1 lipca 2012, 22:59
3 lata temu zachorowalam na depresje z niemojej winy jak sie okazalo mialam od lat nie leczona tarczyce a mianowicie niedoczynnosc tarczycy . Bylo mi bardzo ciezko . Nawet mialam mysli samobojcze to bylo slniejsze odemnie , nawet psychiatrzy mowili ze ja albo musze sie z tym pogodzic albo tak juz musi byc . Bylam w liceum jakos je skonczylam , przyszedl czas matur . Od zawsze mialam problemy z matematyka . Odziwo sama wyszlam z lekow odstawilam leki i wszystko jest ok do dzis . Mam zdane wszystkie przedmioty Polski , Angielski nawet bardzo dobrze i Wos ktory wybralam dla jaj a potem juz nie mozna bylo nie przyjsc i zdalam bez zadnego przygotowania .
Czego zabraklo a no wlasnie matematyki . Ale nie pisalabym tego postu jesli nie podkreslilabym ze dwa razy brakl mi 1pnkt . Widzieliscie w zyciu takiego pechowca jak ja ?? Bo ja nie widzialam nie jest to post po to zeby uzalac sie nad soba bo juz byl czas od wynikow juz uplynelo cala noc nie spalam z mysla o zdaniu ale cos widocznie bylo nie tak i zawalilam . Teraz musze znalesc sily zeby zdac w sierpniu . Przed rodzina jest mi wstyd sie przyznac wiem ze zyja ludzie bez matury ale to nie o to chodzi ja poprostu zle sie z tym czuje ze jej nie mam poprostu czuje sie gorsza od innych .
Caly rok chodzilam na lekcje nie pamietam juz kiedy mialam wakacje i kiedy tak pojechalam gdzies sobie odpoczac w tamte wakacje tez probowalam i tez 1 pnkt .
Proboje teraz w sierpniu ale jestem na skraju zalamania i nie wiem czy to jeszcze ma sens.
Mozecie sobie komentowac jak chcecie ja musialam sie jakos wyzalic . Dziekuje jesli ktos dotrwal do konca
:(
1 lipca 2012, 23:29
kiki1993 napisał(a):
Nie musisz nikomu na to odpowiadać, ale zadaj sama sobie pytanie: Czy gdyby nie było presji i usiadłabyś w domu na spokojnie z arkuszem to czy bez problemu dałabyś radę? A może uczyłaś się nie pod tym kątem? Czasami matura ma niewiele wspólnego z tym czego uczymy się w szkole... Jedyne co Ci mogę doradzić to jak wyżej napisałam wałkowanie arkuszy.
robiac w domu arkusze mialam zawsze 36% mi nie chodzi o wynik z kosmosu tylko o zdanie . chodzilam na lekcje caly rok i co spotkanie mialam oddac zrobiony arkusz a na spotkania codzilam co tydzien w miesiac w miesiac . po poltorej godziny
- Dołączył: 2012-02-06
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3201
1 lipca 2012, 23:30
Ja, oprócz powtarzania materiału, bym się też zajęła rozwiązywaniem arkuszy. Moja korepetytorka, przez cała klasę maturalną powtarzała mi, że na tym mam się skupić.
1 lipca 2012, 23:33
xysmenatrix napisał(a):
Ja, oprócz powtarzania materiału, bym się też zajęła rozwiązywaniem arkuszy. Moja korepetytorka, przez cała klasę maturalną powtarzała mi, że na tym mam się skupić.
tez tak robilam i widzisz co z tego wyszlo a w domu robilam na 36% czasami na wiecej zalezy jaki arkusz
1 lipca 2012, 23:36
robie sobie jeszcze tydzien wakacji i znowu bede zapier.... jak ta mrowka . Ale coz widocznie jestem czlowiekiem gorszej klasy nie zaslugujacym nawet na to
- Dołączył: 2012-02-06
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3201
1 lipca 2012, 23:45
babencjalasencja12 napisał(a):
robie sobie jeszcze tydzien wakacji i znowu bede zapier.... jak ta mrowka . Ale coz widocznie jestem czlowiekiem gorszej klasy nie zaslugujacym nawet na to
a ja myślę, że skoro z arkuszy rozwiązywanych w domu miałaś zawsze więcej, niż to 30% i, jak sama mówisz, kluczową rolę odgrywa tu stres, to musisz się zastanowić, co zrobić, żeby go trochę zredukować. Z doświadczenia wiem, że jeśli podchodzę do czegoś zestresowana, to mi sie nie udaje.
1 lipca 2012, 23:56
xysmenatrix napisał(a):
babencjalasencja12 napisał(a):
robie sobie jeszcze tydzien wakacji i znowu bede zapier.... jak ta mrowka . Ale coz widocznie jestem czlowiekiem gorszej klasy nie zaslugujacym nawet na to
a ja myślę, że skoro z arkuszy rozwiązywanych w domu miałaś zawsze więcej, niż to 30% i, jak sama mówisz, kluczową rolę odgrywa tu stres, to musisz się zastanowić, co zrobić, żeby go trochę zredukować. Z doświadczenia wiem, że jeśli podchodzę do czegoś zestresowana, to mi sie nie udaje.
nawet korepetytorka powiedziala ze ja to zdam i to na dobra ilosc% . Mi chodzi tylko o zdanie .
- Dołączył: 2012-02-06
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3201
2 lipca 2012, 00:06
No więc pewnie chodzi o stres, staraj się z tym walczyć. Naprawdę nie wiem, co mogę Ci jeszcze doradzić. W każdym razie, powodzenia.
2 lipca 2012, 00:09
xysmenatrix napisał(a):
No więc pewnie chodzi o stres, staraj się z tym walczyć. Naprawdę nie wiem, co mogę Ci jeszcze doradzić. W każdym razie, powodzenia.
Tylko ja wiem co ja czuje i nikt inny nie moze nic na to poradzic , ale dzieki napewno sie przyda
- Dołączył: 2011-02-18
- Miasto: Wejherowo
- Liczba postów: 279
2 lipca 2012, 00:10
Najwidoczniej, albo masz złego korepetytora, albo jesteś tym wyjątkowym przypadkiem (w które nadal ciężko mi uwierzyć, ale znam taki przypadek :P) człowieka którego po prostu NIE DA SIĘ NAUCZYĆ MATEMATYKI. Dalej rób arkusze, analizuj swoje błędy, nie podchodź do tego "a wystarczy żeby zaliczyć", każde zadanie analizuj dlaczego zrobiłaś i gdzie błąd. Może rzeczywiście znajdź jakiegoś dobrego korepetytora. Powodzenia!
2 lipca 2012, 00:12
Martacin napisał(a):
Najwidoczniej, albo masz złego korepetytora, albo jesteś tym wyjątkowym przypadkiem (w które nadal ciężko mi uwierzyć, ale znam taki przypadek :P) człowieka którego po prostu NIE DA SIĘ NAUCZYĆ MATEMATYKI. Dalej rób arkusze, analizuj swoje błędy, nie podchodź do tego "a wystarczy żeby zaliczyć", każde zadanie analizuj dlaczego zrobiłaś i gdzie błąd. Może rzeczywiście znajdź jakiegoś dobrego korepetytora. Powodzenia!
Ja nigdy nie bylam orlem z matematyki ale na korepetytora nie narzekam bo to on mnie nauczyl wlasnie matematyki nikt inny nie mogl do mnie trafic . I polubilam ja az do wynikow teraz znowu znienawidzilam.
Wgl nie nawidze siebie