Temat: czego nie wypada robić przy partnerze ?

zastanawiam się ... puszczacie bąki ? zdarza Wam się beknąć ? i tym podobne ? myślicie, że to ma wpływ na jakoś związku ?

mój np jak siedze na klopie potrafi mi wejść do lazienki i sie goli w tym czasie, ja mówie, ze robie kupe a on, ze nie szkodzi a potem gada, ze mu śmierdzi ... i sie śmieje

kiedyś chciał się kochać nawet podczas okresu , ale zawsze przebiera śmieci z kosza, bo ma hopla na puncie segregacji i posegregował moje tampony od tego czasu podczas krwawienia sie nie zbliża, ale mówiłam nikt mu nie kazał odwijać z papierków, vo to cukierki ? ;-p

wiadomo jak sie ze sobą mieszka to sie ludzie przyzwyczajają, a myslicie, ze jak na jakis czas wyprowadza sie od siebie to może byc tak jak na początku ? wiedzy o co mi chodzi ..,. czy juz zawsze choćby nie wiadomo co się stało, jak by sie spotkało ta osobe po kilku latach na ulicy to ten człowiek nie jest nam obcy ? powiedzcie, ze wiecie o co  mi chodzi, bo nie umiem tego lepiej wytłumaczyc :)

KotkaPsotka napisał(a):

Rety kitty104 masz oblesy jakis porno avatar.

hehehehehehe myslalam ze ja:)dopiero jak to napisalas to zauwazylam:)

Co do zwiazku,no zyjac ze soba,trudno zeby sie nie zdazyla jakas wpadka:)Ale generalnie pozory sprawiamy;) A umalowac paznokcie w ostatnich 2 miesiacac ciazy to rzecz niewykonalna, w kazdym razie ja mialam takiego beca ze nie siegalam:D
U nas bez skrępowania . Czasem jest śmiechu co niemiara! Wiadomo, że z "bączkami" różnie to bywa - zdarza się! I nie ma żadnego "fuuuj" tylko np. "czuję kapustkę... czy to groszek?". Sytuacje "on się goli ona sika" są na porządku dziennym i nie widzę w tym nic złego. Skoro sypiam z mężem, a seks raczej nie jest najczystszą sprawą pod słońcem to dlaczego mam się przy nim nie wysiusiać jak mi się bardzo chce? Z goleniem to różnie bywa, raz mnie golił pod pachami, bo miałam rękę w gipsie, a jakoś trzeba było. Paznokcie w stopach też mi malował - tym razem miałam nogę w gipsie . A jak raz miałam grypę żołądkową i siedziałam z miednicą na kibelku, bo mnie darło na dwie strony, to podawał mi tabletki, przynosił herbatki i odgarniał włosy z czoła "żeby się nie popaprały". I nie usłyszałam ani raz "fuuuj" tylko "słodka jesteś nawet jak rzygasz..." . Kocham męża i nie brzydzę się nim - nawet jak pierdnie. A na starość mamy taką wizję: ja stukilowa baba na wózku, bo się ruszyć nie mogę i on chudy dziadek z kleksem na gaciach pchający wózek... Zawsze nam to humor poprawia. Zestarzejemy się i będziemy się sobą opiekować nawet jak któreś sobie beknie .
Mieszkam ze swoim chlopakie i nie wyobrazam sobie  nie walac puli albo sie zbekac przy nim.
Jakbym miala wstrzymywac to od tych gazow pod koniec dnia bym pod sufitem latala.
Jak on sie kapie a chce mi sie sikac to  bez problemu ale znowu nie zbufce sie przy nim bo zazwyczaj strzelam  miny hahahahaha
Ogolnie nie wstydzimy sie niczego ja latam po domu nago on tez i jest dobrze. A czego sie wstydzic???  wszyscy sa tacy sami i mamy takie same potrzeby.
jestem 12 lat w związku z tym samym facetem,nie załatwiam sie przy nim i generalnie strefa kiblowo łązienkowa nie jest w naszym związku jakos specjalnie zauważana ,bynajmniej mi wydaję się że pewne sprawy powinny jednak zostać w pewnym powiedzmy niedopowiedzeniu bekanie ,bąki raczej sie zdarzaja i nikt z tego powodu w histerie nie w pada ,ale gdyby zaistniała okolicznośc w której musialabym się załatwić przy swoim mężu ....hmmm...sama nie wiem ...pewnie musialabym i już odnośnie innych spraw to np.po porodzie mój mąz mnie smarował w okolicach szwów na kroczu ponieważ ja sama tego nie mogłam robić,aaa noi była raz sytuacją gdy połamały go korzonki do tego stopnia że nie mógła się ruszać i zaaplikowałam mu czopka przeciwbólowego,nie widzę w tym nic nadzwyczajnego,samo życie,chociaż na początku związku faktycznie już sam fakt że on poczuje rano odorek z mojej buzi wydawal mi się nie dopomyślenia!

dlamnietez napisał(a):

ale dłubanie w nosie , pierdzenie, bekanie i sprawy związane z wc raczej nie należą do pożądanych w związku moim zdaniem.wiadomo że każdy sie załatwia..ale czy musimy to robić w swoim towarzystwie??

Zgadzam się. Moim zdaniem takie przesadne oswojenie się ze sobą zabija wzajemną atrakcyjność fizyczną.
Mój partner nie musi oglądać tego co robię za drzwiami łazienki, ja w jego fizjologię też nie wnikam.
Pewne rzeczy, choć ludzkie są po prostu.. śmierdząca, a smród i związek nie pasują mi do siebie. 
jestem 6 lat w zwiazku, z czego prawie 2 po slubie.
na poczatku byla pelna kultura, zadnego bekania, pierdzenia itd..
po jakims czasie wiadomo, ze zaczelismy czuc sie swobodniej ze soba i zdarzaja sie i baki i bekanie, ale kiedy moj maz robi to z premedytacja, bo wie, ze mnie to irytuje, dostaje ochrzan
co do korzystania z wc, to preferuje calkowita intymnosc i odosobnienie, bez wzgledu na to czy chodzi o siku czy grubsza sprawe. czasem zdarzy sie, ze w zartach jedno powie do drugiego np."tataaaaa, kupa" albo maz wraca z pracy i pyta: "byla kupa". ja na to "moja czy corki?" ( mamy niemowle w domu ) i tyle, bez wdawania sie w szczegoly.
co do zmieniania wkladek/podpasek/tamponow, uwazam, ze nie jest to najprzyjemniejszy widok dla mezczyzny i nie robie tego przy nim. co najwyzej poprosze o przyniesienie do lazienki, gdy zapomne zabrac itd.. nawet po porodzie, gdy maz pomagal mi sie kapac w szpitalu pod prysznicem, kazalam sie mu odwrocic, choc on dzielnie chcial mi pomoc i byl przygotowany na rozne widoki.

jesli chodzi o malowanie to nie mam oporow, czasami maluje sie przy nim. golenie nog..hm.. chyba nie zdarzylo sie, zeby mi przy tym towarzyszyl, choc byl przygotowany na ewentualna pomoc przed porodem, na szczescie mimo wielkiego brzucha, dalam rade golic sie sama do samego konca a nawet pomalowalam paznokcie u stop przed porodem:)

reasumujac: uwazam, ze nie ma co udawac, ze ja jako kobieta nie puszczam bakow, nie robie kupy, nie bekam itd. jestem czlowiekiem, mam potrzeby fizjologiczne i robie to samo co facet, z tym,ze najczesciej my sie bardziej hamujemy. uwazam, ze calkowite odslanianie sie przed soba, to przesada. warto zachowac pewne sprawy tylko dla siebie.

a motyw z podpaskami i tamponami na wierzchu to dla mnie przesada. to zwykly brak kultury. nie wiem jak u Was, ale gdy ja dostalam  pierwsza @, mama powiedziala mi od razu, ze zmieniajac podpaske czy cos innego, nalezy zawinac ja w papier tak, by otwierajac kosz nikt nie musial ogladac jej zawartosci. robie tak od kilkunastu lat, ale prawda jest tez taka, ze w lokalach, na uczelni, w miejsach publicznych, najbardziej zasyfionymi lazienkami sa niestety te damskie.. taka dygresja mnie naszla.

wb1987--- z toaletami to sie zgodze  , w damskich toaletach to  jeden wielki syf, sledzie wszedzie leza  z krwia na wierzchu.  Mnie mama takze uczyla tak jak ciebie.

sledzie- tego okreslenia to nie slyszalam ja tylko na wielkie podpachy poporodowe mowilam "narty"

asiorek1982 napisał(a):

mi wydaję się że pewne sprawy powinny jednak zostać w pewnym powiedzmy niedopowiedzeniu  

O to jest dobre slowo. wiec u mnie kupka,tampony,wkladki i podpaski sa wlasnie w strefie niedopowiedzenia. A tajemnica jest makijaz (delikatny bo delikatny ale po co on ma to wiedziec:D). 
Pasek wagi
ja bekałam i pierdzialam i moj to samo ale kupy bym przy nim nie zrobila chociaz czasem dla jaj otwieral drzwi do lazienki zeby mi sie glupio zrobilo:P

podziwiam a jednoczesnei żal mi kobiet ktore nie sa w stanei na tyle sie wyluzowac przy faceci zeby nawet beknac.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.