Temat: jak powiedzieć rodzicom że jestem ateistką

Nad istnieniem zastanawiałam się już od paru lat.Moi rodzice są katolikami,ale nie takimi co często chodzą do kościoła.Pytanie takie jak w temacie.Moi rodzice nic nie wiedzą,moja mama stale kładzie mi w pokoju jakieś obrazki święte,myśląc że są mi potrzebne,że stanowią część mojej wiary.
Do kościoła nie chodzę,znaczy tylko w święta(wtedy idzie cała rodzina razem)
I boję się że jak im to powiem to będą źli i powiedzą że jakieś bzdury sobie wymyślam(w maju 2013 skończą 18 lat)

proszę o pomoc,bo głupio mi to ukrywać..
:)

Ana899 napisał(a):

migottka napisał(a):

a czy ja coś mówię, ze nie wolno???? :) dziwi mnie to po prostu i tyle. A co do tej rodziny to tak, jestem pewna. Moja siostra była świadkiem jak matka ta rodziny otwarcie to powiedziała.
A mnie dziwi, że zajmuje Cię tak bardzo ta rodzina, a moje pytania nie. I chyba Twoja wiara też niekoniecznie. I wytłumacz mi w końcu po co to wklejanie obrazka na to forum. Bo znasz rodzinę, która obchodzi święta, które dla nich nic nie znaczą? Czy ja mam pisać o katolikach, dla których wiara, dobro, bóg nic nie znaczą? Po co? A o belce i źdźble słyszałaś?


widzę, że masz dużo pytań, a ja nie jestem księgą mądrości, zeby na nie Ci odpisywać. Na niektóre pytania po prostu nie znam odpowiedzi, za to Ty jesteś wszechwiedząca? Obrazek wkleiłam bo się zastanawiałam właśnie jak to jest w rodzinach nie wierzących, zresztą napisałam pod obrazkiem, ze takie sytuacje mnie zastanawiają. Do obrazka dałam przykład rodziny, którą znam, zeby nie było, że ktoś ot tak sobie wymyslił taki obrazek. Jedna z vitalijek opisała co znaczą Swięta Bożego Narodzenia dla ateistów i już wiem. Poza tym ja się tak bardzo nie interesuję tą rodziną, tylko ktoś mnie ciągle o nią tutaj pyta wiec odpowiadam:)
Pasek wagi

gosiak720 napisał(a):

Smutna ta dyskusja jest, ateistki będą atakować katoliczki, tym braknie argumentów na obronę,biedna Migotka już została uznana za dewotkę...Każdy ma swoje sumienie i sam odpowie kiedyś za swoje życie. Trudno być Katolikiem w dzisiejszym świecie a już przyznać się, że się jest? od razu usłyszysz,żeś moher..koleżanki ateistki, gdzie wasza tolerancja? Katolicy to tylko mohery?


Bardzo przepraszam, ale nie wrzucaj do jednego worka wszystkich. Owszem było parę takich, które obrażały migottkę, ale jest też kilka, które po prostu dyskutują.


gosiak720 napisał(a):

Smutna ta dyskusja jest, ateistki będą atakować katoliczki, tym braknie argumentów na obronę,biedna Migotka już została uznana za dewotkę...Każdy ma swoje sumienie i sam odpowie kiedyś za swoje życie. Trudno być Katolikiem w dzisiejszym świecie a już przyznać się, że się jest? od razu usłyszysz,żeś moher..koleżanki ateistki, gdzie wasza tolerancja? Katolicy to tylko mohery?


Nie martw się, ja się nie przejmuję tym co o mnie tu piszą, bardziej irytuje mnie to, że niedokładnie czytają moje posty i wpierają, ze napisałam coś czego nie napisałam;p
Pasek wagi

gosiak720 napisał(a):

koleżanki ateistki, gdzie wasza tolerancja? Katolicy to tylko mohery?


Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Tolerancja idzie się szczekać, kiedy druga strona atakuje bez tej tolerancji okazania :)
Nie tylko. Gdybyś wszystko czytała dokładnie, tobyś wiedziała, kto pierwszy "zaczął", i że to tylko odpowiedź na pewnie nieładne stwierdzenia koleżanek katoliczek. I to tylko niektórych. Nie wszystkich.
Dystansu trochę (:

Salemka napisał(a):

gosiak720 napisał(a):

Smutna ta dyskusja jest, ateistki będą atakować katoliczki, tym braknie argumentów na obronę,biedna Migotka już została uznana za dewotkę...Każdy ma swoje sumienie i sam odpowie kiedyś za swoje życie. Trudno być Katolikiem w dzisiejszym świecie a już przyznać się, że się jest? od razu usłyszysz,żeś moher..koleżanki ateistki, gdzie wasza tolerancja? Katolicy to tylko mohery?
Bardzo przepraszam, ale nie wrzucaj do jednego worka wszystkich. Owszem było parę takich, które obrażały migottkę, ale jest też kilka, które po prostu dyskutują.


No właśnie, niektórzy potrafią normalnie rozmawiać ale większośc atakuje
Pasek wagi

migottka napisał(a):

iketeva napisał(a):

migottka napisał(a):

A pisałam już, ze wiara to nie tylko chodzenie do kościoła.
TO PO CO ISTNIEJE KOŚCIÓŁ KATOLICKI skoro wspólnota wierzących katolików nie jest potrzebna? Też się módl w domu.
czytaj, czytaj, czytaj dokładnie posty. Czy ja powiedziałam, że kościól jest niepotrzebny? Napisałam, ze wiara nie polega jedynie na chodzeniu do kościoła.

Moja odpowiedź nawiązuje też do innych Twoich postów.

Skoro wiara nie polega na chodzeniu do kościoła po co uprawiasz petting przedmałżeński i się spowiadasz? tak i siak to zrobiłaś dlaczego się spowiadać? Możesz pogadać o tym z koleżanką, przecież wiara nie polega jedynie na chodzeniu do kościoła. Czym różni się katolik nie chodzący do kościoła od ateisty skoro obydwoje mieliby wyrzuty sumienia przez swoje uczynki? Różnica jest taka, że jeden pomodli się do pustej ściany z krzyżem, a drugi pogada ze znajomym. No bo przecież po co pójśc do kościoła od wielkiego dzwonu, by wyspowiadać się księdzu, którego pierwszy raz widziałaś na oczy. Jeśli potrafisz swoja katolicką wiarę traktowac wybiórczo(wiara bez kościoła) to co cię obchodzi, że grupa niewierzących siedzi przy stole z katolikami przy pogańskiej choince jedząc pierogi? Oni siedzą bo chcą zjeść z rodziną, a Ty nie wiesz o co w Twej wierze chodzi.

iketeva napisał(a):

migottka napisał(a):

iketeva napisał(a):

migottka napisał(a):

A pisałam już, ze wiara to nie tylko chodzenie do kościoła.
TO PO CO ISTNIEJE KOŚCIÓŁ KATOLICKI skoro wspólnota wierzących katolików nie jest potrzebna? Też się módl w domu.
czytaj, czytaj, czytaj dokładnie posty. Czy ja powiedziałam, że kościól jest niepotrzebny? Napisałam, ze wiara nie polega jedynie na chodzeniu do kościoła.
Moja odpowiedź nawiązuje też do innych Twoich postów.Skoro wiara nie polega na chodzeniu do kościoła po co uprawiasz petting przedmałżeński i się spowiadasz? tak i siak to zrobiłaś dlaczego się spowiadać? Możesz pogadać o tym z koleżanką, przecież wiara nie polega jedynie na chodzeniu do kościoła.  Czym różni się katolik nie chodzący do kościoła od ateisty skoro obydwoje mieliby wyrzuty sumienia przez swoje uczynki? Różnica jest taka, że jeden pomodli się do pustej ściany z krzyżem, a drugi pogada ze znajomym. No bo przecież po co pójśc do kościoła od wielkiego dzwonu, by wyspowiadać się księdzu, którego pierwszy raz widziałaś na oczy. Jeśli potrafisz swoja katolicką wiarę traktowac wybiórczo(wiara bez kościoła) to co cię obchodzi, że grupa niewierzących siedzi przy stole z katolikami przy pogańskiej choince jedząc pierogi? Oni siedzą bo chcą zjeść z rodziną, a Ty nie wiesz o co w Twej wierze chodzi.


spowiadam sie do Boga, który jest bez grzechu. mam mówić moim znajomym, że grzeszę? jedni mi powiedzą to nie grzech, drudzy oj nic się nie stało, jeszcze inni pójdziesz do piekła za to. I już sama nie będę wiedziała kto ma racje. Ja czuje, ze źle robię, sięgam do rachunku sumienia i sie w tym utwierdzam. Przepraszam za to Boga, który mam nadzieję mi wybaczy. Znajomi mi do tego nie sa potrzebni.
Pasek wagi

gosiak720 napisał(a):

Smutna ta dyskusja jest, ateistki będą atakować katoliczki, tym braknie argumentów na obronę,biedna Migotka już została uznana za dewotkę...Każdy ma swoje sumienie i sam odpowie kiedyś za swoje życie. Trudno być Katolikiem w dzisiejszym świecie a już przyznać się, że się jest? od razu usłyszysz,żeś moher..koleżanki ateistki, gdzie wasza tolerancja? Katolicy to tylko mohery?
To może się włącz? Nie, lepiej z tego, że jakaś ateistka obraziła katoliczkę wyciągnąć wniosek, że wszystkie tak robią. Jakie to straszne! Ta ciemiężona katolicka mniejszość! Dobra, starczy ironii. Teraz poważnie, parę osób i z jednej i z drugiej strony kogoś poatakowało i tyle. Oczywiście nie warto dostrzec dyskusji na argumenty, tylko to, że jakaś ateistka personalnie zaatakowała migottkę? To mnie zawsze w polskich katolikach najbardziej wkurzało, no nie pogadasz jak ktos ma klapki na oczach, nie da się (a szkoda). A tego jak katoliczki szczególnie na początku do autorki pisały to nie widzisz? Zastanowić się nad tym to trudno? Trudno być katolikiem w dzisiejszym świecie? W Chinach pewnie tak, w Polsce łatwo. Chyba zbyt łatwo, bo zwalnia to z myślenia, a więc i z rozwoju, który jest niewątpliwie wartością, jego brak antywartością, dalej wolę nie snuć wywodu, chociaż wnisek sam się nasuwa. 
Na marginesie - to, że w dyskusji ateistów z katolikami argumenty jako pierwsi tracą katolicy, to chyba źle o nich świadczy, prawda? A w zasadzie o ich wierze.  To znaczy że jest płytka. Zamiast przypominać wielką płynącą rzekę przypomina mulistą kałużę. A to chyba źle, prawda? Nie żebym się martwiła o wiarę, ale o poziom inteligencji i rozumu w społeczeństwie, to się poważnie martwię. Chyba trzeba zawnioskować o 2 h tygodniowo filozofii w szkole, filozofia rozwija. I tym optymistycznym akcentem kończę :)
ach i jeszcze raz napiszę: jest różnica pomiędzy: wiara nie polega na chodzeniu do kościoła od wiara nie polega jedynie na chodzeniu do kościoła. Teraz rozumiesz, bo już nie wiem jak inaczej to napisać, zebyś nie przekręcała moich słów...
Pasek wagi
Wiecie co? Czy to naprawdę ma znaczenie w co kto wierzy? Ja obracam się w gronie różnych osób, wierzących, niewierzących, wierzących niepraktykujących... i jakoś w 99% przypadków nikomu to nie przeszkadza :) Różnimy się w poglądach, ale wszyscy staramy się dobrze żyć. I to najważniejsze.

Żyjmy i dajmy żyć innym :)

Jak komuś wiara jest potrzebna - niech wierzy.

Jak ktoś nie wierzy - nie naciskajcie na niego, żeby uwierzył i nie mówcie, że jego życie jest puste, bo tak nie jest!

Nie nakręcajmy się negatywną energią!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.