Temat: wpadki....ojej ojej

dziewczyny!! miałyście kiedyś jakąś wpadkę bo ja tak a mianowicie:
idę sobie ulicą i nagle wpadło mi coś do oka, znalazłam pierwszy lepszy samochód i ogladam sie w lusterku coś tam wydłubuje i nagle patrze...pryszcz!!!! zaczęłam się pastwić nad nim i nagle.......
szyba w dół a tam facet...." uważaj żebyś mi tylko lusterka nie pobrudziła"

myslałam że upadnę....zrobiłam się czerwona jak burak i wyrwałam do domu...teraz się z tego smieję ale wtedy nie było mi do śmiechu

jak miałyście podobne wpadki to opowiadajcie
memi1984 jestes wielka...luknelam w linka i az mnie skreca ze smiechu....a ostatnio powoodow do niego nie mam wiec to naprawde cos...dzieki za linka
ja chcę czytać wpadki vitalijek a nie jakieś tam....troszkę się pośmiałam nie powiem ale tutaj mogę wyobrazić sobie osobę czytając jej pamiętnik a tam?? nie znam nikogo i pisać mogą wszystko....tak więc kochane!!!!!!!!!!!! czekam...
tia...wszystkim nie dogodzisz;P ale cieszę się, że przysporzyłam pośrednio amber powodów do śmiechu:)
moja "wpadka":
konferencja, przy której pomagałam w organizacji, przerwa. do stolika  z kawą ustawia się kolejka. podchodzimy z koleżanką i żartem mówimy "organizatorki bez kolejki!", po czym grzecznie stajemy na końcu. w tym momencie odwraca się Szanowna Pani Profesor, główna organizatorka, która właśnie miała nalać sobie kawy (bez kolejki) i zmieszana woła: och, przepraszam bardzo! ktoś chce przede mną?
a później nie wierzą mi gdy mówię, że wcale nie jestem taka asertywna:/
Opowiadam kolezance o moim pobycie w Norewgii na co ona zaczyna sie gromko smiac... Pytam o co chodzi , a ona na to:
Jak wisze pochodze z niewielkiego miasteczka, jeden nasz znajomy byl w Norwegii . Po powrocie pytamy jak bylo, jak sie podobalo, opowiada jakie gory sliczne itd, pytamy "A fiordy widziales?" a on na to : "Tak , niektore nawet z reki jadly " :D
ale ubaw! :)))
CZy ja wiem czy to takie smieszne..raczej zenujace(nie uwlaczajac kolezance)
to jest kawał i słyszałam go kilka lat temu i strasznie mi się podoba
moja wpadka wczoraj wieczorem....
rozmawiałam z synem i zapytałam go jakie jest jego marzenie.......odpowiedział mam takie marzenie które nigdy się nie spełni...zapytałam jakie..a on:
chciałbym zobaczyc rok 3000......a ja do niego mówię tak:
synku! ludzie nie raz żyją po 100 lat więc Twoje marzenie jest jak najbardziej realne.....a on na to:
mamusiu mamy rok 2008 i może ludzie żyją 100 lat ale na pewno nie 1000...
dopiero sobie uświadomiłam jaką gafę palnęłam...ale tak to już jest jak myśli są gdzieś tam i słucha się jednym uchem

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.