- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 sierpnia 2012, 21:38
2 sierpnia 2012, 10:04
2 sierpnia 2012, 10:16
Edytowany przez wrednababa54 2 sierpnia 2012, 10:22
2 sierpnia 2012, 10:27
2 sierpnia 2012, 10:53
2 sierpnia 2012, 11:04
Ludzie,
wiara a kościół to dwie inne rzeczy. Jeśli chodzi o spowiedź, to
instytucja ta została wprowadzona na Soborze IV Laterańskim w 1215
roku. Nie ma w Biblii słowa o tym, że trzeba się spowiadać przed
człowiekiem w konfesjonale. Dużo jest za to o spowiedzi 'serca',
czyli takich wewnętrznych przeprosinach Boga. Poza tym, 'spowiedź'
została wprowadzona po to, aby śledzić społeczeństwo i sprawować
nad nim kontrolę oraz aby inwigilować.
Ponadto w
średniowieczu burdele były otaczane troską Kościoła. Bo
przynosiły kasę. Wtedy też jeszcze księżom wolno się było
żenić, ale ich dzieci stawały się niewolnikami kościoła.
Chodziło o to, żeby księża nie roztrwaniali kościelnego majątku.
I żeby ich dzieci nie mogły się powoływać na powszechne prawo
dziedziczenia tytułów.
Generalnie lepiej
poczytać Biblię i mieć swój rozum, niż trząść się ze strachu
przed księdzem w konfesjonale i iść do spowiedzi tylko dlatego, bo
"to grzech i muszę się wyspowiadać". "Muszę"?
Nic nikt nie musi- jeśli uważasz to za grzech, za coś złego, to
tak po prostu nie robisz i nie będziesz robić. A jak kochasz
swojego partnera, nie krzywdzisz nikogo tym, to co w tym złego? Moim
zdaniem to jest piękne i to się liczy.
Ja
wyznaję zasadę- żyj tak, żeby być po prostu dobrym
człowiekiem i nikogo nie krzywdzić:)
2 sierpnia 2012, 11:22
2 sierpnia 2012, 11:31
jeszcze zalezy od księdza. Jeden jest normalny i da Ci rozgrzeszenie a drugi jeszcze na Ciebie nakrzyczy i zwyzywa od ladacznic. Znam taką sytuację.
Nooo! A trzeci dopyta o szczegóły, żeby się podjarać.
2 sierpnia 2012, 12:26
tak, spowiadałabym się, gdybym popełniała ten grzech :) z innych intymnych grzechów sę spowiadałam. nieważne - co. ważne ,że grzech :)
2 sierpnia 2012, 13:08
vibeke33 mnie jeszcze bardziej....dwoje ludzi, kochających się, oddanych sobie do granic, którym kultura i środowisko nie pozwala na zawarrcie małżeństwa (jakbym chciała brać ślub na studiach to mogłabym się nie pokazywać w domu) grzeszymałżeństwo, oddane sobie bez reszty gdy Ty akceptujesz każdy centymetr ciała Twojego partnera i odwrotnie, gdy nie robi tego w 'jedyny słuszny sposób" też grzeszy, po przeczytaniu artykułu vibeke33, nie chce mi się brać ślubu, bo to nic nie pomoże, chcę być dobrą partnerką, dostawać i dawać przyjemność, chcę kochać mojego mężczyznę całe życie, każdego dnia bardziej, chcę być jego i tylko jego, chcę pewnego dnia mieć z nim dzieciALE CHCĘ ŻEBY TE DZIECI MIAŁY GODNE ŻYCIE!!nie będą go miały bez moich studiów, pracy, muszę poczekać z poczęciem na moment, gdy moja dojrzałość i status materialny będą mi na to pozwalały.... nie chcę nikogo krzywdzić, chcę być szczęśliwa, chcę, żeby moje dzieci i mój mąż byli jeszcze bardziej szczęśliwi..NIESTETY, JESTEM GRZESZNICĄ.
we wszystkim moge sie zgodzić z Toba... kosciół katolicki tak na prawde sam sobie zaprzecza... kaze życ zgodnie z dekalogiem, przykazaniami, a sam co? jeden ksiądz jeździ jaguarem, inny mercedesem czy maybachem, to jest skromność? a co z tą sytuacja, kiedy ksiądz nie wezwał pogotowia do swojego nowo narodzonego dziecka? nie popełnił on żadnego grzechu? no jak to ma być niby... kosciół głosi wartości nieaktualne do dzisiejszych czasów... bo któż z nas jest w stanie w jedyny słuszny sposób uprawiać seks, kiedy to dochodzi do zapłodnienia, i tak niby zawsze, że jak kobieta urodzi to nastepnie znów jedyny słuszny sposób i tak co roku kolejne dziecko pojawiałoby sie na świecie? a kto byłby w stanie wychować je, zapewnić im odpowiedni i godny człowieka byt? a poza tym kto by chciał mieć taką duża ilość potomstwa? wiem, że dzieci to błogosławieństwo, ale człowiek nie jest maszyna... nie pamietam kiedy byłem u spowiedzi po raz ostatni, moja przygoda z kosciołem skonczyła się jakos po komunii, 12 lat temu... potem chodziłem z rodzicami ale to już nie było to samo, jakby się cos wypaliło, dotarło do mnie to wszystko co teraz wiem, ze i owszem, zdarzają się na prawde fajni księża, którzy zapalą, wypiją, są z innego, młodszego pokolenia i wiedzą jak dotrzeć do młodych ludzi, a są tacy którzy codziennie na podwójnym gazie, gdzieś na boku kochanka, wycieczki za pieniądze tacowe, rok w rok nowe samochody, bo księdzu nie przystoi przecież jezdzic byle czym.... kosciół był, jest i będzie przepełniony obłudą... jedna wiara, jeden bóg ale przykazania dla wiernych, księża mogą robić co im się podoba psując tym samym wizerunek koscioła...