Temat: decyzja o dziecku

 Pytania kieruję do mężatek, które mają/planują dzieci:  Czy odkładałyście decyzję o dziecku na później? Czy decydowałyście się od razu? Co z pracą? Jak dajecie radę? Pewnie się dziwicie tymi pytaniami, ale jestem ciekawa jak było z tym u Was?

Mam 26 lat, jesteśmy małżeństwem od ponad roku. Bardzo chcemy mieć dziecko ale wciaż to odkładamy. Mamy oboje pracę, ja mam narazie umowę do marca. Chcę poczekać aż zostanie przedłużona. Mieszkamy z moją mamą, nie zarabiamy kokosów i właśnie te finanse i mój lęk o pracę mnie blokuje. Z jednej strony zazdroszczę koleżankom, które już mają lub spodziewają się dziecka, marzę o naszym maleństwie. Z drugiej strony boję się takiej zmiany, boję się ,że nie będę miala powrotu do pracy, że nie podołamy finansowo. Jednak jak patrzę na innych, którzy żyją tak jak my na przeciętnym poziomie i daja jakoś radę - mam mętlik w głowie. Wiem też, że odkładanie w nieskończoność jest bez sensu, ale przez te wszystkie obawy już nawet nie wiem czy w ogole jestem na to gotowa, bo bardzo chcę, ale się boję... Jak było z tym u Was?

Jak sie teraz niezdecydujesz , to bedziesz to odkladac w nieskonczonosc! . Zawsze jakies wymowki sie znajda ...

Im jest sie starszym tym ciezej wszystko przychodzi, ciaza wychowanie, stres itp...

Mam bardzo duzo znajomych, ktore rodzily w roznym wieku i powiem tyle zdecyduj sie jeszcze przed 30-ka !

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

gonimy za pieniędzmi jakby to było najważniejsze.. A tak naprawdę najważniejsze jest zdrowie, bo jeśli go nie ma to nic nie można zrobić. Dopóki jest zdrowie i chęć do pracy - to uważam,że wszelkie problemy są do przejścia. Do takich wniosków dochodzę myśląc o moim tacie który zmarł 12 lat temu. Był zaradnym, pracowitym, mądrym człowiekiem, dużo w życiu osiągnął uczciwą i ciężką pracą. Kiedy zachorował na raka , to wszystko przestało mieć znaczenie, a my oddalibyśmy wtedy to wszystko, byle tylko odzyskał zdrowie. Jak teraz sobie przypomnę widok jak chorował.... to chyba nie mam już wątpliwości..

Gdybym nie miała własnego mieszkania a mieszkała z rodzicami czy teściami to też bym się zdecydowała na dziecko.
Najważniejsze by nie mieszkać pod mostem.

Padło zdanie ze po macierzyńskim można stracić pracę (wybacz zapomniałam nicku :-) ) można....Ale również można wyjść z domu i spadnie na nas cegła.Trup na miejscu.Jeśli dwie osoby pracują a jedna w pewnym czasie straci pracę to można sobie poradzić.Nie będzie łatwo,ale zaciśnie sie zęby,skróci wydatki i w tym czasie będzie się szukać nowej pracy.Tak jak w życiu - bywa różnie :)

dziecko to trudna decyzja jeśli finanse mamy kiepskie.Z jednej strony tak jak mówicie jest wiele rodzin które się nie przejmują że nie mają dachu nad głową własnego,pracy ale weźcie pod uwagę że zazwyczaj to patologie.A ludzi zwykłych którzy decydują się na taki krok jak posiadanie dziecka wiedząc w jakiej są sytuacji ni rozumiem.Bo każda matka chce dać dziecku wszystko co najlepsze i żyjemy nadzieją że tak będzie ,ale co jeśli się nie uda ,jeśli będziemy mieli wyrzuty sumienia że zdecydowaliśmy się na dziecko a teraz nie jesteśmy mu w stanie czegoś zapewnić?Jeśli przyjdzie ze szkoły smutne i powie że koledzy się z niej/niego naśmiewają bo nie ma nowych butów czy innych rzeczy.Sory ,ale ja bym tego nie zniosła ,tak jak tego że dzieci jadą na wycieczkę a ja nie mam z czego dziecku na nią dać ,bo po zapłaceniu rachunków,odłożenia na życie i spłaty kredytu wychodzę na zero.Dlatego ja jestem za rozważnym planowaniem rodziny
Pasek wagi
Ja mam 24 lata, nasz synek ma dwa latka. Na ciążę się nie do końca decydowaliśmy, planowaliśmy raczej jakiś czas później,a le dopuszczaliśmy możliwość posiadania jednego dziecka w tamtym momencie życia, więc się specjalnie nie zabezpieczaliśmy, no i jesteśmy rodzicami. W momencie jak zaszłam w ciążę, uczyłam się, mąż pracował i kończył studia zaoczne, remontowaliśmy mieszkanie (mieszkanie na kredyt, jeszcze spłacamy), ale jeszcze mieszkaliśmy u teściów.... moja ciąża nie była łatwa, musiałam całą przeleżeć... W następnej prawdopodobnie będzie tak samo (chociaż różnie bywa). Teraz przed nami decyzja o drugim dziecku - to już jest bardziej planowane. My mamy wyznaczone dwie daty - drugie dziecko nie wcześniej, niż zrobię licencjat (bo ile lat można robić trzyletnie studia ;) ) i nie później, niż jak skończymy spłacać kredyt mieszkaniowy (czyli za jakieś 5 lat w najgorszym przypadku,a le pewnie wyjdzie sporo szybciej). Myślę, że takie postawienie sprawy - wyznaczenie sobie nieprzekraczalnej daty ostatecznej, może być dla wielu dobrym rozwiązaniem. Bo jeśli na przykład staramy się przez 5-10 lat o warunki dla dziecka i ciągle uważamy, ze to jeszcze nie to, to prawdopodobne jest, ze nigdy nie dojdziemy do sytuacji, która by nas całkowicie zadowalała....
Ja mam 24 lata, jestem mężatką od 3 lat, na dziecko nigdy nie było u mnie czasu, bo praca, bo studia... Świadomie pewnie do dziś bym się nie zdecydowała, ale że "wypadki przy pracy" się zdarzają to dziś jestem w 17 tc. I jakoś mnie to nie przeraża. Jestem i już, w maju urodzę, będę mieć nowe obowiązki i tyle. Jestem do 22 grudnia na zwolnieniu, ale potem chyba wrócę do pracy chociaż na miesiąc czy 2, żeby zakończyć sprawy, które zaczęłam. Mąż też pracuje, mieszkamy z jego rodzicami, jakoś sobie poradzimy. Ale tak jak pisałam na początku, świadomie i dobrowolnie na dziecko bym się jeszcze nie zdecydowała, włąsnie ze względu na pracę i studia, które dopiero co rozpoczęłam, ale na szczęście tylko 3 semestry więc mam nadzieję, że jakoś to ogarnę, nie mam wyjścia;)
Co rozumiem przez własne mieszkanie... no właśnie własne mieszkanie. :) Nie wynajmowane, gdzie mogą Ci z dnia na dzień powiedzieć do widzenia, albo podwyższyć czynsz tak, że się nie pozbierasz. Ewentualnie wynajmowane, ale na jakichś bardziej stałych warunkach.

U nas mieszkanie z teściową nie wchodzi w grę, chociaż ona ma duży dom... I kiedyś było chyba dla niej oczywiste, że tam właśnie zostaniemy. Ale niestety ona i jej córka to osoby toksyczne, no i... po prostu się nie da.

W naszym przypadku ciąża nie wchodzi w grę, bo mieszkanie mamy maks do września, a z jednej wypłaty ledwo dajemy rade we dwojkę. Jak znajde prace, to się zobaczy. :) I nie wynika to z mojego egoizmu ale właśnie z troski o ewentualne dziecko.
elyanna popieram cię w 100%
Pasek wagi
Ja bym się na dziecko nie zdecydowała mieszkając z rodzicami. Co więcej, nie wzięłabym ślubu z perspektywą mieszkania z rodzicami/ teściami. Osobiście uważam, że osoba po studiach powinna popracować co najmniej 2-3 lata, żeby mieć doświadczenie i mieć do czego wracać - chyba, że chce zostać kurą domową. Ja instynktu macierzyńskiego wybujałego nie mam, więc nic widzę niczego złego w mieniu dzieci w wieku 30+ lat.

ja też wszystko planowałam, a teraz od roku staramy się z mężem o dziecko i nic :-/ Żałuję, że tej decyzji nie podjęliśmy wcześniej, nie byłoby to takie stresujące, a teraz 28 lat na karku i coraz mniej czasu na rodzenie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.