższy tydzień od razu mówi, żeby nie dawać żadnych kopert. Jeśli ktoś ma ochotę to może dać w kopercie na tacę w kościele ale nigdy podczas kolędy w domu i to mi się podoba i tak jest już od kilku lat. W kościele, do którego chodzi moja mama jest tak samo.

Olać czarnego. Kościół i tak obdarł ludzi z kasy.
Weź hajs i kup marihuanę.

Notuje kto dal pieniadze? To nie jest normalne zeby rozliczac z tego ludzi. Albo powinien mu ktos dac kase albo nie- bez spisywania nazwisk. Policzyc sobie kasy nie umie? Ja bym nie dawala na twoim miejscu kasy ksiedzu, ktory mnie wpisuje do tabelki. Jeszcze przejmujesz sie tym bez sensu, jak brakiem oceny w dzienniku szkolnym, tak, kup sobie aprobate u ksiezy....

U nas normalnie ksiądz proboszcz ma kartotekę, w której notuje kto go przyjął, ile dał itp. W mieście, żeby nie było. Ja bym go nie goniła z tą kasą już, nawet po mszy. 

U nas w dużym mieście, notuje ile się dało w kalendarzyku... Przy ostatniej przyjętej kolędzie byłam w ciąży w 6 miesiącu, ksiądz wiedział że, mam zagrożoną ciążę więc, mąż pracuje sam na wkrótce 3 osoby a mimo to kopertę przyjął i zanotował ile daliśmy.   Dodam że, po tym 'notowaniu' część osób z bloku również, przestała przyjmować księdza. Może są normalni, ludzcy księżą ale, nie u nas w parafii. 

ja nie dalam na kolede przez dwa lata , moj maz byl zly ale ja uwazalam ze jesli przychodzi tylko po pieniadze to niech wogole nie przychodzi. W tym roku byl kilka dni temu, czekalismy na niego z mezem ale akurat gdy przyszedl maz "skoczyl" do sklepu i go ominelo. Ksiadz wszedl pomodlil sie zapisal cos w notesie i nie zamienil ze mna ani jednego slowa. Zapytal tylko syna czy jest grzeczny i podpisal mu parafke w zeszycie od religi. Bylam zdegustowana tym ze przyszedl co niby zobaczyc? Co wogole miala na celu ta wizyta? Ja rozumiem ze ksiadz blogoslawi rodzine dom i jestem za tym by tak bylo, modlilam sie razem z nim i przyjelam to blogoslawienstwo ale czy nie powinien z rodzina choc chwile porozmawiac? Ogolnie zapytac o prace o zycie? Wydaje mi sie ze nawet jak widzi ze ktos jest biedny to nie reaguje a taka koleda powiunna wlasnie wylapac komu trzeba pomoc. W kazdym badz razie wkurzyl mnie bo ok poblogoslawil dom ok nie byl rozmowny to nie ale na koniec powiedzila cos w stylu " to dopiero polowa domow " z takim bolem na sercu ze szok z taka mina meczennika...i to mnie wkurzylo! Moglby chociaz tego nie mowic...po co tak jeczy? ktos go zapraszal? jak nie chce to niech nie chodzi...bezsensu. No i na kolede znow nie dalam...jesli dam to zaniose do kosciola ...bezsensu jest dawanie w domu.

Notuje sie a potem sie czyta w kościele na ogłoszeniach kto ile dał. Ale nie bój żaby to nie jest obowiązek moi rodzice też nie dają co roku.

u mnie nie czytaja