Temat: Rozstanie z mężem,...rozwód

Pytanie kieruję do tych z Was które są już po rozwodzie, gdyż ostatnio zaczęłam się sama zastanawiać czy mnie to nie czeka...Można powiedzieć że do tej pory byłam szczęśliwa z moim mężem,co prawda bywały lepsze i gorsze dni ale ogólnie było ok...jednak coś w nas pękło i ostatnimi czasy tylko się kłócimy z błahych powodów i mój mąż nie jest tym samym facetem którego pokochałam. Nie działają na niego żadne argumenty, prośby, spokojne rozmowy,,,jesli można to nazwać rozmową bo to jest raczej mój monolog...odnoszę wrażenie że w ogóle mnie nie słucha a już na pewno nie bierze sobie teog do serca...
Nie chcę się rozowdzić bo mamy cudownego synka ale ostatnio coraz częściej o tym myślę.
I tutaj kieruję swoje pytanie do Was...czy Wy starałyście się walczyć o swoje małzeństwo,jak długo się czeka na rozwód i jak dawałyście sobie radę już po nim? Czy ciężko jest zapomnieć?

Jeśli będziecie miały ochotę porozmawiać to zapraszam...chętnie poznam Wasze opinie!
Nie rób tego, będziesz miała taki niesmak później. Spróbuj przeczekać.
Zmykam. Dobranoc.
No w sumie pewnosci 100% sie nie da miec, ale przynajmniej nic nie znalazlas podejrzanego wiec jest dobrze....moze spróbuj wlasnie zachowywac sie przez pare dni tak jak on, zmiane by kazdy zauwazyl, moze pobudzi w koncu swoj mozg do myslenia i zareaguje..
Ja bym chyba tez tego nie robila..., bo chyba nic nie zdzialasz tylko go tym jeszcze bardziej rozgniewasz i rozpetasz wojne na zasadzie, kto silniejszy, kto dluzej wytrwa bez odzywania sie. Hehe bys go potraktowala troszke jak psa. 
Wiesz MEMFIS że faceci myślą raczej innym mózgiem,zwłaszcza tacy zapatrzeni w siebie jak mój mąż.
Wiesz do jakich wniosków dochodzę, tak rozmyślając o tym wszystkim.
On chyba poczuł się za bardzo pewny siebie...wie że mi na nim bardzo zależy,wie że będę się starała wszystko naprawić( zawsze piewrsza wyciągałam rękę na zgodę), i co najgorsze to chyba uważa że on jest najlepszym co mogło mi się w życiu przytrafić...wie że mam niską samoocenę i może myśli takimi własnie kategoriami,może myśli że ja już nie moge się nikomu podobać...więc powinnam siedzieć cicho i robić wszystko tak jak on chce żebym przypadkiem go nie straciła!
hmm skoro myśli że jest pępkiem świata to może znajdź sobie różne zainteresowania czy dodatkowe zajęcia które sprawią że to nie on będzie całym Twoim światem?wiesz dbaj o siebie itd spotykaj się ze znajomymi i pokaż mu że jesteś coraz pewniejszą i zadowoloną z siebie kobietą...samo z siebie wtedy wyjdzie olewanie go niby nie specjalnie a jednak...:-)ja bym mimo wszystko trochę poczekała z rozwodem i popróbowała niekonwencjonalnych środków...
Rozumiem Cie bo wiem jak to jest kiedy ktos wykorzustuje to jak sie ma miekkie serce i wyciaga pierwszym reke na zgode. Moze podam glupi przyklad ale ja mam tak z bratem, tez nie umiem sie klocic jak jest jego wina podaje reke zeby juz bylo ok. Do trakiego stanu rzeczy juz mozna przywyczaic. Teraz zawsze keidy sie kloci,yh i jest jego wina, obrazi mnie to on nie przeprosi tylko ja robie wszystko zeby sie pogodzic. Masz racje ze pewnie wie ze on nie musi sie starac zeby bylo ok tylko Ty to zrobisz. Mozesz  tak zrobic i zakacpetpwac taki stan rzeczy liczac sie z tym ze juz tak zawsze pewnie bedzie, albo tym razem sprobowac odmienic cos i nauczyc go przepraszac, przyzawac sie do swojej winy..
Dziewczyny te spory sa gowno warte ...
Ja jestem po rozwodzie ktory trwal 3 miesiace - mamy dwoje dzieci !
Powiem Wam ze przezywalam podobe chwile co Borowkaa ale dzisiaj z perspektywy czasu wiem ze moglam jeszcze troche poczekac bo na to jest zawsze czas ... bylismy malzenstwem 12 lat a ja z powodow w sumie blahych odeszlam ... a kiedys mowilam jak Lawendowa ... ale to naprawde nie jest takie latwe odejsc ... latwiej sie mowi ale jesli sie naprawde kocha to trudno pozniej zyc !
Mysle ze , byc moze to glupio brzmi , ale warto sprobowac z pytaniem o rozwod ... byc moze Twoj maz Borowkaa przezywa jakis kryzys .. lekcewaz jego glupie odpowiedzi - czasem najlepsza obrona jest atak wiec naprawde nie poddawaj sie ... i nie chodzi mi o to ze jesli przysiegalas to - pieprze przysiegi ale naprawde uwierzcie mi - ciezko sie zyje po rozwodzie ...
...mimo ze mam juz drugiego meza i trzecie - nasze wspolne dziecko !
 
pam75, ale czy to oznacza, ze zalujesz, ze odeszlas?

-----
Borowkaa,
ja to mam malo cierpliwosci i dlatego nie moge nic Ci poradzic. Jestem w goracej wodzie kapana, a wiadomo, ze jak sie ma dzieci to trzeba wiele rzeczy przemyslec. Ja nie mam wiec sobie zyje dosc beztrosko, co tu ukrywac.

Na pewno nie masz przed soba latwych decyzji do podjecia...

Z mojego doswiadczenia w malzenstwie wiem, ze sa wzloty i upadki, ale balans powinien byc taki, by tych wzlotow bylo jednak duzo wiecej, niz upadkow...

Myslalas moze o terapii malzenskiej? Bo wiesz, jak jestescie wiele lat ze soba to moze nie ma co tak wszystkiego od razu pzrekreslac, hmm?

Wiesz to baaardzo trudne pytanie bo wlasciwie jestem teraz szczesliwa ...
... ale chyba jednak zaluje .
A co do dzieci - to ja uwazam ze szczesliwa mama to szczesliwe dzieci , bez wzgeldu na to czy w rodzinie z tatusiem czy bez czy moze jak u mnie z drugim tatusiem ;))

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.