- Dołączył: 2012-03-02
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 578
16 maja 2012, 20:02
To już jest obsesja. Mój dzień wygląda tak, że żyję jakby od posiłku do posiłku. Cały czas myślę o tym co zjem, ile zjem i kiedy zjem. Wyprzedzam czas nawet o kilka dni do przodu... Nie jestem już na diecie, ale ten fatalny nawyk liczenia mi pozostał. Chcę już jeść noramlnie, ale po prostu nie potrafię! Wydaje mi się, że jak nie będę liczyć kalorii to od razu przytyję! Pisząc 'chcę jeść normalnie' nie mam na myśli ciągłego obżerania się słodyczami, jedzenia frytek na kolację, częstego spożywania chipsów i pizzy itp, tylko to że nie chcę już liczyć kalorii. Pomóżcie mi! Znacie jakieś sposoby by przestać? A może sami macie ten problem?
- Dołączył: 2011-10-28
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 143
16 maja 2012, 20:14
No to ja ci niestety nie pomogę, bo sama z tym walczę -,-
Nie jest to u mnie całkowita paranoja bo nie wpływa na to, że np. odmawiam sobie wszystkiego czy się głodzę, ale to ciągłe liczenie ile kcal miał dany posiłek bywa denerwujące.. Mam wrażenie, że w innym wypadku za dużo zjem i przytyję..;/
Na razie jak zaczynam o tym myśleć to próbuję moją uwagę skupić na czymś innym, ale kiedy wpada coś słodkiego itp to od razu myślę czy to nie za dużo.. Mam nadzieję, że szybko minie ten nawyk :)
16 maja 2012, 20:15
Edytowany przez smerfetka90 24 sierpnia 2014, 16:34
- Dołączył: 2012-04-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 312
16 maja 2012, 20:15
Sama mam podobny problem.... Może nie liczę już codziennie kalorii, ale co zjem trochę więcej to mój mózg wytwarza myśl, że automatycznie tyje.. Mam tego dosyć - ludzie namawiają mnie na wizytę u psychologa, ale dziś powiedziałam sobie - koniec tego mam za silną wolę, żeby dać się pokonać jakiemuś jedzeniu -.- Schudłam - fajnie , ale teraz czas jeść więcej bo doprowadzam się do jakiegoś podstanu anoreksji.. Zobaczymy co z tego wyjdzie jak na razie po dzisiejszym dniu jest spoko, zjadłam więcej niż na "diecie" i nie pojawiło się to myślenie...
16 maja 2012, 20:17
A prowadzisz jakis "dziennik diety" , w którym układasz menu , ustalasz kaloryczność posiłkow itd? JEżeli tak to schowaj, wyrzuć , spal. Myśle że nie ma nic złego w tym żeby mniej więcej kontrolować czy nie przekraczasz jakos znacznie tych 2000 kcal czy ile tam jesz dziennie. Schudłaś, umiesz liczyc kalorie, orientujesz sie zapewne ile co ma kalorii "na oko" . Spróbuj małymi kroczkami dojść do normalności. Przestań liczyć konkretnie , ważyć jedzenie. Licz np. łyżke czegoś, garsć czegoś. W końcu bezwiednie będziesz jadła odpowiednie porcje, jakich Twój organizm potrzebuje. Nie wiem czy to zadziała. Ja planuję kiedyś wypróbowac na sobie :)
- Dołączył: 2009-05-20
- Miasto:
- Liczba postów: 15489
16 maja 2012, 20:17
ja z tego wyszłam:)
trzeba po prostu...przestać :) Na początku będzie trudno, bo ilekroć brałam np jabłko to myslałam "umm dobra to bedzie jakieś 80, pewnei 90 kcal a dzisiaj zjadłam już zaraz zaraz niech policze..." ale potem powiedziałam sobie, ze muszę przestać i zaczęło być tak "jabłko hmm to będzie jakieś 80 NIE NIE NIE nie myslę o tym, blabla bla nie licze nie licze" potem było "jabłko to pewnie będzie..nbie nie nie nie liczę!" aż zostało "jabłko.."
- Dołączył: 2008-01-08
- Miasto: Wyspy Owcze
- Liczba postów: 3774
16 maja 2012, 20:28
mam to samo
![]()
jestem na diecie ale mam już na tym punkcie obsesje
16 maja 2012, 20:33
ja mam to samo... życie, jak to ujęłaś 'od posiłku do posiłku' jest straszne... mimo tego że nie układam sobie jadłospisu na dzień wprzód to i tak ciągle myśle kiedy ile i co zjeść...
pomógł mi wyjazd na majówke. tam nie miałam komputera, nie miałam więc jak liczyć kalorii. no i miałam święty spokój. ale majówka minęła, wróciłam do domu i jest tak jak było, ciągle licze licze licze
- Dołączył: 2012-02-06
- Miasto: Chełm
- Liczba postów: 9990
16 maja 2012, 21:08
Ale dziewczyny, przecież nawet po wyjściu z diety powinno się mniej więcej kontrolować ilość zjadanych kcal, bo można łatwo stracić kontrolę nad sobą. Zwłaszcza jak się wcześniej było obżartuchem. Ja odkąd zaczelam liczyc widze jak łatwo przekraczalam kiedys granice 2000kcal. A wystrczy przeciez 70000kcal niespalonych by przytyc 1kg tygodniowo. Takze jedzac dziennie o 1000 za duzo mozna juz przytyc. Ja licze codziennie jak na razie i mam nadzieje ze wejdzie mi to w nawyk.