Temat: Nienawidzę rodziny mojego narzeczonego.

Sprawa jest taka, mieszkam od dawna z moim narzeczonym u niego w domu i już powyżej uszu wychodzi mi jego rodzina.

Jego matka mieszka za granicą, przyjeżdża dwa razy w roku. I wtedy się właśnie zaczyna. Kłócą się z ojcem tak że dramat. 

Ojciec ją leje, wyzywa od najgorszych, startuje do niej z nożem, a kto musi jej bronić?? Ja. Bo mój jest w pracy i nie ma go w domu.
Z kolei matka 2 na 5 kłótni sama prowokuje, no ale jak jej nie bronić jak on by ją tym nożem w najlepszym wypadku pociął. 

Oboje lubią się napić z tym że ojciec jak się ochla, to ew. przewróci się na szafkę i stłucze przypadkiem kilka szklanek i idzie spać.
Matka z kolei chodzi i zrzędzi albo zaczyna awantury z ojcem.

Kolejna sprawa jest taka że ojciec (jak nie ma teściowej) doprowadza dom do ruiny. Ugotuje sobie obiad z 4 dań, gary z w zlewie wyłażą jak krzywa wieża w Pizzie, ale nie umyje po sobie, jak raz postanowiłam po nim nie myć, to stały tydzień;/ aż zaczęło śmierdzieć więc umyłam. U niego w pokoju nie potrzeba firanek bo pająki takie pajęczyny porobiły że wystarczą, nie mówiąc o tym że jak umyję płytki to się wpiepsza na nie w butach z błota;/ a jak się mu zwróci uwagę to mówi że zaraz umyje, ale nigdy tego nie robi.

Najgorsze jest to że wyprowadzka nie wchodzi w grę bo dom, zbudował mój narzeczony. Rodzice dołożyli 5 tys. i to na umeblowanie własnego pokoju (z którego korzysta tylko ojciec no bo oni razem nie mogą być w pokoju bo pewnie jedno drugie by przez sen poduszką udusiło) już nie wiem sama co robić, sama bym ich podusiła jak by nie było za to takiej wysokiej kary wiezienia. 

Co robić?
a gdzie wcześniej mieszkali ci ludzie? niech tam wrócą!
poza tym, to wasz dom, twój i narzeczonego, możecie z własnego domu wyrzucić kogo wam się podoba. idziecie ich wymeldować i niech sobie radzą. ojciec może mieć w głowie różne rzeczy, ale to nieistotne.
poza tym, po co w ogóle ich zapraszaliście do siebie? taką patologię?
kolejna sprawa: po co się mieszasz? skoro mają ochotę się pozabijać, niech to zrobią. nie bierz udziału w ich awanturach. biorąc udział, przyzwalasz na to. sama szukasz guza. kiedyś ten nóż trafi ciebie zamiast teściowej i dopiero będziesz miała wesoło. udawaj że nie widzisz, wychodź, zamykaj się w pokoju. to nie twoja sprawa. dlaczego masz być częścią tej patologii i narażać własne życie dla dwójki starych pijaków?
i jeszcze jedno: myślę, że potrzebna wam psychoterapia. ty i narzeczony staliście się ofiarami jego patologicznych rodziców. nie potraficie znaleźć wyjścia z niekorzystnej dla was sytuacji. boicie się, że coś wam grozi, czegoś wam nie wolno, nic się nie da zrobić. przyjęliście postawę bierną i nie macie sił by zmienić to co się dzieje. to typowe dla rodzin patologicznych. zastanów się tylko czy naprawdę chcesz być częścią takiej rodziny. i jeśli jednak nie chcesz, to nie pozostaje ci nic, tylko coś robić w tym kierunku. cokolwiek. jeśli chcesz zmian, musisz do nich dążyć. same nie nastąpią. jeśli nic nie robisz, to znaczy że w gruncie rzeczy nie jest tak źle.
ja bym:
- spieprzała stamtąd,
- kazała narzeczonemu rozprawić się z rodzicami
- wymeldowała ich i kazała się wynosić, nawet jeśli trzeba by wkroczyć na drogę sądową
- zgłosiła na policji co się dzieje, że boisz się o własne życie, bo z nożami latają
- na pewno nie wytrzymałabym w takiej rodzinie.

To jest ojciec twego narzeczonego i troche dziwne zeby go wyrzucac na ulice bez zabezpieczenia jesli jest zameldowany to tym bardziej macie obowiazek znalezsc inne lokum a jesli ojciec powie ze za 600 zl nie wyzyje ma prawo zaostac tam gdzie jest zameldowany
Pasek wagi
Skoro stał się alkoholikiem w pół roku to może trzeba go leczyć.Klub AA itp i niech znajdzie sobie inne hobby niż picie.
Pogadaj z nim może o tym że ja chce doczekać wnuka/wnuczki to powinien się zmienić bo w tych warunkach będziesz się bała mieć dziecko nie mówiąc że może nie dożyć jak nie będzie o siebie dbał.
Pasek wagi

xJuliette napisał(a):

Skoro dom jest Twojego faceta, to niech on im postawi ultimatum, że albo się ogarną albo niech szukają mieszkania.

To na pewno dużo da....Pod most ich nie wyrzuci,a skoro maja takie charaktery+alkohol to sie nie dogadają.

Ogólnie to niezła patologia...I właściwie to nie wiem co Ci poradzić.Rozmawiałas z narzeczonym?widzi jakies wyjscie z tej sytuacji?szczerze mowiac wolałabym to sprzedac na jakies dwa mniejsze domki/mieszkania niz zyc z taka rodziną.

Widze ze dla wiekszosci sprawa jest łatwa-wyrzucic ich z domu...no ciekawe,jakby to byli wasi rodzice juz byscie tak nie gadały.
Nie reagować gdy latają z nożami to tez najgłupsza rada świata-jak się pomordują to raz ze bedziesz miała wyrzuty sumienia całe życie to dwa jeszcze mogą cie posadzic za nieudzielenie pomocy,
Współczucia... ;/ Najgorsze ze nie mozecie sie spakowac i wyprowadzić bo to twojego narzeczonego dom :( Ale tak sobie teraz pomyslałam, że co będzie jesli pojawi się wasze dziecko i będzie słyszało wrzaski dziadków, pijanego dziadka biegającego z nożem za babcia... Pogadaj z narzeczonym, niech on cos z tym zrobi, a powyższy argument myśle że bedzicie przykonywujący
uwazam ze wpis pod mna jest chyba jednym z lepszych rozwiazan. Sprzedac dom z dzialka, na tym jeszcze zarobicie jesli dom budowal wlasnymi silami. I wtedy albo kupic drugi dom, albo dzialke i postawic albo mieszkanie i juz tatuska nie meldowac. Chyba jest jednym z najlatwiejszych rozwiazan.
Badz tez jakas mala dobudowka w ktorej ojciec moglby sobie robic co ze chce, bez ingerencji w Wasza przestrzen.

Wiem ze mozna zakladac w sadzie sprawe o wymeldowanie, (bo sama taka zakladalam) ale mialam latwiej bo mieszkancy juz od roku nie mieszkali w danym miejscu tylko pozostalo zameldowanie, wiec wtedy nie ma problemu. Nie wiem niestety jak to jest w sytuacji gdy on mieszka caly czas, na pewno tak o nei da sie wymeldowac:( Mozna by tutaj sprobowac cos w rodzaju obawy, zagrozenia zycia, do prawnika powinniscie sie wybrac to moze by Wam podpowiedzial.

I przede wszystkim wzywala bym policje za kazdym razem kiedy powstaje awantura.
Takie osoby zazwyczaj ciezko zmusic do leczenia, zazwyczaj chyba najlepiej dziala terapia szokowa, czyli np. zostawienie go samemu sobie, u tych osob ktore znam zadzialalo, musieli sie pozbierac zeby zyc.


Ja bym sprzedała dom i działkę. Za dom kupiła sobie mieszkanie, a za działkę oddała ojcu, żeby sobie też ułożył jakoś życie (albo przepił jak woli).

Uważam osobiście, że skoro ojciec narzeczonego podarował Wam cenną działkę - to coś mu się od Was należy. Nie powinniście go zostawiać samemu-sobie, wyrzucać, wymeldowywać. Jeśli tak bardzo Wam przeszkadza, to oddajcie mu to co Wam dał - będziecie mieli spokój.
Narazie mi to wygląda tak.. weszłaś w rodzinę, która Ci się nie podoba, dostaliście działkę za darmo, a teraz chcecie się pozbyć rodziny bo Wam niewygodnie..
patologiczna sytuacja... moim zdaniem narzeczony powinien postawić im ultimatum: albo spokój i ogarnięcie się z myciem garó włącznie, albo wynocha. poza tym z twojej strony powiedz mu, że zaczniesz regularnie wzywać policję jak to się nie skończy. a jak on na to nie zareaguje radzę zmienić narzeczonego - na pewno chcesz przy takich ludziach np. wychowywać dzieci, zapraszać do nich znajomych? uwierz mi, że prawdziwe kłótnie to się zaczną po waszym ślubie... więc zmuś ukochanego do radykalnych kroków, bo ci ludzie tobie zrypią życie
Ale patologia.

Dopiero teraz doczytałam, że działka, na której stoi dom to łaskawy dar od tatuśka. Nie wypada się w takim razie nie zgodzić z pomysłem o sprzedaży domu. Być może uda się wam go sprzedać za porządne pieniądze, tak żeby starczyło na zakup jakiejś małej działki dla starego dziada i wam na jako takie mieszkanie. Nie wyobrażam sobie babrać się w takim syfie i zakładać w nim rodzinę. Masz 21 lat dziewczyno - Tobie najłatwiej byłoby z tego uciec. Dużo zależy od Twojego narzeczonego - czy on w ogóle wie, jaki macie problem kiedy on jest w pracy? Jeśli tak, to musi walnąć pięścią w stół i zakończyć ten cyrk. Jak chcą się nożami zabijać to niech się zabijają, ale nie muszą przy tym zatruwać żyć dwójki ludzi ekstra.
współczuję

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.