Temat: Dlaczego utrzymujecie kontakt z byłym?

Jak w temacie... O ile w ogóle utrzymujecie...
Mój były jest teraz moim najlepszym przyjacielem. Po prostu nasza relacja lepiej się utrzymuje się na tym poziomie.
on sam piszę mimo, że mu powiedziałam wprost, że to bez sensu. ale ja nie odpisuje :D
Jeden jest najlepszym przyjacielem - dzięki niemu poznałam mojego Lubego i świetnie się wszyscy dogadujemy. O dziwo Luby zaakceptował ten fakt - mimo, że ciągle się foszy, że to przed nim zatailiśmy (przyznałam się po pół roku :D). Nie łączy nad już nic poza miłością - jak między rodzeństwem. Zawsze mogę na niego liczyć i jego w potrzebie bym nie zostawiła. Przyjaźnimy się od 7lat a "związek" był bardzo krótkim epizodem. 

Z innym spotykałam się od czasu do czasu na piwo, trochę kręcenia nosem było ale ja się z tamtym przyjaźniłam wcześniej i fajnie nam się razem gadało. Teraz już się urwało - spotykamy się rzadko, raczej przypadkowo :) 
Zero jakiś uczuć, ot zwykłe wygłupianie się i obgadywanie starych znajomych. Oboje jak zaczęliśmy chodzić na te nasze spotkania przy piwie byliśmy w stałych, długich związkach :)


Z dwoma innymi czasem się spotkam bo mamy wielu wspólnych znajomych. Ale ich już nie lubię. 



Ja nie utrzymuje żadnego kontaktu ze swoim byłym...
mój były chce mieć ze mną kontakt a ja nie mam na to ochoty. wyszedł z założenia że skoro on mnie rzucił to chce mnie mieć chociaż jako kolezankę
Pasek wagi
z jednym utrzymuję kontakt, kumplujemy się, znam jego nową dziewczynę, zawsze wzajemnie sobie pomagamy (jak byliśmy razem to nam nie wyszło i stwierdziliśmy że głupio zrywać wszelaki kontakt) do niczego między nami nie doszło więc może dlatego potrafię z nim normalnie rozmawiać.
Pasek wagi
nie utrzymuje i nie mialabym o czym z zadnym o czym rozmawiac, chociaz z jednym jestem nadal na ,,czesc''  ost. raz widzielismy sie 3 lata temu 
Bo wisi mi pieniądze za telefony do swojej obecnej laseczki, które wykonywał na mój koszt w czasie trwania naszego związku 
Pasek wagi
Utrzymuję z jednym, z którym byłam dwa lata. Sporo zła mi wyrządził, ale to już mnie kompletnie nie dotyczy, nie boli, wybaczyłam mu, nie ma we mnie względem niego już uczuć, które były kiedyś. Okazało się, że on potrzebuje pomocy, tudzież staram mu się pomóc. Nikt inny tego nie zrobi, a mnie to i tak wiele nie kosztuje. Relacja na zasadzie on może sobie być - nie przeszkadza mi, jak go nie będzie - płakać nie będę, a przy okazji może komuś pomogę.
bo mamy wspolne dzieci co prawda sa dorosle ale dalej "nasze"

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.