14 marca 2012, 20:16
Dziewczyny skąd bierzecie motywację do nauki ? Ja jakos nigdy nie moge się przełamać zeby nauczyć się czegoś porządnie, co chwile po głowie chodzą mi inne myśli itd. i zazwyczaj umiem temat tylko powierzchownie...Jak juz jestem na korepetycjach to nauka wchodzi mi łatwo ,bo ktoś nade mną stoi ,ale jak mam działać sama to...bez komentarza ;/ jak się do tego motywujecie ?
- Dołączył: 2010-08-08
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 620
14 marca 2012, 20:20
Uh... Mam ten sam problem...
- Dołączył: 2011-02-18
- Miasto:
- Liczba postów: 1535
14 marca 2012, 20:21
kasam ktora wydajesz na korki, a moglabys na kinom ciuchy, kosmetyki, czy kawe?
pomysl, ze kazde spotkanie z korepetytorem to ciuch mniej w Twojej szafie i rusz tylek, a raczej mozg do samodzielnej pracy:)
uwierz mi, przerabialam to w LO.
14 marca 2012, 20:22
Nigdy nie moge sie skupic na nauce :|
No chyba ,ze z biologi to po prostu wiem,ze musze bo mam slabe oceny :(
14 marca 2012, 20:23
mam dokładnie to samo... najgorzej zacząc.. ważne, aby sie zainteresowac jakimś materiałem, pomyslec jakie będą z tego korzyści, gdy się nauczysz:)
14 marca 2012, 20:26
Tym, że jak nie zdam to będę miała ciężkie życie ;p przez kolejne 2 tygodnie - nie mogę sobie pozwolić na zaległości, bo będzie jeszcze gorzej ;d. Przeważnie :) czasem coś jak wejściówkę zlewam na rzecz egzaminu, potem i tak łatwiej 2 naraz zaliczyć niż egzamin i kolejną wejściówkę ;]. A jezeli chodzi o porządne - nie mam motywacji. Jakbym chciała się czegoś porządnie nauczyć musiałabym przestać żyć w społeczeństwie i w ogóle;p - porządnie ze wszystkiego oczywiście.
14 marca 2012, 20:29
malina1231996 napisał(a):
mam dokładnie to samo... najgorzej zacząc.. ważne, aby sie zainteresowac jakimś materiałem, pomyslec jakie będą z tego korzyści, gdy się nauczysz:)
No przy takim podejściu to ja bym się niczego nienauczył np. analiza numeryczna po co mi to to czego nauczę się na studiach to za malo żeby tego używać w przyszłości a nawwet nie chce takiej pracy by tego używać zresztą kto sam pisze programy komputerowe skoro są gotowe. Albo po co mi chemia mmm no właściwie potrzebna ale po co w takim zakresie to co mi potrzebne to jakaś niewielka częśc z tego co wymagają.
- Dołączył: 2010-11-08
- Miasto: Melbourne
- Liczba postów: 2528
14 marca 2012, 20:32
właśnie mam ten sam problem:D
14 marca 2012, 20:46
na szczęście jestem zbyt ambitna;p
każdy stracony punkt to dla mnie "zgrzyt" więc staram się uczyć wszystkiego co potrzebne
taka już kobieca zawziętość
słyszałam kiedys o metodzie: mówisz 15min ostrej nauki a później np. film, czy inna "przyjemność", a nawet nie zauważysz jak się wciągniesz do nauki - ale sama nie próbowałam
- Dołączył: 2011-07-29
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1787
14 marca 2012, 20:48
A mi się wydaje, że każdy kto wie co chce ze sobą zrobić dąży do tego celu. Ja chcę iść na polibudę i rozszerzona matma jest dla mnie przyjemna, lubię rozwiązywać problemy matematyczne bo wiem, że pomoże mi to w drodze do mojego celu. tyle. Uczenie się "wszystkiego" i licea "ogólnokształcące" są bez sensu. Nie ma czegoś takiego jak ogólne wykształcenie... Albo wiesz co lubisz, co Ci sprawia przyjemność i wiesz kim chcesz zostać albo jesteś ogólnie wykształcony. Jak nie widzisz sensu w nauce to się nie ucz.. nie każdy może być po studiach, bo wtedy tracą one na wartości.