- Dołączył: 2009-10-20
- Miasto: -
- Liczba postów: 3619
19 grudnia 2012, 13:39
W związku z tematem i zabawą jaka niedawno powstała, zakładam temat o regionalizmach/dialektach żeby tam autorce nie offtopować. Macie jakieś regionalne określenia, których znajomi nie rozumieją??
![]()
Mój mąż jak pierwszy raz odwiedził moją babcię góralkę połowy nie zrozumiał z tego co mówiła. Oto niektóre ze słów, które używała:
furt - dużo
toli - dopiero co/w końcu/nareszcie
siut - dużo/wiele
na zad - do tyłu
ponk się - przesuń się
Ja z kolei jak przyjechałam w jego strony denerwowałam się jak źle odmieniali końcówki np:
z tatem (zamiast z tatą), tarko (zamiast tarka), któro (który, która, które), a angielski, rosyjski, francuski to tutaj: angielskie, rosyjskie, francuskie itd.
Pomijając słowa, które się diametralnie różnią i czasem wychodzą komiczne sytuacje! "Kluski" to tutaj: makaron, kopytka, śląskie, leniwe, lane ciasto - no wszystko! Gdy po raz pierwszy chciał "rosół z kluskami" zrobiłam mu z kopytkami, a on się wkurzył, że sobie z niego żarty stroję
![]()
.
No i "czego??" czyli "czemu" albo "dlaczego"... Jak słyszę "Czego tak??" to zawsze umieram ze śmiechu... Tak samo "rogalka" i mątewka? Wiecie co to? A może u Was to jeszcze inaczej nazywają? A przysłowiowy "bączuś" to znaczy "pierdnąć" czy "piernąć"??
Jakie znacie śmieszne i niezrozumiałe dla innych słowa?
Edytowany przez studentka1986 19 grudnia 2012, 15:40
19 grudnia 2012, 13:48
Nie wiem czy regionalizm ale drewniana łyżka z zabawy to w moim domu po prostu paciocha
19 grudnia 2012, 13:49
Ja miałam taką sytuację z
racuchami - moja rodzina mówi tak na placki ziemniaczane (ja mówiłam zamiennie), a tu pewnego razu szukam przepisu na racuchy i mi jakieś drożdżowe z jabłkami wyskakują. Tak samo z
"pazłotkiem" od czekolady, dopiero w LO nauczycielka nas oświeciła, że to dialektyzm... :) Aaa... i jeszcze raz jak robiłyśmy pizzę z moją koleżanką z Mazur dowiedziałam się, że ser mam
"potarkować" czyli zetrzeć na tarce
Edytowany przez NastyGal 19 grudnia 2012, 13:51
19 grudnia 2012, 13:50
u mnie mówi się mątewka w domu :)
Kluski zawsze trzeba sprecyzować jakie ale nigdy nie mówi się tak na makaron :D Domyślnie to po prostu kluski śląskie. Więc z tym zawsze mam problem ;)
Kartacze inne określenia z jakimi się spotkałam to wodoloty, cepeliny.
W okolicach Białegostoku spotkałam się z mówieniem denko na deskę do krojenia, łydy na uda.
Ale ja mam tak wymieszaną rodzinę (prawie każde małżeństwo to ludzie z różnych, oddalonych od siebie regionów), że mnie mało określeń już dziwi i nawet nie zauważam, że są inne :))
- Dołączył: 2011-08-18
- Miasto: Singapur
- Liczba postów: 1070
19 grudnia 2012, 13:50
fest-dużo, bardzo
na dwór/podwórko -na podwórze
na kole- na rowerze
se - sobie
- Dołączył: 2012-04-20
- Miasto: Sos
- Liczba postów: 3222
19 grudnia 2012, 13:51
Ja się zawsze śmieje, jak jadę w rodzinne strony ojca, na kaszuby. I jest tam jedno uniwersalne słowo, które zastępuje "tak?","czemu?","naprawdę?". Używa się go także jako potwierdzenie tezy, chwilę zdziwienia, niedowierzanie, ewentualnie gdy zgadzamy się z naszym mówcą, lub jako przecinek, a mianowicie "JO". Zawsze jak stamtąd wracam to sama zaczynam powtarzać to słowo cały czas :D
- Dołączył: 2012-02-18
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 887
19 grudnia 2012, 13:51
ja mam rodzine na Lubelszczyźnie ,a sama pochodzę z Krakowa.
Śmiesznie jest właśnie jak nie raz poszłam u nich na targ i poprosiłam o borówki (pani kompletnie nie wiedziała o co chodzi)
tekst typu "idziemy na pole" stał sie kultowym. Bo odpowiedź jest zawsze "ale my tu nie mamy żadnego pola" (w domyśle uprawnego)
W Krakowie specyficzny jest tez sposób mówienia. Taki przeciagający ostatnia sylabę. Dobrym przykładem i parodią tego jest skecz młodego Stuhra o rozmowie telefonicznej mężczyzny i kobiety (przykładem Krakusa jest mężczyzna)
Z tego co sie orientuję w Krakowie mowimy tez czasowniki z końcówką -że. np. zróbże , chodźże ;)
- Dołączył: 2011-07-29
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2155
19 grudnia 2012, 13:51
NastyGal napisał(a):
Ja miałam taką sytuację z racuchami - moja rodzina mówi tak na placki ziemniaczane (ja mówiłam zamiennie), a tu pewnego razu szukam przepisu na racuchy i mi jakieś drożdżowe z jabłkami wyskakują. Tak samo z "pazłotkiem" od czekolady, dopiero w LO nauczycielka nas oświeciła, że to dialektyzm... :)
u mnie też racuch to placek ziemniaczany :)
19 grudnia 2012, 13:52
Ja pamiętam jak kiedyś schodząc ze szlaku w Tatrach spotkałam z mężem górala, którym nam zaczął opowiadać o swojej pracy... chciał poczęstować chlebem "so spyrkom" :-) Pamiętam wielkie oczy mojego męża, bo nie zrozumiał nic :-) A co to jest "spyrka" dowiedział się potem ode mnie :-)
Edytowany przez a12c9c6e332bab1c7f125b36dbf87a43 19 grudnia 2012, 13:52
19 grudnia 2012, 13:55
U mnie w rodzinie często mówi się:
"Z tela do tamtela" - tu i tam :D
"Szaflik" - szafka/szuflada/szafa
"Wsio" - wszystko/wszędzie
"Fest" - dużo