Temat: Kobiety naturalne- bez makijazu, bez lakieru na paznokciach= kobiety zaniedbane?

Co sadzicie o kobietach (25-35), które nie maluja sie w ogole, nie uznaja czegos takiego jak ;akier do paznokci, nie uznaja jaskrawych kolorw, ciuchy kupuja w jednolitych stonowanych kolorach, nie lubia swiecidelek typu kolczyki, bransoletki, wisiorki. Poznalam taka grupe dziewczyn- stowarzyszenie wlasciwie- w ktorej sa kobiety promujace naturalnosc- i wlasnie nie maluja sie, nie stosuja lakieru do paznokci i powiem Wam ze sa niczego sobie. Zaczynam sie zastanawiac czy nie przejsc na naturalnosc, ale jak pomysle ze nie mialabym stosowac farby do wlosow czy podkladu to... ;(
z wiekiem włosy tracą blask , cera staje się szara.... Niektórzy tego nie widzą   ja chciałam mieć  swój kolor na głowie hodowałam hodowałam i pomimo dużych nakładów finansowych (odrosły do ramion) nic z tego były szare bez wyrazu. Wiązałam je w kitkę i iii poszłam do fryzjera na farbę bo źle się czułam. 
co do facetów często nie chcą urazić naszych uczuć. widzę to jak idę w szpilach, umalowana uczesana. Moze to magia dużego miasta, że trzeba bardziej afiszować się ze sobą bo inaczej zginiesz w tłumie 

madeleine1987 napisał(a):

Grian chyba trafiła w czuły punkt co niektórych.

nie chodzi o to, ze trafiła w czuły punkt, a o to, ze jej facet to idiota, który chyba nie zna definicji niektórych słów, których używa i ocenia ludzi po bardzo dziwnych przesłankach.. No jak farbowanie włosów to już próżnosc i nieróbstwo (??!) to szkoda gadac..

Pasek wagi

madeleine1987 napisał(a):

Grian chyba trafiła w czuły punkt co niektórych.

nie ośmieszaj się. jej facet jest po prostu kretynem oceniającym nie po tym co trzeba. a dla mnie zadbana kobieta nie miałaby nigdy nadwagi

Czyli jednak trafiła.

Nie będę broniła jej faceta, bo go nie znam, ale ocenia tak, bo pewnie z takimi miał do czynienia - pełno tego dziadostwa chodzi po ulicach...

Co oczywiście nie znaczy, że każda pomalowana jest pustakiem.

Ale co, skoro ja lubię mieć makijaż i pomalowane paznokcie? ;-)
Mam masę ozdób, w zasadzie okradam sklep New Nails ze wszystkiego co mają. Zawsze zależało mi na wyglądzie i nie zamierzam tego zmieniać, bo ktoś uważa, że to sztuczne. Liczy się przede wszystkim moje zdanie ;-)

nie uważam, że brak makijażu = zaniedbanie.

ale myślę, że strój i makijaż treba umieć dobrać do sytuacji.

na plażę, basen, siłownie, do parku na bieganie makijaż jest niepotrzebny.

ale nie wyobrażam sobie iść do pracy bez makijażu. kiedy pracuje się z ludźmi, a twarz jest wizytówką, makijaż (nawet niech to będzie make-up no make-up) jest moim zdaniem potrzebny. twarz wygląda ładniej i estetyczniej. jak idę np. do banku, to nie chcę oglądać cieni pod oczami po nieprzespanej nocy u pani X, pryszcza pani Y, ani zaczerwienionego od kataru nosa pani Z. nie czarujmy się - idealna cera to rzadkość... dla mnie makijaż to element dress code'u.

a na imprezę to już w ogóle lubię poszaleć z makijażem. to dla mnie niesamowite, jak można ciekawie wyglądać z makijażem, dobierać do stroju, bawić się nim. można też czasem fajnie dobrać go do stylizacji. wiem, że potrafię przy tym nie wyglądać jak tapeciara. w ogóle nie dziwię się facetom, bo oni się nie malują. ale wiele dziewczyn utożsamia mocny makijaż z byciem plastikową lalą. a tymczasem typowa tapeciara wcale nie musi używać wiele kosmetyków - ona z reguły nakłada ich wcale nie tak wiele, ale grube warstwy. tona podkładu, gruba warstwa cienia, lepiący błyszczyk, czarna krecha na górnej i dolnej powiece, to prosta droga, żeby wyglądać tak:

dla porównania, myslę, że to co ma na sobie ta pani to:

korektor, podkład, puder sypki, róż, bronzer, rozświetlacz, cienie do oczu, eyeliner, cień do brwi (albo henna na brwiach), pomadka.

 

ale niestety opinie, że kobieta umalowana to tapeciara najczęściej wygłaszają dziewczyny, które o makijażu nie mają pojęcia.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.