Temat: Do dziewczyn z nadwagą lub otyłością

Po pierwsze temat nie ma na celu nikogo obrazić. Chcę dostać odpowiedzi na pytanie które mnie nurtuje.
Jak to się stało że ważycie zbyt dużo?
Zwykle słyszę odpowiedzi związane z chorobami, ciążą itp. Jak to było u Was? Jakie byłyście jako dzieci- chude czy pulchne? Winicie czynniki zewnętrzne czy siebie?
ja przez tarczyce ;/
ja zawsze byłam grubaskiem, ale tez lubilam zjeśc. Rodzice mi opowiadali że jak byłam niemowlakiem to babcia mnie karmiła do tej pory aż zaczęło mi sie ulewać...;/ A poza tym lubie słodycze.... Kiedyś wazyłam 98kg pote schudłam do 80kg i wyglądałam na prawde ok bo jestem wysoka ale potem popusciłam i jojo do 115kg.. teraz nie moge sobie z tym poradzić: w pracy siedze, na studiach siedze, na dojazdy trace sporo czasu wiec tez w aucie siedze a wieczorem jestem wykonczona i siedze albo leże. Jak mam ruch to na zakupach albo przy domowych obowiązkach ...

od zawsze bylam "duza", gruba czy jak to nazwac, dzieci dyskryminowaly, bo z grubasami sie nie bawia, wola ladne kolezanki a ja jadlam i jadlam, ale fakt jest taki, ze dzis mam najwieksza wage w zyciu, ale juz niedlugo bede szczupla! 

zajadalam smutki i inne emocje a teraz ucze sie czerpac radosc z diety i jej efektow :)

Jako dzieciak byłam chudzielcem, a potem pierwsza miesiączka i wszystko szlag trafił. Zostały mi tylko chude nadgarstki i chude kostki =_= Nie jestem gruba, ani otyła. Po prostu sylwetkę szlag trafił i muszę się strasznie katować, żeby w ogóle jakoś wyglądać.
zawsze byłam pulchna, przez 2 lata brałam leki, które wzmagały apetyt. W gimnazjum można powiedzieć że wyglądałam spoko, trochę zbędnego ciałka ale bez tragedii - liceum - zapuścilam się strasznie, przestałam ćwiczyć ...
zawsze bylam z tych grubszych; jako nastolatka bardzo sie pilnowalam, wtedy wazylam 55-58 kg przy 160 zm wzrostu (50kg to chyba w podstawowce ostatnio), potem poznalam mojego obecnego m, no i zaczely sie wspolne kolacyjki, imprezki, dogadzanie sobie, m nie przytyl ani grama a ja pierwsza ciaze zaczynalam  juz od wagi 68kg! po 1 porodzie bylo mnie juz 75kg, potem szybko druga ciaza i obecnie waze 80kg:( moja najwyzsza waga w zyciu! wina jest tylko i wylacznie moja, poprostu zbytnio sobie dogadzalam, do tego siedzenie w domu z dziecmi, czasem chandra, bo nawet przez cale dnie nie ma sie do kogo doroslego odezwac, poprawialam sobie humor ciasteczkami, to straszne co ze soba zrobilam, ale bede z tym walczyc... a obudzily mnie slowa mojego brata, ktory podczas obiadu u rodzicow powiedzial (na widok mojego pelnego talerza) - "ty to wszystko zjesz na jeden raz? kurcze, dawniej to ty tyle chyba przez tydzien nie jadlas!" ;
1. rodzice - sorry, ale mam 3 starszych braci i od dzieciństwa karmiono mnie na tym samym poziomie co ich a ja przecież nie miałam w wieku 16 lat 190 cm wzrostu ani nie jeździłam na kilkugodzinne treningi piłki nożnej, nikt mi nawet o sporcie nie wspominał, wszyscy tylko - "Ty masz się uczyć"...
2. dużo się uczyłam, mało ruszałam, sama się sobie dziwię, że z dość ruchliwego dziecka (do ok 10 roku życia) stałam się takim leniem, fakt, że na w-fie ćwiczyłam jeśli musiałam - wolałam przynieść lipne zwolnienie i pouczyć się w bibliotece
3. uwielbiam jeść i gotować, szczególnie ciasta, wiadomo jak to się kończy
4. rekordy wagi (75 kg) osiągnęłam na studiach, po 1 roku, gdy zaliczyłam w-f, w ogóle miałam mało ruchu, za to własną kasę i mogłam jeść same frykasy, czekoladę, chipsy itd bez słuchania marudzenia rodziców, że to nie zdrowe (w domu mniej jadłam tego, za to olbrzymie były porcje tłustego mamusinego jedzonka)
5. mam słabą wolę - moje ukochane tłumaczenie, czyli = BYŁAM OKROPNYM LENIEM, UROSŁAM NA GRUBASKA I MYŚLAŁAM, ŻE NIGDY JUŻ NIE SCHUDNĘ, ZAWSZE TAKA BĘDĘ, teraz ważę ok 63 kg, dalej dużo za dużo jak dla mnie, ale zdrowo się odżywiam (nawet jeśli nie jestem na diecie) i codziennie ćwiczę min. 1 godzinę,
6. dodam, że moi rodzice są otyli, a rodzeństwo ma nadwagę, nawet jeśli niewielką, to jednak wszyscy, ale to kwestia przyzwyczajeń, a nie genów, bo dziadkowie wszyscy byli szczupli!

Ja jestem gruba odkąd przeszłam na dietę "od jutra" wierzę, że bez ćwiczeń też się da schudnąć i czekam na cud 

A tak poważnie... cały dzień poza domem, nieregularne posiłki, nieprzemyślane zakupy, jedzenie z automatów, brak jakiegoś konkretnego planu działania i słomiany zapał do diety. ... wracam np z pracy po 22.20 (pół godziny na przystanku czekam na autobus, kolejne pół jadę i jeszcze 15 min z przystanku do domu) i musze coś ciepłego zjeść... Więc to chyba głownie lenistwo i nieumiejętność planowania posiłków powoduje u mnie nadwagę

Do 4 roku życia byłam normalnym szczupłym dzieckiem, ale potem rodzice musieli mnie oddać do babci, bo oboje pracowali na zmiany i musiała się ona przez 5 dni w tygodniu mną opiekować, a jak wiadomo babcia dawała wnusi "wszystko, co najlepsze" i tym oto sposobem w ciągu roku zrobiła ze mnie MONSTRUM :( Ale te wszystkie maszkety, fast-foody, placuszki, budynie to dla mojego dobra, a ja jako dziecko jadłam bo nie wiedziałam czym to grozi :/ Rozepchał mi się żołądek i potem już tylko chciałam więcej i więcej ... Babcię i rodziców po części winię tak do 9 roku życia, ale potem to już tylko moja wina i wina mojego obżarstwa :/ Jadłam jak mały warchlak - z roku na rok tyłam i tak doszłam do wagi 104 kg w wieku 16 lat !!! To był koszmar :( Na szczęście miałam wielu znajomych w liceum, którzy akceptowali mnie z tą otyłością. W dzisiejszych gimnazjalnych czasach nie miałabym życia. Pojechałam do sanatorium i tam zaczęłam walkę i tak w wieku 20-21 lat osiągnęłam wagę 65 kg :) Utrzymała się ona dosyć krótko, bo potem znowu zaczęłam jeść, no bo "skoro już tyle schudłam to już mogę jeść" i tak stopniowo tyłam i tyłam aż znowu w wieku 25 osiągnęłam apogeum mojej wagi - 103 kg :] I znowu dieta ... aktualnie moja waga waha się w granicach 75-79 kg i jakoś nie umiem się zmobilizować do dalszej walki - mam takiego lenia, że hej ... przydałby mi się konkretny kop motywacyjny, bo tak pięknie przecież w wadze 65 kg wyglądałam przy 163 cm wzrostu :) Mam ciężkie kości, więc taka waga przy tak niskim wzroście jest dla mnie dobra :) Jak już wspomiałam w ostatnich latach winię tylko siebie i swoją głupotę - bo nikt na siłę mi jedzenia do buzi nie pcha ...
> a mnie najbardziej bawi stwierdzenie mojej
> koleżanki, która mówi że przytyła po tabletkach
> antykoncepcyjnych ( jakieś 20 kg) a teraz nie może
> zrzucić...dodam,że jej sniadanie w pracy to 3 badź
> 4 batony różnej maści.No ludzie, ja rozumiem
> chorobę, sterydy, ale po co oszukiwać siebie, do
> czego to prowadzi?

ja przytyłam po tabletkach, to nie jest fikcja. nie dość że miałam apetyt za 3, jak nigdy to jeszcze zatrzymałam ogromne ilości wody i powstał mi celluit, którego wcześniej nie miałam.
mam ciężką przemianę materii - mama i tata mają sporą nadwagę, więc po części geny.

na szczęście podjęłam świadomą decyzję o odchudzaniu i już widzę efekty

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.