Temat: pies, co robić?!!!

Cześć, od kilku dni gdy wychodze ze swoim psem widze kilka bloków za moim bezpańskiego psa, który siedzi pod jednym blokiem i pod jedną klatką!! Widze go rano, po południu i wieczorem i nie wiem co mam zrobić?!!!  Tzn. skoro on siedzi w jednym miejscu(tak mi sie wydaje) to moze go ktoś po prostu wyrzucił?? Nie wiem, bo nie znam nikogo z tego bloku... :/  Pies jest łagodny, nie rzuca się do innych psów, ani ludzi, jest do kolan czarny o gładkiej sierści.  Ja go nie moge przygarnąć bo rodzice sie ledwo na jednego zgodzili, a jakbym go do domu przyprowadziła to by mnie razem z dwoma psami wyrzucili i co jest (największą) przeszkodą mieszkam w bloku... :/  

I tu pytanie co ja mam zrobic???!!  Mam zgłosić to do TOZ'u czy co? Ja nie jestem pewna czy on czyjś nie jest, ale skoro siedzi biedny cały dzień na polu bez jedzenia i wody..?? Nie wiem.. A Jak sobie pomyśle ze on tam siedzi biedny pod klatką to ąz mi się płakać chce!! :( 

Pomóżcie coś :((

Ja na Twoim miejscu na razie odczekałabym trochę, bo też mi to trochę wygląda na wyczekiwanie pod klatką na jakąś suczkę. Takie psy potrafią siedzieć bardzo długo - głodne, czy to pada deszcz, czy słońce. I rzeczywiście wyglądają jak sieroty. A tym bardziej, że teraz jest akurat "ten czas".
Daj sobie jeszcze chociaż z tydzień, dwa. Pies bezdomny nie czatowałby tylko przed jedną klatką (blokiem). I jeżeli okazałoby się, że ten pies naprawdę czeka na suczkę, a Ty wzięłabyś go do schroniska, mogłabyś pogorszyć jego sytuację tylko. Przynajmniej ja tak to widzę.
Słuchaj, póki jest ciepło to on sobie poradzi. Zanieś mu jakieś jedzonko i wodę do picia to przynajmniej się naje. A później zadzwoń do jakiegoś schroniska (jak się zimniej zrobi).

Hmm.. najlepszy pomysl rzeczywiscie zapytac, bo z ta babcia (jak jedna z dziewczyn napisala) to moze byc prawda.. a jak zadzwonisz do TOZ-u to nie, nie musisz byc na miejscu. Mozesz tez wyslac meila ze zgloszeniem.. Ale zadzwonic chyba lepiej bo tak wlasciwie nie wiesz co z tym psem i zapytac co w takiej sytuacji powinnas zrobic..

I nie mowice, ze TOZ nie pomaga bo ja mialam kiedys taka sytuacje: Wracam z imprezy nad ranem na dworze -27st. a pies wyje jakby go ktos ze skory obdzieral (nie dziwie sie ja sama ledwo oddychalam) obok naszych blokow ludzie maja domki w wlasnie to bylo w takim domku.. na drugi dzien rozmawialam z mama i mowie, ze ludzie serca nie maja tak zwierzaka trzymac w taka pogode na dworze.. moja mama powiedziala, ze jak wracala w inny dzien poznym wieczorem z pracy sytuacja byla taka sama.. Poszlysmy tam w dzien, okazalo sie, ze dom stoi pusty (w trakcie remontu) a miska z woda zamarla... niby jest buda murowana ale zaslonieta deskami. Napisalam do TOZ-u, powiedzieli, ze w moim obrebie nie ma ich oddzialow ale obiecuja ze sie zainteresuja. I? Szlam innego dnia, pies mial nowa, postawiona bude, wypchana kocami.. nigdy wiecej nie wyl a biegal radoscie w sniegu machajac ogonkiem. Wiec mysle, ze warto zglaszac.

ja bym go nakarmiła przede wszystkim, a nie tylko użalała się, rób a nie gderaj!

i na pewno bym nie zgłosiła nigdzie, bo oglądałam program, co się dzieje z takimi psami z łapanki
Zadzwon do najblizszego schroniska. Jezeli pies uciekl wlasciciel latwiej go tam znajdzie. Jezeli wlasciciel wyrzucil lub nie szuka to pies znajdzie tam latwiej nowy dom. A przynajmniej nie zmarznie i dostanie cokolwiek do jedzenia. 
Po pierwsze zapytaj się w tym bloku czy to nie jest czyjś pies. Jak mieszkałam na pierwszym roku studiów w bloku to tam starsze państwo miało psa i go wypuszczało na cały dzień, żeby sobie chodził, bo był spokojny. A jak chciał wrócić to wchodził jak ktoś otwierał drzwi biegł pod mieszkanie w którym żył i szczekał i ktoś  go wpuszczał, i też nie miał obroży. Popytaj i sprawdź, a jak twoje przypuszczenia okażą się prawdziwe to wtedy zadzwoń w odpowiednie miejsce.
Ja mniej więcej trzy miesiące temu też znalazłam czarnego pudla. Sytuacja przedstawiała się następująco: było zimno, padał deszcz, a piesek był na smyczy przywiązany do poręczy z wejścia do klatki schodowej. Po kilku godzinach nie wytrzymałam, odpięłam psiaka, poszłam do bloku przy którym stał i spytałam się dwóch starszych pań (wiadomo one zawsze najlepiej poinformowane ;)), czy kojarzą psiaka. Zaprzeczyły.  Wsiadłam w auto i zawiozłam go do schroniska. Po powrocie zrobiłam 10 ogłoszeń i rozwiesiłam w strategicznych miejscach na osiedlu. Dodam, że właściciel się znalazł.
Zglos to do TOZ lub do pogotowia dla zwierzat. Powiedz jaka jest sytuacja i oni w razie czego Ci pomoga lub powiedza z kim sie kontaktowac. Zawsze mozesz zadzwonic tez do weterynarza (jakiegos dobrego), bo oni tez maja kontakty.
Ja tak zrobilam tutaj w Irlandii i weterynarz powiedzial mi gdzie mam dzwonic, zeby zajeli sie chorym, bezdomnym kociakiem.

Edit: Czytalam posty wczesniej i moze faktycznie najpierw zanies mu cos do picia i do jedzenia i popytaj ludzi z tego bloku czy wiedza czyj to pies. Jesli niczego sie nie dowiesz wtedy dzwon gdzie trzeba. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.