30 listopada 2007, 09:47
Temat troche z żartem..:) Każda z nas na pewno zna ten "ból".. TEśCIOWA :) Wpisujcie swoje historie i opinie o waszych drugich mamach :) Niech te co nie mają jak w bajce troszkę się podbudują .albo niech zroumieją ,że nie są same :)
Teściowe strzeżcie się :) A może wpisze się też jakaś teściowa i o synowej napisze???
![]()
Zachęcam..
30 listopada 2007, 10:00
ja mam swoja teściową od 33 lat.Mamy to szczęście,że mieszkamy 30 km od siebie.Nawet nie wiecie jakie to szczęście.Żadnej swady,żadnych problemów.Ona jest trochę taka ja te z opowiadań Rodziwiczówny.Taka mimo swego wieku [83 lata] dziecięco-naiwna [ale taka była zawsze ].Czasami mnie to wkurza ale jestem osobą wyrozumiałą i cierpliwą więc nie raz pod uśmiechem kryłam irytację.Myślę,że jestem dobrą synową, zresztą ona też tak twierdzi.Niedawno w telewizji ktoś mówił ,że te nasze dowcipy o teściowach wzieły się z tego ,że bardzo często młodzi żyją pod jednym dachem z rodzicami i to siłą rzeczy prowokuje konflikty.
I jeszcze jedno .Od 7 lat też jestem teściową-i też dobrą.Mieszkają 500 km od nas.Piękny układ.Będę zawsze dobrą teściową.
30 listopada 2007, 10:41
Moja tesciowa jest z natury osoba ciepla i macierzynska, i pomogla by kazdej zblakanej istocie potrzebujacej matczynego wsparcia :) Niczego nie zaluje, przychylilaby nam nieba, gdyby tylko była taka mozliwosc, to ciagle by nam cos kupowala, obdarowywala prezentami, i widywala sie z nami jak najczesciej. Nie jest osoba wredna ani falszywa, u niej co w sercu, to na jezyku - to bywa czasem klopotliwe, ale ja osobiscie wole to od obludy.
To byly plusy, teraz pora na minusy lub neutrale (tak jak na allegro ;)).
Nie lubie tego, ze zawsze usiluje nam wepchnac wiecej jedzenia niz potrzebujemy, mimo prosby zeby nie dawala mi slodyczy, to zawsze jakos je probuje przemycic, w pewnych sprawach dosc mocno rozni sie ode mnie w pogladach i byl taki czas, ze mocno ja usilowala narzucic, np. duzy zgrzyt byl przy naszym slubie, bo my mielismy odmienna koncepcje, zwlaszcza co do stroju, posuwala sie do histerii, szantazu emocjonalnego, grozila ze nie przyjdzie i zatruwala nam zycie do ostatniego dnia przed slubem, a nawet jeszcze w dniu slubu. My jednak nie ugielismy sie i zrobilismy wedlug swojej koncepcji i po slubie nas przeprosila, ze tak nam zatruwala zycie (to akurat plus, ze umiala przyznac sie do bledu) i ze bardzo jej sie podobalo i nie sadzila, ze to tak ladnie wyjdzie.
Wtedy targaly mna silne emocje, ale z perspektywy czasu umiem zrozumiec jej motywy i mimo tych przykrosci jakie nam wyrzadzila, to wiem ze to nie bylo specjalnie, wynikalo to po prostu z tego, ze pochodzimy z odmiennych srodowisk, mamy odmienny swiatopoglad itp.
Teraz juz pewne rzeczy sie miedzy nami ustalily, znamy swoje zdanie w roznych kluczowych sprawach i wiemy, ze zadna z nas go nie zmieni, ale mimo to funkcjonujemy calkiem pokojowo :) Czasem do siebie dzwonimy pogadac (przyznaje, ze czesciej ona niz ja), i jezeli nie trafimy na jakis sporny temt, to rozmawia sie fajnie.
A najbardziej sobie cenie w naszych stosunkach wzajemna szczerosc i swobode wyrazania swojego zdania, nawet gdyby drugiej moglo sie to nie podobac. Dzieki temu w naszych stosunkach nie ma zbednego fermentu.
Generalnie mysle, ze mam prawo bronic swojej niezaleznosci, ale zawsze trzeba pamietac o tym, ze jest to osoba ode mnie starsza i do pewnych spraw moze byc jej trudniej sie przystosowac niz mnie.
Wielkiego plusa ma rowniez za to, jak wychowala swojego syna, a mojego meza w sprawach mieszkaniowo-porzadkowych i pod wzgledem ogolnej zyciowej uczciwosci.
Poza tym mieszkamy z tesciowa na dwoch koncach duzego miasta, wiec to na szczescie zbyt daleko na czeste wizyty ;) Dodam jeszcze, ze ona zawsze o mnie mysli przy okazji gwiazdki czy urodzin i imienin, i ja rowniez mniej wiecej wiem, co sprawia jej przyjemnosc, wiec zawsze jakis drobiazdzek jej sprezentuje.
Podsumowujac - mysle, ze w naszych stosunkach jest calkiem ok, tak po ludzku - generalnie dobrze, czasami sa zgrzyty, ale jest jednak przewaga sympatycznych zachowan.
30 listopada 2007, 11:30
sorki za te wpisy, ale komp mi nawala
- Dołączył: 2007-01-08
- Miasto: Bielsko-Biała
- Liczba postów: 1834
30 listopada 2007, 13:30
mam podobnie jak skrzydlata, to mnie o wszystko obwiniaja, bo moj luby przeciez taki zdolny i to przeze mnie zrezygnowal ze studiow (chodzilismy razem), pozniej z policealnej!! :/ i to ja jestem ta wredna.... teraz juz sie uspokoilo, odkad poszlam na studia i mam stypendium naukowe, a moj l
uby chwali sie mna i moja srednia. Bo wczesniej sadzili ze
jestem malo inteligentna i to ja mojego lubego sciagnelam na zla droge :P
ale tez mnie wkurza kiedy przyjezdzamy w odwiedziny
i slysze tekst typu "ale ty zmarniales", "ale ty schudles syneczku",(od roku mieszkamy razem u mojej mamy - mamy cale pietro dla siebie i osobna lazienke)- to az mnie chce cos trafic, ze co? że ze mna jest mu tak źle? :/ grrrr nie lubie tam jezdzic, czuje sie jak piate kolo u wozu, aha i wspomne ze mam mloda przyszla tesciowa - 44 lata i ktora udaje "damę" (kiedys dowiedzialam sie od swojego lubego ze jego matka mowila mu zeby sie zastanowil czy chce byc ze mna - to bylo po klotni z jego siostra).
- Dołączył: 2007-06-19
- Miasto: Chicago
- Liczba postów: 8484
30 listopada 2007, 15:18
Moja tesciowa w Polsce, a ja w Chicago.To jest dopiero szczescie!Powiem szczerze,ze nie kochamy sie przesadnie, ale i nie nienawidzimy.Nasz uklad polega na tolerancji - ona toleruje mnie jako zone swojego syna,a ja jako matke mojego meza.Tak bylo do tej pory,ale w przyszlym roku byc moze nas odwiedzi,a wtedy zobaczymy co z ta tolerancja, hehehehe!
- Dołączył: 2006-11-14
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 3979
30 listopada 2007, 15:44
Moja przyszła teściowa.. uważa że jestem gruba i dlatego nie zasługuje na to by być z jej synem! Wmawia mu że wstyd się ze mna pokazywać na ulicy:( Ciągle próbuje przekonać mojego faceta żeby ze mną zerwał.Czujecie to..? Strasznie przykre.