- Dołączył: 2012-04-29
- Miasto:
- Liczba postów: 137
18 czerwca 2012, 12:59
Ja nie jestem. Tzn. u mnie trzeba się zapowadać, chociaż na parę minut wcześniej. Nie lubię mieć ludzi w domu. Dom to dla mnie taka nora, moje miejsce na ziemi, gdzie mogę się zaszyć. Mieszkanie jest dla mnie czymś osobistym, intymnym. Wyjątkiem są sytuacje, gdy organizuję z partnerem obiad/kolację dla przyjaciół czy znajomych. Wtedy cieszę się, że ludzie przyjdą. Gotuję z chęcią, wkładam w to dużo serca. Chcę żeby wyszło jak najlepiej, żeby gościom smakowało. Natomiast niezapowiedzianych wizyt nie lubię.
Mieszkam na południu Europy. Ludzie tu są bardzo gościnni i ciężko jest im zrozumieć, jak to w ogóle można się zapowiadać z wizytą. A dla niektórych łażenie po domach to główna rozrywka, głównie na plotki. Czasem mam wrażenie, że dom/mieszkanie tutaj to jakby publiczne miejsce spotkań. Każdy idzie sobie do kogoś do domu bez zapowiedzi, kiedy im się podoba, czasami póżnym wieczorem. Bywa, że przychodzą z nieznaną gospodarzowi osobą. Kiedyś mi się zdarzyło, że przyszła siostra mojego partnera z koleżanką, której nigdy wcześniej nie widziałam na oczy. Siostra tż zapowiedziana miała tylko mi coś przynieść, ale spodziewałam się, że nie odmówi zaproponowanej kawy. Ja biegałam sobie w piżamie, bo to tylko szwagierka miała przyjść. Otwieram drzwi, a tam jeszcze jedna nieznana osoba. Głupio mi się zrobiło, ale wpuściłam :). Wolałabym jednak biegać w we własnym domu w gaciach kiedy mam na to ochotę, bez stresu.
Nie dostosowuję się. W moim domu rządzą moje reguły. Wszyscy znajomi już wiedzą, że u mnie trzeba się zapowiadać.
Gdy jadę do Polski do rodziców, odwiedzam też moją najlepszą przyjaciółkę. Zawsze piszę smsa wcześniej - słuchaj jutro o tej i o tej godzinie jesteś w domu? mogę wpaść? Piszę, mimo że przyjaciółka wie, że w tych dniach przyjeżdżam do Polski, bo piszemy maile. Nie przyszłoby mi do głowy iść do niej bez zapowiedzi, ustalenia godziny.
Jak to jest z wami? Lubicie niezapowiedziane wizyty u siebie w domu? Chodzicie do ludzi bez zapowiedzenia się?
Edytowany przez Maelle 18 czerwca 2012, 13:55
- Dołączył: 2012-04-29
- Miasto:
- Liczba postów: 137
18 czerwca 2012, 16:17
patasola napisał(a):
Maelle napisał(a):
Czyli większość z nas tu nie lubi gości :) Myślałam, że tylko ja jestem dziwolągiem, bo powszechnie mówi się o Polakach, że są bardzo gościnni.
Nie, wszytskie napisały, że lubią gości, ale ZAPOWIEDZIANYCH. Taka nasza kultura i mentalność. Osobiście też bardzo lubię gości, coś tam zawsze przygotuję, choć też raczej oczekuję, jeśli to wieczorne spotkanie, że goście z gołymi rękami nie przyjdą i będą też mieli jakiś alkohol, zwłaszcza, że wiedzą, że aktualnie u mnie bardzo krucho z kasą. moj dom, to moja oaza i moje zasady.Jeśli ktoś przybywy niezapowiedziany zwykle nie omieszkam okazać niezadowolenia, ale mam w lodowce zwykle jakies tam winko i sodową czy sok.sama tez nie lubie skladac nikomu niezapowiedzianych wizyt, mamw razenie, ze naruszylam czyjes terytorium, czuje sie jak intruz.
Ale czy gościnność nie polega na tym, że akceptujemy też gości niezapowiedzianych? Na zasadzie - gość w dom, bóg w dom, bez względu na porę dnia i okoliczność? W takim razie to chyba większość Polaków nie jest za bardzo gościnnych, skoro trzeba się zapowiadać
![]()
Edytowany przez Maelle 18 czerwca 2012, 16:18
18 czerwca 2012, 16:20
Maelle, ja tak samo rozumiem gościnność.
18 czerwca 2012, 16:21
Ja nie znoszę niezapowiedzianych gości... Nie zawsze muszę mieć przecież porządek w domu, albo być umalowana, albo nawet mieć ich czym poczęstować. Odkąd jestem na diecie nie kupuję słodyczy, a jak ktoś do mnie przyjdzie, to jednak zawsze staram się czymś go ugościć. Co innego, jeśli kogoś zaproszę, albo ktoś się zapowie, wtedy nawet stać mnie na upieczenie ciasta i przygotowanie kolacji, ale generalnie wolę spotkać się na neutralnym gruncie...
18 czerwca 2012, 16:24
No to ja chyba jednak jestem niegościnna, bo, tak jak już wcześniej pisałam, nie lubię niezapowiedzianych, zbyt częstych i zbyt długich wizyt. Poza tym nie cierpię, gdy ktoś się czuje w moim domu zbyt swobodnie. I chyba rzeczywiście wolę się spotykać ze znajomymi gdzieś "na mieście", albo na plaży.
18 czerwca 2012, 16:27
Uważam, że jestem bardzo gościnna... ale na moich zasadach. Uwielbiam jak przychodzą do nas goście, jak smakuje im to co dla nich przygotowałam, ale tylko jak wcześniej kogoś zaproszę albo jak się zapowie. Moja była teściowa uważała, że może zajrzeć do mnie na kawę i "ploty" kiedy tylko ma ochotę ale po tym jak kilka razy przejechała pół miasta i "nie zastała mnie w domu" mimo że jej zdaniem powinnam w nim być ponieważ miałam np wolne zrezygnowała z wizyt bez zapowiedzi. Jestem dorosła i sama decyduję kiedy i z kim mam ochotę się spotkać a nie żeby ktoś brał mnie "z zaskoczenia". Od kilku lat jak jestem w domu mając np dzień wolny i ktoś dzwoni domofonem albo do drzwi to tak naprawdę nawet się nie odrywam od obecnego zajęcia ponieważ jeśli się z nikim nie umawiałam to nie otwieram drzwi. Jeśli ktoś chciał coś ważnego to zadzwoni a jeśli tylko pozawracać d... to niestety musi poszukać kogoś innego :) Osobiście nie wyobrażam sobie żebym poszła do kogoś i tak po prostu zapukała do drzwi informując, że przyszłam na kawe albo pogadać. Totalnie niewyobrażalna sytuacja.
18 czerwca 2012, 16:31
Maelle napisał(a):
patasola napisał(a):
Maelle napisał(a):
Czyli większość z nas tu nie lubi gości :) Myślałam, że tylko ja jestem dziwolągiem, bo powszechnie mówi się o Polakach, że są bardzo gościnni.
Nie, wszytskie napisały, że lubią gości, ale ZAPOWIEDZIANYCH. Taka nasza kultura i mentalność. Osobiście też bardzo lubię gości, coś tam zawsze przygotuję, choć też raczej oczekuję, jeśli to wieczorne spotkanie, że goście z gołymi rękami nie przyjdą i będą też mieli jakiś alkohol, zwłaszcza, że wiedzą, że aktualnie u mnie bardzo krucho z kasą. moj dom, to moja oaza i moje zasady.Jeśli ktoś przybywy niezapowiedziany zwykle nie omieszkam okazać niezadowolenia, ale mam w lodowce zwykle jakies tam winko i sodową czy sok.sama tez nie lubie skladac nikomu niezapowiedzianych wizyt, mamw razenie, ze naruszylam czyjes terytorium, czuje sie jak intruz.
Ale czy gościnność nie polega na tym, że akceptujemy też gości niezapowiedzianych? Na zasadzie - gość w dom, bóg w dom, bez względu na porę dnia i okoliczność? W takim razie to chyba większość Polaków nie jest za bardzo gościnnych, skoro trzeba się zapowiadać
To ja goscinna nie jestem ;-)
Gosci zapowiedzianych przyjmuje z otwartym sercem, lodowka i barkiem...
Jesli o niezapowiedzianych chodzi - zdarzylo mi sie udawac, ze nie ma mnie w domu... Nie lubie i juz!
18 czerwca 2012, 16:47
Ja wole sie jednak zapowiadac i wole jak ktos sie zapowie wczesniej. Zapyta sie czy jestem w domu czy cos robie godzina do ustalenia i hejah. Nie lubie tloku napewno w domu. Nie wiem czemu - moze dlatego ze moja rodzina byla 3 osobowa ?. Nie pamietam juz ale chyba autorka postu napisala cos takiego , ze niektorzy ludzie traktuja wizyty u kogos w domu jak rozrywke - moj TZ ma takiego kolege. Raptem bylsmy razem u niego hmm z 4 razy i to tylko na kawe ? dlaczego pisze tylko . Juz wyjasniam., Ten owy kolega lubi sie goscic u kogos ale zaprosic do siebie to juz nie bardzo. Zwykle stoimy na podworku i nie zaprasza nas do domu. U mojego TZ byl uhu.. nie zliczylabym a to na "popijawke" a to na kawe / herbate a to tak przejazdem a u niego jak juz wczesniej pisalam. A i do internetu ogladac samochody bo z zawodu jest mechanikiem a ze internetu i komputera nie ma w domyu to u mojego TZ siedza przy komputerze. Troche mnie denerwuja tacy ludzie... Bo kultura wymaga "odgoscic " kogos tak ? a nie ciagle na krzywy ryj jezdzic.
Takze podsumuje : lubie sie zapowiadac i wymagam aby ktos sie zapowiedzial lubie taki porzadek miec :)
- Dołączył: 2012-06-17
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2222
18 czerwca 2012, 16:51
Nie jestem. Jeśli już się zapowie, to wszystko dokładnie zaplanuję i urządzę, a jak się nie zapowie, to już zadowolona nie jestem. Zależy też w jakim stopniu tych gości lubię ;)
18 czerwca 2012, 17:13
Dlatego ja nie otwieram drzwi jak nie wiem o czyjejś wizycie.
18 czerwca 2012, 17:37
szczerze, to ja też traktuję mieszkanie, jako miejsca odpoczynku, ale gdyby ktoś chciał mnie w weekend odwiedzić i wcześniej się zapowiedział, to nie miałabym obiekcji; ale na pewno nie prowadzę, ani nie będę prowadzić "domu otwartego".
uważam, że gościnność nie idzie w parze z ciągłym zapraszaniem do siebie każdej napotkanej osoby, po prostu jeśli trzeba komuś pomóc- np. przenocować, albo ktoś dawno niewidziany, z daleka chciałby jakoś podtrzymać więzi rodzinne, czy przyjacielskie, to ugoszczę jak tylko najlepiej potrafię.
ale na pewno nie szukam okazji, żeby tylko mieć gości ;P
mieszkasz wśród ludzi o innej kulturze i to jest trudna sprawa; też nie byłabym zadowolona, gdyby mi ktoś zapukał do drzwi a ja łażę po domu w majtkach, bo jest upał... poza tym w tyg. jest luz, nie mam takiego porządku.
uważam, że jesteś normalna pod tym względem