- Dołączył: 2010-05-11
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 983
25 listopada 2012, 12:30
Jak w temacie... Mam w pracy znajomego, który usilnie stara się, aby nasza znajomość wyszła poza krąg zawodowy, zaprasza mnie na piwo, upiera się, że fajnie będzie się spotkać i pogadać... A ja cóż... nie przepadam za nim :/ No nie można każdego lubić i już. Ale nie wiem, jak mu wyjaśnić, że stopa zawodowa, to jedyne, czego chcę i że nie chcę się z nim kolegować :( Głupio mi, szczególnie, że znalazł mi dodatkową pracę. Jakieś pomysły?
25 listopada 2012, 12:34
ja tez miałam w parcy takiego typa...moj dodatkowo strasznie smierdział........popristu go ignorowałam, na pytania odpowiadałam zdawkowo, wkoncu dał sobie siana
- Dołączył: 2012-01-26
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 8496
25 listopada 2012, 12:35
"Przepraszam, ale wolałabym aby nasze kontakty ograniczały się tylko do płaszczyzny zawodowej"
I już.
- Dołączył: 2012-01-27
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 3790
25 listopada 2012, 12:36
Powiedz mu, że masz kogoś i nie ma szans, albo że jest daleki Twojemu ideałowi
- Dołączył: 2012-08-09
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 5208
25 listopada 2012, 12:51
"Powiedz mu, że masz kogoś i nie ma szans, albo że jest daleki Twojemu ideałowi" czemu zakładasz, że ją podrywa? To błędne założenie. A ziomkowi powiedz, że nooo raczej wolisz, żeby na znajomość była tylko i wyłącznie zawodowa.
- Dołączył: 2010-05-11
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 983
25 listopada 2012, 13:16
OrdemEprogresso napisał(a):
"Powiedz mu, że masz kogoś i nie ma szans, albo że jest daleki Twojemu ideałowi" czemu zakładasz, że ją podrywa? To błędne założenie. A ziomkowi powiedz, że nooo raczej wolisz, żeby na znajomość była tylko i wyłącznie zawodowa.
Masz rację, nie podrywa, zresztą wie, że mam chłopaka.
Tylko czy mi to przejdzie przez gardło? Kurczę, muszę być większą egoistką.
- Dołączył: 2007-08-27
- Miasto: Hamak
- Liczba postów: 10054
25 listopada 2012, 13:18
ciężka sprawa.
ja mialam podobna sytuacje z tym, ze to bylo tak ze ja i moj facet wynajmowalismy mieszkanie z jego przyjacielem , ktory ma narzeczona. I ta narzeczona byla strasznie natrętna, bywala bardzo czesto i nie rozumiala ze my nie chcemy byc non stop z nimi, tylko na zasadzie wspollokatorow, a czasem mozna do siebie do pokoju ktoregos wpasc na piwka, ale nie tak, ze ona za kazdym razem przychodzac wchodzi do nas do pokoju i przesiaduje probujac nawiazac rozmowe. Na początku tolerowalam ja, z czasem zaczela mnie coraz bardziej irytować,aż w końcu zaczełam byc po prostu niesympatyczna, jak przychodzila to wychodzilam na balkon, udajac, ze nie wiem o jej obecnosci, i takie tam dziecinne zagrywki- ale naprawde nie bylo na nia sposobu. W koncu nie wytrzymalam i po prostu zaczelam z moim rozmawiac o przeprowadzce i juz ;-) i zmienilismy po wielu bojach mieszkanie na stancje, juz bez jego przyjaciela i tej natretnej narzeczonej. Terazx tylko odwiedzamy sie z raz na miesiac i to wszystko. I taki układ mi bardzo pasuje:)
No ale Ty przeciez nie możesz zmienić pracy... moim zdaniem po prostu delikatnie zacznij go olewać, jeśli jest w miarę inteligentny załapie aluzję. Może to niezbyt grzeczne ale też nie wyobrazam sobie rozmowy w stylu" sorry, nie lubie cie wiec daj mi spokoj". z dwojga złego lepiej w tę stronę ;-).
25 listopada 2012, 13:26
hehe mi to sie kojarzy z przedszkolem, ciebie nie lubie!;d ja w takiej sytuacji unikam tej osoby, traktuje ja na dystans a jak ją to nie wzrusza to zaczynam byc gruboskorna..