- Dołączył: 2009-03-11
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 1133
6 maja 2010, 22:03
ja wczasy wybieram kierując się innymi kategoriami...
6 maja 2010, 22:08
ja bede w domciu
moze sprobuj sie pochamowac pokusom... :)
- Dołączył: 2010-04-08
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 12136
6 maja 2010, 22:14
No ok, pal licho z moimi pokusami.... i tak pewnie będe łakomczuchem i będę zajadac pyszności.
Bardziej mi chodzi o kierunek wyjazdu... macie jakies ulubione ciekawe miejsca?
- Dołączył: 2009-08-02
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2981
6 maja 2010, 22:15
w piwnicy :D bez jedzenia :)
a serio pohamuj się jak nie chcesz przytyć, albo spędź urlop w domu :) z pustą lodówką
- Dołączył: 2008-05-08
- Miasto: Wyspyotyłe
- Liczba postów: 3625
6 maja 2010, 22:24
taaa, juz to widze jak lecisz na wakacjach do sklepu i 2h w kuchni spedzasz gotujac warzywka! nie bedzie Ci się chcialo i polecisz na pizze, albo kebaba i tak przez 2 tys. to juz lepiej wykupic wyzywienie.
- Dołączył: 2010-04-08
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 12136
6 maja 2010, 22:28
Pewnie na to samo wychodzi...z wyzywieniem człowiek zje co dadzą a że stół angielski to oczy jedzą i nagle apetyt straszny:)
Bez wyzywienia znów człowiek lata po okolicy i szuka smacznych wrażeń:)
- Dołączył: 2005-12-24
- Miasto: Marone
- Liczba postów: 2861
6 maja 2010, 22:28
Ja każdy urlop spędzam aktywnie, na sportowo. Może na wczasy odchudzające w takim razie?
- Dołączył: 2008-10-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1254
6 maja 2010, 22:29
Rowerem Bornholm wzdłuż i wszerz - na bank nie przytyjesz ;)
- Dołączył: 2009-10-30
- Miasto: Uluru
- Liczba postów: 1132
6 maja 2010, 22:31
Nigdy pod tym kątem nie rozważałam miejsca na wakacyjny wyjazd, ale ja bardzo lubię góry i tam właściwie całe dnie spędza się na łażeniu, więc nawet jak się więcej zje, to się spali. Dodatkowy plus: sama decydujesz, co będziesz jeść prawie cały dzień. Ja zwykle zabieram kanapki i owoce. Na szlakach rzadko spotyka się miejsca, gdzie można kupić coś gotowego do zjedzenia, więc takie pokusy tez odpadają.A jeszcze jak wybierzesz np. nasze Bieszczady, gdzie zwykły spożywczak trafia się raz na 20 km (zależy oczywiście od miejsca), to nawet jak zachce ci się batona, to go po prostu nie będziesz miała gdzie kupić. Nie ma turystów, ktorzy szczują fast foodami, co najwyżej zdrowy oscypek albo maslanka. A nawet jak na kolację zdecydujesz się gdzieś wyjść, co po calym dniu marszu nawet kawałek pieczonej świnki nie zaszkodzi:)