1 września 2012, 11:15
Byłam z rodzicami na Jasnej Górze. Pominę już fakt, że do miejsce święte, w którym z reguły księża powinni służyć radą i pomocą, wysłuchać spokojnie, porozmawiać... Ale ja doznałam szoku, jeszcze tak złej spowiedzi nigdy w życiu nie miałam.
Ksiądz (starszy był) nie dał mi dojść do słowa, zbeształ mnie i zrównał z ziemią, powiedział,że:
"jestem naiwna", "chlopak najprawdopodobniej zostawi prędzej niż mi się wydaje, że żadnego ślubu nie będzie, bo on mnie nie traktuje poważnie", "zrobi mi dzieciaka i zostane sama". Na koniec, przy rozgrzeszeniu powiedział z powątpiewaniem "a ty się w ogóle poprawisz?" dodał jeszcze, że "mam leżeć krzyżem i błagać o wybaczenie",
nie dał mi dojść do słowa, nie dał wyznać żalu za grzechy, chciałam z nim porozmawiać o mojej sytuacji, ale wyszłam z tego konfesjonału szybciej, niż myślałam. Moja spowiedź trwała minutę, w tym większość czasu zajęło gadanie księdza, jaka to jestem nieszanująca się.
Strasznie mnie to bolało, rozpłakałam się i wściekłam jednocześnie.
Też miałyście w swoim życiu takie sytuacje? Jak się po nich zachowywałyście?
Bo przyznam, że ja mam ochotę znowu nie modlić się i nie chodzić do spowiedzi, bo poczułam się upokorzona, jakby mi dał ktoś z placka w twarz...
- Dołączył: 2012-05-07
- Miasto: Cocojambo
- Liczba postów: 177
1 września 2012, 15:53
Mi ksiądz kiedyś powiedział dokładnie to co Tobie... "zrobi Ci dzieciaka"; "zostawi Cię"; "to nie jest książę na białym koniu" i takie tam.. I to była moja ostatnia spowiedź :D
1 września 2012, 16:01
Esperanza26 napisał(a):
Aj, aj ... każdy kto mieszka w okolicach lub w Częstochowie, wie , że na Jasną Górę do spowiedzi się nie chodzi
Dokładnie. Ale dziewczyna poszła i się zraziła. Ja w ogóle zraziłam się do kościoła i 'wzorowych' księży od siedmiu boleści. A jestem osobą wierzącą.
1 września 2012, 16:18
MissP. napisał(a):
Esperanza26 napisał(a):
Aj, aj ... każdy kto mieszka w okolicach lub w Częstochowie, wie , że na Jasną Górę do spowiedzi się nie chodzi
Dokładnie. Ale dziewczyna poszła i się zraziła. Ja w ogóle zraziłam się do kościoła i 'wzorowych' księży od siedmiu boleści. A jestem osobą wierzącą.
No, nie wiedziałam, no bo skąd...
- Dołączył: 2012-02-22
- Miasto:
- Liczba postów: 663
1 września 2012, 16:40
Dla mnie Bog i kosciol to dwie rozne sprawy. Nasza religia wiecznie wpedza nas w poczucie winy, kaze nam zalowac normalnych zdrowych rzeczy, przychodzic do kosciola i spowiadac sie obcemu czlowiekowi z najbardziej intymnych spraw, ktorych nie powiedzielibysmy rodzicom. Tematu seksu przedmalzenskiego jako grzechu nawet nie bede zaczynac, bo mnie nosi. Od wielu lat nie uznaje spowiedzi, bo bedac nadstolatka zdalam sobie sprawe,ze spowiadalam sie z poczucia winy, bo tak mnie od malego uczono, a tak naprawde spowiedz byla dla mnie stresujaca, nie przynosila zadnej ulgi i byla wedlug mnie rodzajem kontroli sprawowanej przez kosciol w moim miescie. W ktoryms momencie trzeba sie zastanowic,czy to co czego nas uczono w dziecinstwie naprawde jest dla nas dobre.
- Dołączył: 2009-06-17
- Miasto: somewhere over the rainbow
- Liczba postów: 196
1 września 2012, 16:57
A ja mam wyjątkowe szczęście do dobrych spowiedzi i dobrych księży, ale zdarzyło mi się nie dostać rozgrzeszenia (mieszkałam z narzeczonym bez ślubu). Kapłan jednak bardzo starał się ten brak rozgrzeszenia umotywować, że pomimo tego, że zupełnie się z nim nie zgadzałam wyszłam z tego konfesjonału bez rozgrzeszenia ale nie wkurzona, czy zdołowana. Na dobrą spowiedź zawsze można umówić się indywidualnie, zwłaszcza wtedy, gdy mamy jakieś wątpliwości, problem... Trudno oczekiwać wspaniałej spowiedzi, gdy ma ona miejsce minutę przed Mszą świętą lub podczas niej (chociaż i takie dobre miałam). I trzeba też pamiętać, że chociaż to sakrament, w którym spotykamy się z Jezusem, wiele zależy też od naszego przygotowania i od kapłana. Nie rezygnuj z wiary i kościoła tylko dlatego, że trafiłaś na złego spowiednika :).
- Dołączył: 2010-08-10
- Miasto: Hokkaido
- Liczba postów: 6384
1 września 2012, 16:58
Ha! Kiedyś byłam też w takiej spowiedzi, też w jakimś takim "znanym miejscu", nie wiem, czy nie na Jasnej Górze i ksiądz zrobił focha, że dokładnie nie pamiętam, kiedy byłam ostatnio u spowiedzi. To pare lat temu było(mniejsza byłam), rozpłakałam się i do komunii nie chciałam iść.
- Dołączył: 2011-11-12
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1341
1 września 2012, 17:21
Odradzam chodzenie do spowiedzi. Masz wysłuchiwać kazań i dostawać rozgrzeszenie od jakiegoś kolesia, który nie jest żadnym świętoszkiem? To twoje życie i nie musisz żyć zgodnie z tym co ci ktoś nagada, tylko zgodnie z własną logiką i sumieniem. Jeśli wiesz, że zrobiłaś coś źle wg twojego sumienia, to pewnie tego żałujesz i zawsze możesz stawać się lepszym człowiekiem. Nie musisz o tym mówić jakiemuś panu w konfesjonale :) Jak chcesz się komuś zwierzyć, to możesz komuś bliskiemu, księża uwielbiają tak czasem coś palnąć i straszyć piekłem za rzeczy, które w zasadzie nie są niczym złym. Ja nie chodzę do spowiedzi od lat, ale to nie przeszkadza mi w wierze w Boga i modleniu się. Czuję się dużo lepiej obecnie, kiedyś traktowałam spowiedź jako przykry obowiązek comiesięczny, bo koleżanki z klasy szły i tak się przyjęło. Teraz normalnie sobie żyję, staram się żyć dobrze i być szczęśliwa i tyle. Modlitwa może pomagać człowiekowi, a spowiedź to moim zdaniem wymysły, coś jak darmowa wizyta u kiepskiego psychologa ;)
- Dołączył: 2012-07-17
- Miasto: Góra Kalwaria
- Liczba postów: 18
1 września 2012, 18:07
http://www.youtube.com/watch?v=7_aJGG1aAac
Polecam obejrzeć do końca.
Ja osobiście mam różne doświadczenia ze spowiedzią, nie zawsze trafia się na "super" spowiednika, ale ja też nie jestem taka "super" pod każdym względem. Ponadto niezależnie od tego jakiego człowieka spotkamy w konfesjonale, to on nam udziela "Bożego przebaczenia", i on bierze potem na swoje sumienie odpowiedzialność za to, że udzielił nam rozgrzeszenia zgodnie ze słowami Jezusa Chrystusa "komu odpuścicie", więc mamy za co być mu wdzięczni. Bo kapłan taki czy inny, robi dla nas coś czego sami nie jesteśmy wstanie zrobić.
Tylko trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy ja w to wierzę.
Jeśli nie, a warto być szczerym przed sobą, to wtedy faktycznie spowiedź może być tylko i wyłącznie przykrym doświadczeniem. A moja rodzina pomodli się dziś wieczorem za tych wszystkich księży, o których piszecie, że sprawili Wam przykrość.
1 września 2012, 18:14
Jakby ktoś mnie siłą zaciągnął do kościoła i coś takiego by mnie spotkało to bym wygarnęła temu dziwkarzowi w przebraniu sługi bożego wygarnęła co myślę o nim i tej pseudo wierze która już dla mnie staję się sektą jak niektórych posłucham jak ślepo we wszystko wierzą...:/
Masakra.
Współczuje.
Ja znam kilku księży z mojej okolicy i nie mam dobrego zdania o nich. Wielu z nich także usłyszało co myślę o kościele i jemu służących...
- Dołączył: 2009-10-08
- Miasto:
- Liczba postów: 262
1 września 2012, 18:33
Jestem osoba nie wierzaca , szanuje poglady innych i nigdy nie komentuje takich tematow , jednak.... tak na zdrowy rozum , mowicie obcym mezczyznom o swoich prywatch sprawach i jeszcze macie w odpowiedzi "lezec krzyzem " ,no comment !