Temat: ile wydajecie na życie?

Zainspirowana tematem z głównej czy da się przeżyc do końca miesiąca za 200zł, pytam was:
Ile macie na życie? Czy możecie sobie pozwolić na drobne przyjemności? Jak oceniacie swoją sytuację finansową?
Pasek wagi

Aanusia21

nie powinnaś oceniać wszystkich jedną miarą...poza tym czy chodzenie w firmowych rzeczach aż tyle mówi o człowieku???? No sorry, ale ja mam inne zdanie....
Pasek wagi
To moze ja sie wypowiem, bo mam porownanie. Odchudzalam sie, gdy zylam w miare i odchudzalam sie, gdy mialam taka biede, ze nie mialam czym wlosow umyc.. Co ciekawie, trudniej jest odchudzac sie, gdy nie masz srodkow. Owszem-chudnie sie ale jakim kosztem? Takim, ze organizm przyzwyczaja sie do okrojonych i niewartosciowych porcji jedzenia, przy czym jak dostalam cos od kogos (tesciowa brata np. ma pole, wiec czasem podesle jakies warzywa) i dorwalam na promocji jakiegos kurczaka. To pozywny obiad byl, nawet jesli zjadlam nie wiele to czulam sie pelna, po pol godziny jesli zostaly jakies resztki chodzilam i 'dziobalam' :)
Pamietam jak dzis dzien, gdy chodzilam po markecie chyba godzine miedzy polkami z groszami w portfelu-glodna.
Kupilam czipsy marketowe duze ze 1,20 Wiem, ze nie jest to madry wybor ale zrobilam to, nackalam sie i nie myslalam o glodzie przez prawie caly dzien.
Takim wirowaniem doprowadza sie organizm do zguby, najpierw sie go glodzi a potem dostarcza bombe nic nie znaczacych kalorii i co ciekawe.. boczki rosna :)

Co do Vitalii- poki co skonczylam z odchudzaniem, po prostu nadal tu jestem, chociaz przymierzam sie, zeby znow popracowac nad soba :) Ale to bardziej pod katem cwiczen i jedzenia 'w miare' przede wszytskim w miare zdrowo, bo ostatni rok nie byl zbyt dobry pod tym katem :)
Dużo. Wynajęte mieszkanie, dziecko w społecznej szkole, jedzenie na mieście, rasowy pies, który potrzebuje specjalnych karm, jestem wege, lubię dobre wino, perfumy i buty, elektronikę, dokształcanie siebie i inne własne przyjemności.Pomagam też Ojcu - emerytowi. Ale też naprawdę dużo pracuję, nie mówię, że nie zrobię czegoś w weekend, czy w nocy, robię po kilka projektów jednocześnie, chętnie biorę nadgodziny. Coś za coś. W mojej branży to norma, jak jest się dobrym, to dobrze płacą i chętnie współpracują, trzeba umieć pogodzić wiele rzeczy.
Pasek wagi

U mnie również się nie przelewa, bo nie pracuję, mieszkam z rodzicami, gdzie pracuje tylko tata, a wysokość opłat i moje leczenie woła o pomstę do nieba ;-\ (wcześniej nikt nie pracował to była dopiero masakra:().

Ale jakoś się żyje i wierzę, że będzie jeszcze lepiej.

Właśnie niedługo chyba idę na staż ;-)

Pasek wagi

Grian napisał(a):

Nenecha napisał(a):

iketeva napisał(a):

Przeżyć się da, ale funkcjonować pełnią życia nie bardzo zwłaszcza, gdy dobra materialne są środkiem do osiągnięcia satysfakcji.
Dokładnie tak Na miesiąc ('na czysto', pomijając rachunki) mam +/- 200zł, z czego co najmniej połowa zazwyczaj ląduje w 'skarpecie'. Nie czuję wielce potrzeby wydawania na jakieś zbędne 'pieniądzo-żerne' rzeczy, typu specjalne środki czystości (które nie dość, że drogie, to tak naprawdę g* warte), modne ubrania (większość to dla mnie szmaty; mam własny styl i sama sobie szyję), leki (uzdrawiam się naturalnie; na szczęście do tej pory), żywność w znacznej mierze mam własną, tak samo jak wodę i prąd...Grunt, to się jak najbardziej uniezależnić - ale to wymaga wielkiego wysiłku i codziennej pracy, nie dla wygodnych leniwców ;PMnie się takie życie podoba (choć nie ukrywam, że od czasu do czasu zamarzy się coś, co jest bardziej kosztowne i... nie ma od razu. Ciuła się długo... ale potem i satysfakcja większa - jak się pocieszam ;PP)Oczywiście, da się - jednakowoż to nie zmienia faktu, że sytuacja w Polsce jest zła i rząd powinien brać te wygodnickie, pazerne dupska w troki i zacząć w końcu odpowiednio działać, żeby ludziom tu żyło się lepiej; żeby nikt nie musiał się martwić, jak przeżyć od 1 do 1-go (przy rozsądnej gospodarce finansami, nie tak restrykcyjnymi może jak moje, ale normalnie). Ot.
wygodnych leniwców?Jeśli ktoś mieszka i pracuje w Warszawie, to jest wygodnym leniwcem?Moim zdaniem masz bardzo ograniczony światopogląd. Musisz zrozumieć jedną rzecz: nie każdy jest rolnikiem, mieszka na wsi i ma swoją ziemię żeby sobie coś na niej uprawiać i wyżyć z tego.Poza tym, skoro wydajesz tylko 100 zł... A materiał na ciuchy, nici, maszynę do szycia- to też za darmo?5l najtańszej wody mineralnej to koszt ok. 3 zł., jeśli pije się tylko wodę, to min. 2,5 butli na tydz. => 7,5 x 4,5 mc => 33,75 zł., a nasiona czy sadzonki? Skąd bierzesz, że uważasz, że za darmo i tylko ciężka praca? Żebrzesz? Kradniesz? Ktoś Ci daje z dobrej woli?Jakoś mi się nie chce wierzyć...Odnoszę wrażenie, że albo ściemniacie, albo nie wiem... Bo nie rozumiem, jak można się odchudzać wydając 100-200 zł na jedzenie, z czego się odchudzacie? Ja musiałabym chyba się leczyć z anoreksji a nie odchudzać nie jedząc prawie nic.


Krótko - nie odchudzam się :P
To raz. Dwa - też nie mieszkam na wsi i 'na roli nie robię'; po prostu mam kawał gruntu, który odpowiednio sobie pożytkuję. Większość ludzi bez problemu mogłaby podobnie zainwestować.
Sadzonki, nasiona itp zakupiłam tylko raz, na start - teraz już mam swoje własne.
Trzy - resztę rzeczy kombinuję sobie najtaniej jak to możliwe, bywa że z za granicy hurtem (nie będę się tu szczegółowo rozliczać).
Wody mineralnej akurat nie pijam, więc nie kupuję... mam wodę zwykłą, mleko, świeże soki i herbatę (z własnego suszu).
Co do reszty - nie muszę się wcale jakoś poniżać czy kombinować nieuczciwie, żeby zdobyć co mi potrzeba.
Obrotność i korzystanie z okazji - słowa klucze.
Na własnym przykładzie stwierdziłam, że możliwości są - ale na to trzeba zapracować (i nie chodziło mi wyłącznie o pracę zawodową - stąd wcześniejsze moje 'wygodne leniwce').

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.