Temat: Spowiedź po latach.

Vitajcie ;)

Ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad Spowiedzią.
Przyznam się szczerze, że nie pamiętam kiedy raz byłam u spowiedzi... było to 6, 4 lub 2 lata temu...
W pewnym sensie nie do końca uznaję idei spowiadania się w konfesjonale... wynika to z tego co się działo w moim życiu, rozpadu mojej rodziny, z tego czego naoglądałam w televizji, z nieudolnego nauczania księdza na religii, z różnych afer w mojej parafii... wiem, nie każdy Ksiądz jest taki zły, niektórzy naprawde mają powołanie... ale jakoś mnie do tego nie ciągnie... wole sama w kościele przeprosić Boga za swoje grzechy... tak jak np w Protestantyzmie jest spowiedź powszechna.... bo w gruncie rzeczy spowiedź służyła niegdyś do kontrolowania ludu przez panujących duchownych, którzy dzięki temu wiedzieli co się dzieje na ich ziemi...

Ale tym o co chodzi mi konkretnie w tym poście to pytanie...
Jak dawno nie byliście u spowiedzi i dlaczego? 

Ja mimo tych wszystkich swoich powodów i "nie do końca uznawania idei spowiedzi" czasem myślę o tym by do niej przystąpić... ale to szybko mija...

jaki Wy macie pogląd?
Byłam kiedyś (może 5 lat temu)
Wygadałam się i ...tyle.
Powiedziałam,że  jestem rozwiedziona i żyję z rozwodnikiem i dostałam rozgrzeszenie z zakazem przyjmowania komunii.
Następna sytuacja,która mnie całkowicie zniechęciła  do kościoła jako instytucji to fakt,że ksiądz chodząc po kolędzie gdy dowiedział się, że żyję " na kocią łapę" opuścił mój dom.Tak po prostu.....  a niech spada książunio na drzewo liści pompować.Zakłamane towarzystwo  wzajemnej adoracji.Są na pewno i tacy z powołaniem, ale ja na takich nie trafiłam.Wierząca jestem ale nie praktykuję.
Pasek wagi
ja u spowiedzi chyba ostanti raz bylam przed chrzet mojego chrzesniaka, -7 lat temu okolo. i tylko dlatego ze no wypadalo. od pierwszej spowiedzi chodzilam co miesiac przez kilka lat (do liceum), potem przyjaciolka zaczela mnie namawiac zebysmy nie szly na msze tylko gdzies indziej, i wtedy to juz bylam w tym wieku(15-18lat) w ktorym probujesz sobie to wszystko poukladac i zrozumiec o co chodzi i moja wiara sie bardzo zachwiala ze tak powiem. potem po liceum wyjechalam do irladnii i anglii, australii, poznalam duzo ludzi roznych wyznan i religii, teraz w brazylii moj maz mi mowi o tych co zalozyli kosciol zeby wyludzac pieniadze od biednych ignoranotow- ze niby moga sobie wykupic miejsce w niebie. i zastanawialam sie czy nasza religia jest w 100%  prawdziwa?  wiara jest na pewno potega, moze uzdrowic (placebo), dodac sil w dozeniu do czegos. nasza wiara strasznie ogranicza moim zdaniem i jest archaiczna. i wierzymy w nia tylko dla tego ze tak zostalismy wychowani.
bo jak wyjasnic ze Maryja byla dziewica i zaszla w ciaze?  nie mowie ze Bog nie istnieje, bo tak naprawde nikt nie wie co jest ''potem''.
Pasek wagi

Tula. napisał(a):

Spowiedź spowiedzią, ja wierzę w Boga i Kościół ale nie w księży. Bo zdarzają się naprawdę cudowni(jak nasz nowy proboszcz) ale też tacy, którym zależy na kasie i spokoju. 2 Przykłady1 Ksiądz, który uczył mnie religii, wikarym którejś parafii-koledzy spotkali go w pizzerii z dwoma młodymi dziewczynami(ok 17-18 lat) on około 35 lat, ubrany normalnie bez koloratki. Powiedzieli do niego "niech będzie pochwalony..." a ten ich w szkole opieprzył, że nie powinni tak robić tylko normalnie dzień dobry(pewnie podryw mu popsuli)


O rany, nas też ksiądz zabierał np. do Pragi na wycieczkę (byłam we wspólnocie), i też do niego wszyscy mówili na Ty, nie było w tym ani podrywu, ani żadnych innych teorii spiskowych, że sobie wziął dupeczki na rwanie...A że chłopcy w parafii byli ministrantami, a we wspólnocie był tylko jeden i same laski, no cóż ;-)
Mnie najbardziej mierzi, że alimenty dzieci księży którzy sami nie regulują tego obowiązku są opłacane z konta Caritasu. Jak mają dzieci to powinni na nie łożyć ze swojej pracy. Jednak to i tak jest jedyna organizacja oprócz hospicjum w moim mieście, którą wspomagam.
Są księża i księża - jak to ludzie - jedni do serca przyłóż a inni, że bez kija nie podchodź.
Pasek wagi

wykrzyknikk napisał(a):

elle4 napisał(a):

Rozumiem, że znasz konkretnego księdza, który jeździ porsche, ma dom na Majorce, utrzymuje gosposię i dzieci. Powiedz nam gdzie poznałaś takiego księdza? Jak zwykle rzeczy wyssane z palca.  Niech każda Pani, która uważa, że księża żyją w luksusach i jeżdżą porsche przejdą się na plebanię. Zobaczycie w jakiej biedzie niektórzy księża żyją.  ...
Masz rację!... Nie zrozumiałaś tego o czym pisałam, chodzi o to, że żyją ponad stan, nie są absolutnie żadnym przykładem jeśli chodzi o reprezentowanie Boga czy Jezusa. Jedno robią a drugie mówią a to nazywamy hipokryzją, zakłamaniem, obłudą, fałszem.


No to wrzucę swoje trzy grosze: w jednej z kurii biskupich  odbywają się przyjęcia dla "bardzo ważnych person" z różnych środowisk. Cała obsługa jest męska, kelnerami są tylko geje, po przyjęciu można skorzystać. Dobre alkohole leją się strumieniami, palone są najdroższe cygara. I to nie jest rzecz wyssana z palca bo wiem z pierwszego źródła - osoby bywającej tam.
Drugi przykład: w jednej z  malutki miejscowości położonych nad samym morzem,  księża wykupili luksusowy ośrodek, który wcześniej był kurortem dla aktorów i bardziej zamożnych ludzi. Celem była organizacja kolonii dla biednych dzieci. Dzieci były tam tylko JEDEN raz. Za to przyjeżdżają tam księża "w cywilu" ze swoimi kobietami. Można się przekonać na własne oczy. .
Także uważam, że niektórzy żyją nie tylko w luksusach ale i niezgodnie z zasadami zawodu jaki wybrali.
Pasek wagi

Schanell napisał(a):

ja latam co miesiąc jak ten debil, bo do bierzmowania idę... -.- wrrr.


Gdybym mogła cofnąć czas nie poszłabym do bierzmowania ;]

Co do występków księży - moja dobra koleżanka będąc na wakacjach w Hiszpanii zobaczyła księży z naszej parafii z kobietami - no sorry :D i z całym szacunkiem do niej nie jest zbyt kreatywna, żeby samej coś takiego wymyślić.
1,5 roku temu, przed ślubem.
A przedtem to z 15 lat temu...
ja poszlam do biezmowania bo tata mnie prosil aby dziadek nie gadal ani nie sluchal przy koledzie.

mnie drazni jak babcia albo mama mojego wtraca" a byliscie na swieta w kosciele?" "a czemu nie?" oczywiscie nie naleza do typowych fanatykow, jednak w swieta slysze ze oni poszli na msze o 10 bo nie zdazyliby nakryc do stolu i dosmazyc kotletow (dodam ze na boze narodzenie albo wielkanoc zjedza sie cala 15-17 osobowa rodzina, liczac mnie dodatkowo i byl tez chlopak przyszlej szwagierki) a oni byli o 8 bo jak rosol wstawili to poszli na msze , a tamci dopiero o 12 bo zaspali i dlatego przyjechali ostatni spoznieni na obiad o 14 (dochodzila 15)



spotykam sie na swieta w gronie rodzinnym, nie musze latac za kosciolem na pokaz bo akurat wypada
uuuu widze ładna dyskusja się rozwinęła ;o

Czy czuję potrzebę? nie wiem...
Ogólnie jestem osobą wierzącą, nigdy nie mówiłam, że jest inaczej... niepraktykującą? nie do końca...
Ogólnie nie boję się spowiedzi, nie jestem jakąś straszną grzesznicą, a krzywdy które wyrządziłam innym raczej odpokutowałam przed nimi... jedynym grzechem obrażającym Boga według kościoła, jest przedmałżeński seks, w dodatku "nie po Bożemu"... ale ja akurat tego nie żałuje, więc jak miałabym za to przepraszać? jedynym czego bałabym się wyznać to czasu, jak dawno nie byłam... choć "Boga bardziej cieszy nawrócenie jednego grzesznika, niż 9ciu świętych"...

Wiem, że gdy przyjdzie pora do tej spowiedzi przystąpię... może jeszcze nie w tym roku... może nie w przyszłym, nie wiem... 

Kiedyś poszłam do kościoła po dłuższej nieobecności... i bardzo czułam się tam dziwnie...
Wszyscy wstawali na raz, klękali na raz, mówili jednym głosem, a kapłan stał z uniesionymi rękami... niby zawsze to tak było, jednak jakoś tak inaczej to odebrałam...

Pytanie zadałam w sumie nie wiedząc czy chcę byście mi powiedzieli, że trzeba iść, czy byście powiedzieli, że to nie ma sensu...

Czasem tylko mam takie rozterki... 
jedno w czym się utwierdziłam, to że się tej spowiedzi nie boję... nie do końca ją uznaję, ale jeśli już mam coś robić, to chcę zrobić to dobrze, bo w Boga wierzę i czuję przed nim respekt.

Myślę że wiara jest sprawą bardzo indywidualną... 
Nie chodzę do kościoła, jedynie przy okazji jakichś uroczystości... 
Święta obchodzę... bo jest to także część tradycji, kultury, tak zostałam wychowana i poza tym obchodzi je moja rodzina... 
Ślub kościelny wezmę, nie dla pokazu.. ale dlatego, że ślub cywilny jest tylko papierkiem, a kościelny jest połączeniem duchowym, przyznaniem się do miłości w obecności bliskich i Boga, jest nierozerwalnym związaniem, które można zawrzeć tylko raz na całe życie i to jest piękne... a jak już pisałam wcześniej,  wierzę.

Jestem osobą młodą mam 22 lata, nadal poszukuję siebie i jestem na zakręcie życia... nie wiem co przyniesie przyszłość i jak ukierunkuje się moja wiara... ale myślę, że wszystko jest na dobrej drodze ;) choć nie wiem jeszcze dokąd ona prowadzi.

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.