Temat: Spowiedź po latach.

Vitajcie ;)

Ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad Spowiedzią.
Przyznam się szczerze, że nie pamiętam kiedy raz byłam u spowiedzi... było to 6, 4 lub 2 lata temu...
W pewnym sensie nie do końca uznaję idei spowiadania się w konfesjonale... wynika to z tego co się działo w moim życiu, rozpadu mojej rodziny, z tego czego naoglądałam w televizji, z nieudolnego nauczania księdza na religii, z różnych afer w mojej parafii... wiem, nie każdy Ksiądz jest taki zły, niektórzy naprawde mają powołanie... ale jakoś mnie do tego nie ciągnie... wole sama w kościele przeprosić Boga za swoje grzechy... tak jak np w Protestantyzmie jest spowiedź powszechna.... bo w gruncie rzeczy spowiedź służyła niegdyś do kontrolowania ludu przez panujących duchownych, którzy dzięki temu wiedzieli co się dzieje na ich ziemi...

Ale tym o co chodzi mi konkretnie w tym poście to pytanie...
Jak dawno nie byliście u spowiedzi i dlaczego? 

Ja mimo tych wszystkich swoich powodów i "nie do końca uznawania idei spowiedzi" czasem myślę o tym by do niej przystąpić... ale to szybko mija...

jaki Wy macie pogląd?
Ja tu czegoś nie rozumie... Idą do Spowiedzi osoby wierzące? tak? więc jak można pisać, że ktoś nie chce wyjawiać swoich grzechów przed księdzem? przecież po pierwsze, ksiądz musi zachować tajemnice, po drugie, jest on "pośrednikiem" Boga, w jego imieniu odpuszcza grzechy, bo ma jego "umocowanie", daje pokute. Ja dopiero idąc do spowiedzi, słysząc rozgrzeszenie czuje oczyszczenie, ulgę na duszy... nie wystarczy pomyśleć, ze się żałuje, aby dostać rozgrzesznie... choć wiadomo, mogą być takie przypadki, np. w chwili śmierci...

sylwia26g napisał(a):

Ja tu czegoś nie rozumie... Idą do Spowiedzi osoby wierzące? tak? więc jak można pisać, że ktoś nie chce wyjawiać swoich grzechów przed księdzem? przecież po pierwsze, ksiądz musi zachować tajemnice, po drugie, jest on "pośrednikiem" Boga, w jego imieniu odpuszcza grzechy, bo ma jego "umocowanie", daje pokute. Ja dopiero idąc do spowiedzi, słysząc rozgrzeszenie czuje oczyszczenie, ulgę na duszy... nie wystarczy pomyśleć, ze się żałuje, aby dostać rozgrzesznie... choć wiadomo, mogą być takie przypadki, np. w chwili śmierci...


Czego Ty znowu nie rozumiE?

wykrzyknikk napisał(a):

sylwia26g napisał(a):

Ja tu czegoś nie rozumie... Idą do Spowiedzi osoby wierzące? tak? więc jak można pisać, że ktoś nie chce wyjawiać swoich grzechów przed księdzem? przecież po pierwsze, ksiądz musi zachować tajemnice, po drugie, jest on "pośrednikiem" Boga, w jego imieniu odpuszcza grzechy, bo ma jego "umocowanie", daje pokute. Ja dopiero idąc do spowiedzi, słysząc rozgrzeszenie czuje oczyszczenie, ulgę na duszy... nie wystarczy pomyśleć, ze się żałuje, aby dostać rozgrzesznie... choć wiadomo, mogą być takie przypadki, np. w chwili śmierci...
Czego Ty znowu nie rozumiE?


Nie rozumie wyjaśnienia, że ktoś nie idzie do spowiedzi, bo nie będzie mówił grzechów księdzu, który też grzeszy.

Agaszek napisał(a):

Można wierzyć w tzw."siłę wyższą" nie przynależąc jednocześnie do żadnego kościoła ...


i tak wlasnie robie. i mam sie swietnie, bez spowiedzi, mam swoje sumienie, a wierze w sile dobra i czysta, i jedyna zasada ktora mam zamiar sie w zyciu kierowac to:"jesli nie krzywdzisz nikogo, to nie robisz nic zlego" (apropo np seksu czy antykoncepcji czy homoseksualistow).

ojciec Pio moze i byl szarlatanem, nie wiem, nie znam ;) ale przynajmniej, w moim odczuciu hipokryta nie byl.
Ahh to wszystko takie ciekawe, gdzie Wy chodzicie do tych kościołów,
że trafiacie na takie perełki, naprawdę, zazdroszczę ;-)

Księża jeżdżą samochodami, no tak, bo sobie na nie zarobili,
nie każdy ksiądz ma brykę z salonu, ale o tym nie wspomnicie.
Nie wiem, czy kiedykolwiek byłyście na jakiejkolwiek plebanii,
widziałyście pokoje księży.
Ale pewnie tam same plazmy, dziw. i koks :D

Co do kontroli wiernych, może i tak było, ale kiedy to było...?
Mam się nie spowiadać, bo sto lat temu ktoś coś kontrolował?
Bzdura.

I zgadzam się ze stwierdzeniem, że skoro nie wierzycie w instytucję kościoła,
to po co śluby, komunie i chrzty?
Zawsze mnie to drażni.
Albo się wierzy, i wtedy przyjmuje się wszystkie narzucone obowiązki i prawa,
albo się nie wierzy, i nara na wieki wieków.

Nikt nie mówił, że wiara jest przyjemna, i wszystko ma być dostosowane pod moje widzimisię,
bo jaki w tym sens? Trochę wyrzeczeń nikomu nie zaszkodziło.

Ja siebie rozgrzeszam codziennie z tabliczki czekolady,
i gówno mi to daje.
Żle zrobiła, oj źle, wybacz mi Panie, że jestem grzeszna i daję się pokusom.
Nigdy jakoś to nie pomogło.
ja latam co miesiąc jak ten debil, bo do bierzmowania idę... -.- wrrr.
Najważniejsze że Ty nie masz takich ciągot jak oni, na pewno lepiej zafiniszujesz ;)
Choć pamiętaj że ponoć będziemy przede wszystkim rozliczani z miłosierdzia względem bliźnich.
Pasek wagi

cancri napisał(a):

Ahh to wszystko takie ciekawe, gdzie Wy chodzicie do tych kościołów,że trafiacie na takie perełki, naprawdę, zazdroszczę ;-)Księża jeżdżą samochodami, no tak, bo sobie na nie zarobili,nie każdy ksiądz ma brykę z salonu, ale o tym nie wspomnicie.Nie wiem, czy kiedykolwiek byłyście na jakiejkolwiek plebanii,widziałyście pokoje księży.Ale pewnie tam same plazmy, dziw. i koks :DCo do kontroli wiernych, może i tak było, ale kiedy to było...?Mam się nie spowiadać, bo sto lat temu ktoś coś kontrolował?Bzdura.I zgadzam się ze stwierdzeniem, że skoro nie wierzycie w instytucję kościoła,to po co śluby, komunie i chrzty?Zawsze mnie to drażni.Albo się wierzy, i wtedy przyjmuje się wszystkie narzucone obowiązki i prawa,albo się nie wierzy, i nara na wieki wieków.Nikt nie mówił, że wiara jest przyjemna, i wszystko ma być dostosowane pod moje widzimisię,bo jaki w tym sens? Trochę wyrzeczeń nikomu nie zaszkodziło.Ja siebie rozgrzeszam codziennie z tabliczki czekolady,i gówno mi to daje.Żle zrobiła, oj źle, wybacz mi Panie, że jestem grzeszna i daję się pokusom.Nigdy jakoś to nie pomogło.


Zgadzam się z Tobą w pełni:)

cancri napisał(a):

Ahh to wszystko takie ciekawe, gdzie Wy chodzicie do tych kościołów,że trafiacie na takie perełki, naprawdę, zazdroszczę ;-)Księża jeżdżą samochodami, no tak, bo sobie na nie zarobili,nie każdy ksiądz ma brykę z salonu, ale o tym nie wspomnicie.Nie wiem, czy kiedykolwiek byłyście na jakiejkolwiek plebanii,widziałyście pokoje księży.Ale pewnie tam same plazmy, dziw. i koks :DCo do kontroli wiernych, może i tak było, ale kiedy to było...?Mam się nie spowiadać, bo sto lat temu ktoś coś kontrolował?Bzdura.I zgadzam się ze stwierdzeniem, że skoro nie wierzycie w instytucję kościoła,to po co śluby, komunie i chrzty?Zawsze mnie to drażni.Albo się wierzy, i wtedy przyjmuje się wszystkie narzucone obowiązki i prawa,albo się nie wierzy, i nara na wieki wieków.Nikt nie mówił, że wiara jest przyjemna, i wszystko ma być dostosowane pod moje widzimisię,bo jaki w tym sens? Trochę wyrzeczeń nikomu nie zaszkodziło.Ja siebie rozgrzeszam codziennie z tabliczki czekolady,i gówno mi to daje.Żle zrobiła, oj źle, wybacz mi Panie, że jestem grzeszna i daję się pokusom.Nigdy jakoś to nie pomogło.

mnie tak samo to drażni. Ktoś nie wierzy w Boga, a bierze ślub kościelny, albo chociażby... zasiada do wigilijnego stołu. Po co? Że taka tradycja.
W ogóle, zgadzam się w tym postem w 100%.
 

wykrzyknikk napisał(a):

Katte76 napisał(a):

Nie wiem, jak do tego podejść, ale chyba wiesz, że ksiądz to normalny człowiek z Twojej wspólnoty kościoła, grzeszy jak każdy inny a z racji powołania ma czasem trudniej bo jest bardziej kuszony a to dlatego że ksiądz może bardziej zgorszyć ludzi i odsunąć ich od Boga (tak jak to widzisz w swoim przypadku). Diabeł zaciera rączki. Nie usprawiedliwiam ich, ale warto się za nich pomodlić i tak ponoć na Sądzie Ostatecznym będą mocniej rozliczani bo więcej dostali duchowego spadku. No więc spowiadasz się nie u księdza jako osoby grzesznej ale u pośrednika pomiędzy Tobą a Bogiem. Zresztą.... czasem ksiądz pijak jest bardziej pokorny od tego, który jest bardzo nabożny. Nie ma co sądzić drugich. Ja wyznaję zasadę, że każdy człowiek ma swoje dobre i swoje złe strony i nie raz się o tym przekonałam.
Oj, tak, duchowego spadku, to oni mają tyle, że przeciętny Kowalski musi na to pracować długimi latami (ba! całe życie, kosztem siebie i swojej rodziny) a na sądzie ostatecznym z pewnością będą mieli z czego się rozliczać...Dwa Porsche, dom na Majorce, utrzymanie "gosposi", dzieci, a to wszystko za pieniądze tych zbłąkanych owieczek, które śmigały wiernie do spowiedzi, bo myślały, że księżulek szczerze interesuje się ich grzeszkami.


 Porsche? Dom na Majorce? Utrzymanie "gosposi", dzieci?
 Rozumiem, że znasz konkretnego księdza, który jeździ porsche, ma dom na Majorce, utrzymuje gosposię i dzieci. Powiedz nam gdzie poznałaś takiego księdza? Jak zwykle rzeczy wyssane z palca.
 Niech każda Pani, która uważa, że księża żyją w luksusach i jeżdżą porsche przejdą się na plebanię. Zobaczycie w jakiej biedzie niektórzy księża żyją.
  Wiara jest ciężka i trudna. Wymaga inteligencji. Osoby wierzące nie idą na łatwiznę.
Kolejna sprawa: wierząca, ale niepraktykująca... Ciekawe. Wierzysz w Boga? Do Kościoła idziemy dla Boga, na spotkanie z nim, a nie do księży, koleżanki czy starszej babci. Same sobie zaprzeczacie. I gdzie tu inteligencja i logika?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.