Temat: Słodycze a okres

Mam ogromny problem z poskromieniem apetytu na słodycze właśnie w trakcie trwanie okresu. Zawsze staram się ograniczać je do minimum, natomiast podczas @ chęć zjedzenia czegoś słodkiego staje się tak silna, że ulegam zachciankom. I teraz przysłowie: "Apetyt rośnie w miarę jedzenia" doskonale oddaje to co się ze mną dzieje. Przeważnie gdy czegoś posmakuję sięgam po to kolejny i kolejny raz... Też tak macie? Nie wiem jak poradzić sobie z tą ogromną ochotą na słodycze w trakcie @.
Jak się dzisiaj okazało - też tak mam;p

jak sobie z tym radzic??!?!

Pasek wagi

Posłużę się gotowcem:

"Co się dzieje w organizmie po zjedzeniu cukru? Wyjaśnia mgr Kaja Karwowska, dietetyk [...]odpowiedzią organizmu na podwyższone stężenie glukozy we krwi jest wydzielenie przez trzustkę insuliny, która obniża stężenie tego węglowodanu we krwi. Im bardziej gwałtowny wzrost stężenia glukozy we krwi, tym większe wydzielanie insuliny, a co za tym idzie większy spadek stężenia glukozy. Proces tak gwałtownych wahań nazywany huśtawką glikemiczną."

Im więcej zjemy cukru tym więcej organizm wyrzuci insuliny, ta szybko spali glukozę i organizm woła a z czasem krzyczy o coś słodkiego. Dla mnie receptą jest gorzka czekolada. Nie lubię jej zbytnio a jednocześnie nie  mam poczucia że wszystkiego sobie odmawiam - i tak  leży sobie tabliczka przez dwa tygodnie, czasem miesiąc. W marketach alejki ze słodyczami omijam szerokim łukiem. Najtrudniej mam gdy dostanę jakieś dobre słodycze, bardzo mnie "bolą" gdy leżą (uff)

Ja na szczęście tak nie mam i bardzo dobrze. W ogóle prawie niegdy nie mam wilczego głodu na konkretne jedzenie i prawdę mówiąc nie umiem sobie tego wyobrazic. W ogóle ja mam ten okres a czuję się jakby go w ogóle nie było, u mnie nic się wtedy nie zmienia.

Myślę że najważniejszym jest trzymać się zaplanowanych posiłków i mieć tę świadomość że nam nie wolno. Ja sobie nie wyobrażam jedzenia między posilkami- tak się wyszkolilam B-)

O matko, to dobrze, że tu trafiłam, bo męczyłabym się chyba aż do śmierci. Własnie mam pierwszy dzień i chodzę po ścianach za kawałkiem czekolady. Chyba posmaruję sobie kawałeczek chleba masłem orzechowym z dżemem :) 

ale po co sie meczyc i sobie odmawiac? :?niezaspokojona chec zjedzenia czegos i tak wroci. ze zdwojona moca.:PP i wtedy zamiast zadowolenia sie batonikiem, pochlonie sie cala tabliczke czekolady, paczke ciastek, wygrzebie jakies niedojedzone orzeszki w slonej skorupce (musi byc balans kslodnie-slone:PP) i na koniec zdenkuje lyzka sloik Nutelli, zeby sie juz calkowicie zaslodzic.:PP byle bylo slodko i mdlo, az do bolu brzucha, az do porzygu.(wymiotuje) i pozniej na jakis czas bedzie dosyc tego dobrego,  wstret ten jednak szybko minie i wroci apetyt. i tak w kolko. nie lepiej regularnie dawkowac sobie te slodkie przyjemnosci? regularnie, w rozsadnych ilosciach. np. w ramach deseru po obiedzie, do popoludniowej kawy. zazwyczaj po obiedzie jestesmy najedzeni, wiec nie wsuniemy od razu calej blachy ciasta, jest szansa ze podzielimy sie nia z pozostalymi czlonkami rodziny /poczetujemy kumpele /zostawimy cos na pozniej.(mysli);)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.