Temat: Pierdzenie a wam partner

Kochane moj chlopak ostatnio mipowiedzial ze przy swoich bylych nie pierdzial bo sie wstydzil, krepowal a przy mnie czujesie swobodnie. I to m.in swiadczyo tym ze to jest milosc bo wszystko moze przy mnie zrobic , powiedziec itp. Oczywiscie nie tylko chodzi o pierdzenie ale m.in:P. przepraszam za glupie pytanie:)
migoma11 dobree! :D
haha racja!
Pasek wagi
Wasze teorie na temat powiązania pierdzenia z miłością są zapierają dech w piersi. Dosłownie:D:D

Jokerka21 napisał(a):

manru napisał(a):

Pokochamsamasiebie napisał(a):

Wybaczcie ale no ja bym tego chyba nie zniosła po prostu po pewnym czasie zaczęło by mnie odrzucać, ja się powstrzymuje a chłopak jak chce pierdzieć to niech w łazience się wyżyje zrozumiem przez przypadek bo to jest normalne, ale z premedytacją kilka razy dziennie przy mnie? Nie.
każdy jak widać ma inne standardy ;)
ale jesteś denerwująca ;/ na kazdym kroku starasz się pokazać swą wyższość nad innymi, czy to w tym wątku czy w wątku o liczeniu. Dobrze już wiemy jaka jesteś mądra, szukasz poparcia tego? Wypowiedziałaś się raz to po co ciągniesz temat? Już wiemy, że nie pierdzicie przy sobie ;/ Pewnie was to obrzydza? To powodzenia jak Ci jakiś grzyb wylezie na ciele, mąż będzie czuł odrazę.Co do tematu, zdarza się pierdnąć i nikt z tego problemu nie robi, ot fizjologia czlowieka, czasami czlowiek musi inaczej się udusi. 

jak się zdarzy to tragedii nie ma, nikt seppuku nie popełnia, ale nikt też się z tego nie śmieje, ani nie robi tego " z premedytacją", czytając omijaj moje wypowiedzi, to się nie będziesz denerwowała :)
Uśmiałam sie straszniehaha. Dobre tekst:D
A dla mnie takie zachowanie świadczy o prostactwie. Owszem, może się zdarzyć i nie robiłabym z tego żadnego problemu, ale jeśli robi się to przy partnerze nagminnie, to ja powiem szczerze nabrałabym obrzydzenia. Ale jak ktoś lubi żyć w smrodzie, to niech żyje.
boże dziewczyny,ja jestem z facetem 6 lat i ani razu nie pyrknęłam:P poprostu cholernie sie tego wstydze i to sie nigdy nie zmieni. W łazience mam radio, które włączam na fulla jak mam potrzebę a i tak jak mi głośno "wyjdzie" to aż mi wstyd z łazienki wychodzić haha;p zazdroszcze Wam swobody - jakby mi się wymsknęło to zareagowałabym chyba jak Carrie z seksu w wielkim mieście,haha,kojarzycie ten odcinek:D?
Ja tez nigdy nie puscilam baka przy facecie, a jestesmy razem pare lat, wogole nigdy przy nikim- tez sie wstydze. Chociaz podobno w nocy jak spie daje niezle koncerty, jak mowi moj facet ''az koldra fruwa'' .Aha, w lazience mam odswiezacz powietrza w aerozolu- doslownie pachnie fiolkami i nikt mi nie powie,ze nie jestem dama :)

migoma11 napisał(a):

podobno z "bąkami" i związkami to jest tak"- na początku znajomości nie puszczamy ich przy sobie, bo jesteśmy "niepierdzącymi" ideałami (wiadomo, że ideał pierdzieć nie może)- gdy jesteśmy z sobą bardzo zżyci i stworzyliśmy wspaniały związek, to puszczamy je przy sobie bez skrępowania i akceptujemy nawzajem swoje "bąki"- a gdy "bąki" naszego partnera zaczynają nam przeszkadzać i drażnią nas... no to jest już koniec związku!!!


haha skad taka teorie wygrzebalas? :-) my jestesmy malzenstwem od 9 lat, wedlug twojej teori dawno powinno byc juz po :-)
Jak się puści bąka niechcący, to oczywiście tragedii nie ma. Ale jak ktoś pierdzi z premedytacją i uznaje to za normalne, za swobodne czucie się z sobą w związku, to ja dziękuję za taką swobodę. Cały czar pryska. W związku powinno być miejsce na trochę tajemnicy. Wg mnie taka zbyt oczywista swoboda prowadzi do rutyny i związek się psuje. Tak samo, jak staram się nie chodzić zaniedbana w domu na oczach partnera, tak nie życzyłabym sobie, żeby on puszczał bąki.
Poza tym swobodne pierdzenie przy partnerze = brak szacunku do niego.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.